Łączna liczba wyświetleń

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 32 cz. 2

 - Panienka Morgernstern - zapytał Gabriel.
 - Tak, we własnej osobie - mruknęła.
Mężczyzna spojrzał na nią badawczo.
Stali na ruchliwej ulicy Nowego Yorku, był to późny wieczór, gwiazdy świeci subtelnie otaczając wieżowce. Z daleka było widać East River, w niej odbijały się światła subtelne światła bulwaru przy niej zbudowanego. Z chwili na chwile ruch coraz bardziej malał, co dawało jawny dowód na późną porę.
Anioł był rudy ubrany w nieskazitelny biały garnitur z czarnym krawatem, miał białe lakierki.
Martina natomiast była ubrana w czarną wytworną suknię do kolan, jak by szła na jakieś przyjęcie.
Była ona czymś w rodzaju gorsetu z pięknym odstającym dołem. Na nogach miała niskie czarne szpilki.
 - Mam nadzieję, że ubrałaś się tak dla panicza Caine na pewno się ucieszy - oznajmił zadowolony archanioł.
 - No cóż pomarzyć to on sobie może - powiedział dziewczyna z szatańskim uśmieszkiem.
 - Jesteś bezczelna młoda damo - stwierdził Gabriel.
 - A ty gadasz jak idiota i co ?- odburknęła.
Anioł przewrócił oczami.
 - Więc z tobą nie da się po dobroci - zapytał.
 - Co próbujesz przez to powiedzieć piesku Raziela - spytała.
 - Nie pójdziesz ze mną po dobroci - stwierdził.
 - No o tym to sobie możesz pomarzyć - mruknęła i poszła przed siebie.
Archanioł nie wiedział co ma robić, nigdy żadna osoba którą łapał nie protestowała.
Ona musiała wiedzieć kim on jest, ale jak ona to potraktowała i jeszcze perfidnie odeszła.
Zabawne jak dzisiejsza młodzież jest bezczelna, a szczególnie ta mała wredna nocna łowczyni.
Co ona sobie wyobraża kpiąc z tak dostojnego anioła jak on. Poczucie taktu musiało już dawno u niej zaginąć. Bynajmniej nie było widoczne, to nie było u dane pierwsze wrażenie i anioł doskonale wiedziała, że to nie będzie takie proste jak mu się to wydawało. Zwarzywszy na te okoliczności musiał się wycofać i opracować nowy perfekcyjny plan. Tylko jak złapać kogoś tak przebiegłego jak ona. Caine ją chce więc musi ją dostać za wszelką cenę.
**************************************************************************
 - Wzywała mnie pani - spytała grzecznie Martina.
 - Naturalnie - odpowiedziała Królowa jasnego dworu.
 - Jak się miewa twój brat panienko - zapytała grzecznie.
 - Bardzo dobrze dziękuję za troskę - uśmiechnęła się ciepło.
Sala była cała w złocie, czerni i czerwieni. Sala ta często się zmienia i zmieniać będzie.
 - Czy twój ojciec zgodzi się go przyprowadzić na nasz urokliwy dwór  - zapytała kobieta.
******************************************************************************
Martina była padnięta po tak ciężkim dniu, wzięła szybki prysznic i od razu skierowała się w stronę łóżka. W pokoju było ciemno, subtelne światło księżyca wpadało przez otwarte okno. Miłe chłodne powietrze powili wypełniało pokój. Dziewczyna zsunęła gumkę z włosów i rozplotła warkocza by pozwolić jej brązowym włosom opaść aż do tali. Dziewczyna poprawiła swój strój bojowy do spania. Zawsze go nosiła i nie raz uratowało jej to życie. Łowczyni wślizgnęła się pod kołdrę. Ledwo położyła głowę na poduszce już zasnęła.

Martina nie wiedziała czy to sen czy to wszystko dzieje się naprawdę.
Słyszała ten cholerny znajomy głos nie tylko tego całego Gabriela, ale również Caina i Raziela.
Widziała tyko ciemność.
 - Jesteś moja - mówił głos powtarzając w kółko i w kółko to samo w równych odstępach czasu.
To był na pewno głos Caine.
 - Nasza - dopowiadał czasem głos Raziela i ten chory śmiech archanioła.
Dziewczyna miała ochotę krzyczeć, ale nie mogła. Ta monotonia ją dobijała.
Czuła się jak by coś związało ją jakimś mocnym sznurem z którego nie mogła zerwać.
Nie wiedziała ile czasu w tym szaleństwie minęło zanim usłyszała ciszę którą po chwili przerwał głos Caine.
 - Już niedługo będziesz tylko moja i nic tego nie zmieni, na zawsze razem, skarbeńku  - powiedział.

Martina obudziła się z krzykiem. Jej oddech był przyspieszony.
Valentine nagle wpadł do pokoju z pytaniem co się stało. Dziewczyna opowiedziała mu o wszystkim.
On jednak tylko ją objął.
*******************************************************************
 - Co się stało wczoraj w nocy, Martina krzyczała - powiedziała troskliwie Jocelin.
 - Cóż, anioły znowu torturują ją koszmarami - stwierdził ze smutkiem.
Wszyscy siedzieli przy stole. Który był nakryty na obfite śniadanie.
 - A właściwie nie wołasz jej na śniadanie - zapytała Clary.
 - Ona i śniadanie - zachichotał Jonathan.
 - Co chcesz przez to powiedzieć - zapytała ruda nastolatka.
Dziewczyna spojrzała na niego badawczo.
 - Ona wprost nienawidzi śniadań - mruknął z zadowoleniem.
 - Tak, ale za to uwielbia wstawać w okolicach dwunastej - dopowiedział rozbawiony Valentine.
 -  Miała ciężką noc dziś nie mam zamiaru jej budzić - stwierdził zmieniając temat mężczyzna.
Jonathan spojrzał na niego z żalem.
 - Czyli jej popuścisz trening a ja i Clary będziemy musieli się zmęczyć - zapytaj smutno.
 - Tak - uśmiechnął się dumnie Valentine.
Nagle dało się słyszeć krzątanie się po górze domu.
 - Cholera, cholera - powtarzała w kółko.
 Po chwili zbiegła na dół w stroju bojowym i z magicznym plecakiem.
 - Co się stało - powiedział poważnie Valentine.
 - Anioły mnie znalazły muszę stąd wiać - mruknęła układając zakładając pas z bronią Martina.
 - Ale jak ? - zdziwił się.
 - Sama nie wiem ale wiem, że nie mogę tu zostać, będę się ukrywać - dopowiedziała.
 - A teraz wybaczcie ale muszę się ewakuować z Idrysu nie martwicie się o mnie- oznajmiła i zniknęła.
*******************************************************************************
Dwa tygodnie później...

Martina spała w jakimś pierwszym lepszym hotelu.

 - Martino - usłyszała w swojej głowie znajomy głos.
 - Czego chcesz Caine - burknęła.
- Mamy dla ciebie niespodziankę Koteczku - powiedział czule.
 - Wiem, że będę tego żałować, ale jaką ? -spytała.
 - Mamy Dereka i on nam powie gdzie jesteś - odpowiedział z dumą.
 - Że co ale on nawet nie wie gdzie ja jestem - krzyknęła w myślach.
 - No cóż to cierpi na marne - powiedział i zniknął głos w jej głowie.

Kiedy się ubrała się szybko i wyszła z hotelu. Zastanawiała się co ma teraz zrobić.
Właściwie to czeka ja chyba wizyta w niebie i teraz pytanie czy on coś wie, nawet jeśli to nic nie powie.  Niebo jest gorsze od piekła a jej nie jest ono pisane.
****************************************************************************
 - Wy po prostu chcieliście bym tu przyszła - warknęła Martina.
 - Tak skarbie - powiedział Caine który nagle pojawił się za nią i ją objął.
 - Mówiłem, że to zadziała - stwierdził Gabriel.
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem.
 - Już nie żyjesz - krzyknęła i mimo szybkiej reakcji Caina rzuciła sztylet który przebił serce anioła.
 - Morgernstern - warknął na nią zwijający się z bólu anioł.
 - We własnej osobie - powiedziała z dumą.
Raziel podszedł do niej i odpiął jej pas z bronią.
 - Zostaw to moje - szarpała się Caine'wi.
 Archanioł rzucił go jednemu ze swoich sług i nakazał mu go zabrać.
 - Jesteś moja - mruknął z dumą blondyn.
 - Przestań bo się zrzygam - mruknęła.
Chłopak pocałował ją mimo jej usilnych starań wyrwania się.
 - Wypuście stąd tego demona, a tobie skarbie życzę miłego snu - powiedział.
 - Co ty chcesz - nie zdążyła powiedzieć bo upadła bezwładnie prosto w jego ramiona.

                                                        Koniec części drugiej
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Więc to by było na tyle. Brak rozdziału był przez pewną osobę, ale teraz jest.
Wiec na kolejna część wymagam 7 komentarzy.
7komentarzy = Rozdział !!






1 komentarz:

  1. Twój nowy ulubiony zwrot : subtelne światło xd
    Rozdział super no tego nie muszę mówić 😍

    OdpowiedzUsuń