Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 41

 - Zabierzcie z tond Valentine - krzyknął Raziel.
Kiedy już go zabrali anioł przemówił.
 - Myślę, że jesteś mądrą dziewczyną...
 - Nie zmieniłam decyzji - przerwała mu.
Uśmiechnął się. I magicznie odrzucił ją na ścianę.
Uderzenie było bolesne dla Martiny. Po prostu upadła na ziemię. Kiedy podniosła głowę z nad ziemi zobaczyła buty Raziela.
 - Zmieniłaś zdanie ? - spytał.
Dziewczyna miotnęła nim o drugą ścianę.
 - Nie - powiedziała podnosząc się.
Caine wtrącił się do czegoś co łączy walkę i kłótnie.
 - Martino, kiedy się tego nauczyłaś - spytał przyciskając niczego niespodziewającą się dziewczynę do ściany.
 - Puszczaj - krzyknęła.
Chłopak używał mocy która nie pozwalała się jej ruszyć.
 - Jesteś moja i mogę robić z tobą co chcę - powiedział.
 - Nie - wyszeptała.
Pogładził ją po policzku.
 - Tak, Martino - wyszeptał.
Ona tylko odwróciła głowę.
 - Mam dla ciebie propozycję - wkroczył naglę Raziel.
 - Jaką ?- spytała.
 - Zostawię Idrys i nocnych łowców w tym twojego ojca w spokoju jak z nami pójdziesz - powiedział.
 - Dobra ale nie będę ani miła, tym bardziej nie będę aniołem i nie opowiem się po waszej stronie - powiedziała stanowczo.
 - Dobra niech stracę - mruknął anioł i zniknęli z wszystkimi aniołami.
**************************************************************************
Lucyferze, to ja Martina te pierścienie działają ? - spytała.

Tak działają słyszę Cię w moich myślach - odpowiedział

Pierwsza faza naszego planu zaliczona - powiedziała z nutką wesołości.
 
Jesteś tam to wspaniale - powiedział.

Mam działać według planu czy coś ci jeszcze wpadło do głowy - spytała.

Nie... Działaj zgodnie z naszym planem - powiedział Lucyfer.

Ależ oczywiście, oni się nawet nie domyślają - powiedziała.

To wręcz wybornie - stwierdził

Ale nie musisz być aniołem czy coś ? - spytał.

Na szczęście nie - powiedziała.

Dasz sobie radę - spytał.

Oczywiście że tak - powiedziała Martina.

____________________________________________________________________________

CZEKAM NA OPINIE I KOMENTARZE, POLECAJNIE INNYM POZDRAIWAM
NIE ZAPOMNIJCIE O KOMENTOWANIU :)

czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 40

Martina zlekceważyła opinie Sebastiana i jednak poszła do Idrysu.
Musiała czuła obowiązek pomocy innym, miała te swoje uzdolnienia, ale i tak by to zrobiła.
Ojciec ją tak wychował więc prawdopodobnie on się domyśli dlaczego to zrobiła.
 Alicante było opustoszałe.
Pewnie wprowadzili jakie zebranie czy coś, jest co prawda po 20 więc pewnie się i o niej zaczęło
- pomyślała.
Światło w środku było jaskrawe. Tłum zebrany w sali był blady. Stwierdziła, że spróbuje wejść bocznym wejściem. Nie należało to do rzeczy łatwych ale się udało. Dziewczyna weszła do środka szeregu w kapturach. To ułatwiało jej sprawę. Widziała bladych ludzi, wiedziała, że się boją.
 Raziel i cała gromadka w tym Caine, Jocelin, Luke.
 Raziel zaczął przemawiać.
 - Wiemy, że córka Valentina tu była, ale nie wiemy z kim gadała, więc kto się przyzna ? - spytał rozglądając się po tłumie.
 Dawno nie korciło jej tak bardzo by komuś porządnie w tłuc.
 - Czekam - warknął.
 - Więc nikt tak ? - spytał.
 - Dobrze - powiedział i zszedł do tłumu, wziął jakieś dziecko i wrócił na podest na którym stał.
Przyłożył chłopcu nóż do gardła, ale on już miała pomysł.
Za pomocą magii wzięła jakiś kamień i rozbiła okno od zewnątrz. Kamień upadł prosto na głowę Luke'a. Celowo. Dwóch strażników poszło to sprawdzić, na marne ..
 Anioł był zmieszany ale mówił dalej.
 - Dalej nikt się nie przyzna ? - powiedział i odczekał chwilę po czym przeciął nożem kawałek skory chłopca. Jego matka płakała. Martina musiała się ujawnić.
 - Cześć padalcu - mruknęła po czym kopnęła go tak by puścił dziecko. Ono zaś pobiegło do matki.
Dziewczyna odskoczyła robiąc salto do tyłu by po chwili znaleźć się po za podestem.
 - Mógł byś po prostu przestać - mruknęła.
 - To dziecinne Raziel - dodała.
 - Ależ gra musi trwać Martino - powiedział wesoło.
 - Szczerze to wole służyć w piekle, niż rządzić w niebie - stwierdziła.
On się tylko zaśmiał.
 - Zmienisz zdanie a jak nie to porostu cię zmuszę - mruknął z wyższością.
 - Ty ? mnie ? Śmieszny jesteś wiesz ? - powiedziała śmiejąc się.
 - Zabawne jakie wy anioły macie głupie i nie  realne pomysły - powiedziała patrząc na niego przenikliwie.
W tym momencie wtrącił się Luke.
 - Uważaj sobie młoda damo mamy twojego ojca i możemy go zabić - powiedział.
 - Powiem tak byłam w piekle i się czegoś nauczyłam, więc lepiej sieć cicho bo zginiesz - powiedziała radośnie.
 - Byłaś w piekle ! - krzyknął Valentine.
 - Tak ale ciii - powiedziała.
 - Niby co mi zrobisz ? - spytał z uśmiechem.
 - Liczyłam, że dasz mi to pokazać - powiedziała prostując rękę.
Luke pisnął z bólu. Dosłownie złapała go za serce. Kiedy złożyła swoją rękę w pięść cierpiał jeszcze bardziej, opuściła rękę.
 - Dalej mi nie wierzysz - spytała z satysfakcją.
 - Wierze.. - powiedział chrapliwym głosem leżąc na ziemi.
 - Dobrze - powiedziała.
Raziel patrzył na nią ze zdziwieniem.
 - Wychodzić ! - krzyknął na nefilm.
Kiedy wyszli zaczęła się prawdziwa rozmowa..
__________________________________________________________________________

KOMENTUJCIE POLECAJCIE INNYM UDOSTĘPNIAJCIE :3 POZDRAWIAM <3

wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 39

 - Sebastianie! Zgodził się - powiedziała z radością.
 - Królowa ferii będzie też po naszej stronie - powiedział z nadzieją w głosie.
Dziewczyna wykrzywiła usta w grymasie.
 - Muszę słać telegram do piekła daj mi tu jakiegoś demona- powiedziała.

******************************************************************
Martina dawno nie była w Idrysie, Alicante było jakieś inne, ludzie wyglądali dziwnie.
Wiedziała już, że anioły maczały w tym swoje palce. Musiała się schować, anioły chodziły wszędzie.
Na szczęście jej nie zauważyły. Wydawało się, że wszyscy tutaj mają świadomość ale się bali. Na to wyglądało.
Sale anioła zajmował Luce i Jocelin . 
Cholera, jeszcze tego brakowało -pomyślała.
Z tego co udało jej się zauważyć mieli tam bramę po miedzy niebem a ziemią.
Już wiedziała co musi robić.
Wzięła pierwszą lepszą osobę z ulicy w zaułek.
 - Co ty się dzieje do cholery - zapytała ściszonym głosem.
 - Tyrania - wyszeptał mężczyzna.
 - Mógłbyś jaśniej nie mam czasu - ponagliła go.
 - Dobrze, anioły przejęły władzę. Wszyscy musimy się ich słuchać ale dalej jesteśmy po twojej stronie. Musimy jakoś się z tego wyrwać - powiedział patrząc na dziewczynę.
 - Damy radę mam plan - powiedziała.
 - A co z moim ojcem ? - spytała.
 - Z tego co wiem trzymają go w sali anioła - powiedział.
 - Cholera spodziewają się mnie - mruknęła.
 - Dobra dzięki za pomoc, ja muszę się ulotnić - powiedziała to i zniknęła.
*****************************************************************
  - Gdzie ona jest mówiłaś, że przyjdzie po ojca - powiedział wściekły Caine.
  -  Oni mają plan znaczy ona i Sebastian - powiedziała Jocelin.
Canie spojrzał na nią przenikliwie.
 - Możliwe, ale ona ma być moja - powiedział.
 - Tylko moja - dopowiedział.
 - Ona nigdy Ci nie ulegnie  - wyrwał się Valentine który był przypięty do ściany.
Caine przewrócił oczami.
 - Już dawno bym Cię zabił ale Martina by mnie za to znienawidziła, a na to nie mogę sobie pozwolić- powiedział z dumą.
 - Ona i tak Cię nie chce - powiedział z wyższością mężczyzna.
 - Mylisz się, ja to wiem. Będzie moja czy to się jej będzie podobać czy nie - stwierdził.
 - Wszystkie anioły są zuchwałe czy tylko ty ? - mruknął Valentine.
Caine spojrzał na niego z nienawiścią w oczach.
 - Jak śmiesz ! - krzyknął na niego.
 - Mhmm normalnie ? - powiedział z uśmiechem.
________________________________________________________________________

KOMENTUJCIE <3 OCENIAJCIE :3 DODAWAJCIE MNIE DO KRĘGÓW I CZEKAM NA OPINIE <3 POZDRAWIAM :*

poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 38

Piekło było spore. Nikt nigdy by nie podejrzewał, że jest tak wielkie jak nasz świat. Podzielone na miasta i na prowincje. Ogółem jest to siedlisko demonów, z tego co widziała Martina biblia źle opisała piekło. Panowała tam noc i dzień ale nie taki jak znamy. Niebo nie było niebieskie lecz czerwone. Domy wyglądały trochę jak te w Paryżu. Wszędzie były demony, w zasadzie nie przeszkadzało jej to puki nie wiedziała kim jest. No tu to na pewno żaden żywy nocny łowca nie postawił nogi, cóż od teraz poza nią. Nad miastem wznosił się pałac jej cel. Był on czarno czerwony.
To jej się podobało te dwa kolory pasowały do siebie wprost idealnie. Prowadziły do niego potężnie schody. Czarna peleryna narzucona na strój bojowy powiewała delikatnie pod wpływem wiatru.
Dziewczyna weszła na schody. Rozciągały się wzdłuż wzgórza na którym stał pałac.
Długo trwało wejście na szczyt ich. Pałac był dobrze strzeżony, na wejściu stały dwa demony. Z lekcji demonologii wiedziała, że są one trudne do zabicia.
 - Nie ma przejścia - powiedziały w języku demonów.
 - Dla mnie jest - odpowiedziała w ich języku.
To był jeden z jej darów mówiła w każdym języku nawet zwierząt, kielich hojnie obdarował ją w dary.
 - Niby czemu - spytał jeden z nich.
 Parsknęła.
 - Jestem Morgerstern - powiedziała.
Od razu ustąpili i wpuścili ją do pałacu. Musiała przejść po pięknym korytarzu w stylu pałacu.
Kiedy  weszła do sali tronowej, Lucyfer spojrzał na nią ze zdziwieniem.
 - Kim jesteś i jak tu weszedłeś/weszłaś - spytał.
 Zrzuciła pelerynę.
 - Jestem Martina Morgernstern nocna łowczyni. Siostra Jonathana Morgernsterna tak tego od Lilith i mam do ciebie sprawę - powiedziała rzeczowo.
 - Czyli jesteśmy rodziną - powiedział z uśmiechem zmieniając temat.
 - Znam cię znaczy słyszałem o tobie od demonów, najlepsza nocna łowczyni, która dołączyła do nas po odkryciu prawdy o aniołach. Najsilniejsza osoba jaką dane mi było poznać. Masz w sobie moc nad którą jeszcze nie panujesz i nie znasz swoich możliwości. Potomek mojego syna pierwszego nocnego łowcy Jonathana Morgersterna, więc mogę być dumny bo jesteś tu pierwszą żywą osobą - powiedział z satysfakcją.
  - Chyba tak - powiedziała zdziwiona jego zachowaniem.
  - Może pójdziemy do mojego gabinetu usiąść i porozmawiać - zaproponował.
  - Dobrze - zgodziła się.
Przeszli do niego nie był on daleko.
 - Usiądźmy. Napijesz się czegoś - spytał.
 - Nie dzięki - powiedziała.
 - Więc jaka jest sprawa - spytał z powagą.
 - Wiesz anioły się rozochociły i próbują przeciągnąć mnie na swoją stronę i szykuję się wojna. Podziemni ich poparli. Więc chcę Cię prosić o pomoc. -  powiedziała spokojnie.
 - Oczywiście już dawno chciałem wywołać wojnę ale czekałem na okazję - powiedział.
 - Umowa stoi - podał jej rękę.
 - Stoi - powiedziała i uścisnęli sobie rękę.
____________________________________________________________________

KOMENTUJCIĘ, POLECAJCIE UDOSTĘPNIAJCIE POZDRAWIAM :3

niedziela, 22 lutego 2015

Ważne !!!

Hej wszystkim, jest sprawa nie wiem czy blog się wam podoba bo nikt nie komentuje :(
Może tak byście zaczęli ?

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 37

 - Jeśli myślisz, że ulegnę to się mylisz to się mylisz - powiedziała zamykając oczy.
Zniknęła, a wokół miejsca gdzie stała unosił się czarny dymek.
 - Zaiste Jonathanie masz zadanie do wykonania - powiedział Raziel.
*****************************************************************
Dziewczyna pojawiła się przed Sebastianem i upadła na niego zadyszana. Złapał ją.
 - Co się tam działo ? - spytał ostrożnie.
Dziewczyna wstała, wzięła głęboki oddech.
 - Wiec u nich magia nie chce działać dobrze i trzeba się wysilić by jej użyć - powiedziała.
Clary wbiegła do sali.
 - Martina nic ci nie jest ?! - spytała nerwowo.
 - Nie nic, tylko trochę się tam na słuchałam. Dosyć nie ciekawych rzeczy przez które coraz bardziej nienawidzę aniołów. Zaraz skoro Jace jest pod ich kontrolą bo jest bardziej anielski to oznacza, że mogą to zrobić Clary. - powiedziała z przejęciem.
 - Może jak by dać jej trochę twojej krwi braciszku w końcu łączy trzy rodzaje krwi anielską, ludzką i demoniczna. - stwierdziła.
 - Nie głupie - zamyślił się Sebastian.
Clary wyglądała na przerażoną tym co właśnie usłyszała. Jak by tego było mało mama była po złej stronie a ojciec którego niedawno jeszcze nienawidziła okazał się tym dobrym. To ją przerastało teraz jeszcze Jace jest aniołem i ją oszukiwał. Zaczęła mieć wątpliwości czy on w ogóle ją kochał.
Nie wiedziała, a jeśli on po prostu wiedział, że Martina do niej przyjdzie. Była w rozsypce.
Zazdrościła teraz rodzeństwu, że potrafi zachować zimną krew. To było przydatne a ona mogła o tym tylko pomarzyć. To nie było łatwe. Do tego jeszcze świat wywrócił jej się do góry nogami.
 - A właśnie Martina podziemni się buntują są po stronie Raziela. - powiedział rzeczowo Sebastian.
 - Cholera jeszcze tego brakowało. Tata miał rację wytępić trzeba było raz a dobrze a nie teraz się musimy bawić z nimi. Na anioła mam dość ! - warknęła.
Clary zauważyła że jej siostra jest podobna do ojca. Ten głos kojarzyła już od niego tą mała nutkę dawało się zauważyć.
 - Martina nie złość się to nie ma większego sensu - powiedział spokojnie.
 - A jak mam być spokojna ?! Zajesz sobie sprawę, że teraz muszę iść prosić Lucyfera Morgernsterna o pomoc - mruknęła.
 - Oszalałaś do reszty to nie bezpieczne zapuszczać się do piekła - powiedział.
 - A mamy wyjście ?! - warknęła.
 - Dobra masz rację ale nie dasz rady. - powiedział.
 - Jak nie ja to nikt idę tam i już - mruknęła.
***********************************************************
 - Jocelin twoja córka dalej stawia opór - powiedział Raziel.
 - Nic dziwnego wdała się w charakterek tatusia - mruknęła.
 - Niema na nią sposobu ? - spytał.
 - Niestety nie - powiedziała ze smutkiem.
Jocelin miała satynową czerwoną suknie wieczorową pociągała nie co Raziela,
 - Jej się nie da pokonać - stwierdził Raziel.
Jace wszedł do pomieszczenia.
 - Ja ją załatwię i będzie nasza - powiedział zacierając ręce.
_________________________________________________________________

Pozdrawiam :*

piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 36

Martina ocknęła się po chwili ale nie dawała tego poznać. Byli jeszcze na ziemi.
Wiedziała, że może uciec teraz albo nigdy. Zapłonęła żywym ogniem nie wiedziała jak to zrobiła ale się udało Raziel się poparzył. Puścił ją. Musiała się gdzieś teleportować. Była słaba po jego ciosie.
Znalazła się na Syberii i upadła. Ocknęła się po chwili. Uniosła się na rękach i znalazła się w Endomie. Wchodząc do twierdzy brata. Zobaczył ją a ona zemdlała.
  Obudziła się w komnacie. Sebastian siedział obok niej. Czuła się fatalnie. Spróbowała się podnieść ale Sebastian jej na to nie pozwolił.
 - Masz gorączkę ok. 40 stopni - powiedział z troską.
 - Nie możesz się przemęczać - dopowiedział.
 - Ile tu leżę - spytała chrapliwym głosem Martina.
 - Dwa dni musiałaś dostać jakimś mocnym zaklęciem. Podejrzewam, że osłabienia. - powiedział dosyć rzeczowo Sebastian.
Dziewczyna przewróciła oczami.
 - Więc nie mam czasu muszę iść i pomóc Nefilm - powiedziała.
 - Nie - powiedział stanowczo Sebastian.
 - No tak złapią mnie - mruknęła.
 - Miedzy innymi to - powiedział.
**********************************************************************
tydzień później..

 - Clary idziemy- powiedział twardo Jace.
 - Nie puść mnie - powiedziała szarpiąc się Clary.
Mimo jej starań Jace zaciągnął ją na coś w rodzaju sceny.
Anioły były dzisiaj szykownie ubrane. Dosyć wieczorowo. Po chwili dostrzegła coś co zabolało ją najbardziej. Matkę siedzącą z Luke ' m i aniołami w tym Razielem.
Jace przekazał ją komuś i podszedł do kielicha którego prędzej nie zauważyła.
Był biało-złot. Złote rzeźbienia dodawały mu uroku.
Jace uniósł go i napił się z niego. Odłożył go szybko i upadł na kolana. Zaczął się zmieniać w anioła.
Wyrosły mu białe potężne skrzydła.
Chłopak wstał wziął kielich i podszedł do Clary. Lecz dziewczyna wiedziała już, że to jej kolej.
Nagle do budynku wpadła Martina. Zdecydowanym ruchem rzuciła sztylet w rękę anioła który trzymał Clary. Puścił dziewczynę. Martina wyrwała mu sztylet z ręki.
  - Clary stań za mną ! - krzyknęła.
Jej wzrok spoczął na Jace był aniołem.
   - Dobra Clary znikniesz - powiedziała i przeniosła ją.
Za nią stanął Raziel i Canie. Anioły ją otoczyły w tym Jace.
 - Dołącz do nas przyjaciółko - powiedział Jace.
 - Spodoba Ci się - dopowiedział,
Jednak ona zwróciła się do aniołów.
 - Co wy mu zrobiliście. Potwory - burknęła.
 - Nie bój się to nie boli - mruknął Raziel.
 - Nie boje się bólu ale także nie boję się wam przeciwstawić - powiedziała z dumą.
Komentarz ten oburzył anioły.
 - Lubię tą twoją odwagę, ale nie musisz się opierać. Po prostu do nas dołącz - powiedział Raziel zbliżając się do Martiny.
Dziewczyna odruchowo się cofnęła.
 - No chodź nie wstydź się - powiedział coraz bardziej zbliżając się do dziewczyny.
Dziewczyna trafiła na ścianę nie mogła się już bardziej cofnąć.
Raziel to wykorzystał. Pogładził ją po włosach a ona tylko odwróciła głowę.
 - Przecież wiem, że tego pragniesz - powiedziała zachęcająco.
 - Nie - broniła się dziewczyna.
  - Jesteście jak pijawki żywicie się wiarą i cierpieniem. Uwielbiacie jak ludzie cierpią, sycicie się tym. To bezduszne, wręcz okrutne - powiedziała patrząc Razielowi prosto w oczy.
 - No i co z tego ludzie muszą cierpieć - stwierdził.
 - To po co są nocni łowcy ? Ludzie cierpieli by od demonów a wy no wiesz...- powiedziała.
 - Ale w tedy to one by się żywiły nie my - powiedział.
 - Wiec jesteśmy po to by zapewniać wam jedzenie ?!- powiedział ze złością.
 - No nie do końca ale między innymi do tego - powiedział.
 - To po cholerę wam ja ! Dalej mogliście robić to co robicie na anioła - warknęła.
 - Wszystko ma swój cel i po prostu Cię lubię - stwierdził.
 - Jak widać fajnie to pokazujesz - powiedziała sarkastycznie.
Spojrzał jej prosto w oczy.
 - Masz w sobie więcej anielskiej krwi niż inni. - powiedział.
 - I demoniczną - ucięła mu.
 - Jesteś wyjątkowa - powiedział stanowczo.
 - Aha to fajnie ? - powiedziała pytająco.
- Nie żartuj z tego dobrze ?- powiedział.
 - Zastanowię się, a teraz mnie puść - powiedziała próbując go wyminąć.
Popchnął ją na ścianę.
 - Nigdzie nie idziesz. -stwierdził,
_________________________________________________________________________

Trochę tego jest heh pozdrawiam w szczególności Kasię :3

środa, 18 lutego 2015

Rozdział 35

Martine obudził huk. Poderwała się z łóżka. W takich momentach nie żałowała snu w stroju bojowym i broną. Wybiegła z budynku. Alicante było puste. U stóp zobaczyła małą karteczkę.
Przeczytała napis.

Teraz jesteś sama Martino całkiem sama, ale nie martw się niebo stoi dla ciebie otworem.
Raziel
Zgniotła ją i rzuciła o ziemie .
 - Raziel! Nienawidzę cię ! - krzyknęła.
*****************************************************
 - Wkurzyła się - mruknął Caine wracając z ziemi.
 - To wyśmienicie. Będzie starała się ich uratować - powiedział.
 - Może.. -odpowiedział chłopak.
********************************************************
 - Martino ja wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać ale zrób raz wyjątek - powiedziała błagalnie Caine.
 - Tylko po co ? - powiedziała lekceważąco Martina.
 - Proszę .. - powiedział.
Dziewczyna przewróciła oczami.
 - No dobrze więc czego chcesz? - spytała.
 - Czemu mnie nienawidzisz ? - spytał.
Zaśmiała się.
 - Ale ja cie nie nienawidzę - mruknęła.
 - Serio? To czemu tak mnie traktujesz? - spytał.
 - To ty nie wiesz ? - spytała rozbawiona.
 - Jesteśmy po przeciwnych stronach, więc nie mogę Cię inaczej traktować. To prawo ale prawo- powiedziała.
 - Nie rozumiem - powiedział.
 - Nie łudziłam się że to ogarniesz - stwierdziła.
 - Ty jesteś z aniołami ja z demonami więc powinniśmy się w zasadzie nienawidzić, ale dla mnie to głupie. W sumie się nie znamy to nie miało by większego sensu nie sądzisz ? - powiedziała Martina.
 - Masz racje ale ty powinnaś być po naszej stronie - stwierdził.
 - Znowu się zaczyna - mruknęła.
 - Jesteś nocnym łowcą pół aniołem, tylko przypominam - powiedział.
 - To kim się jest nie ma większego znaczenia - mruknęła.
 - Mam prawo mieć żal do wasz a w szczególności do twojego tatusia Raziela - mruknęła.
 - Niby czemu ? - spytał.
 - Na przykład zabił mi ojca - fuknęła.
 - Ale możesz mu to wybaczyć i dołączyć do nas - stwierdził.
 - Ta.. i być marionetką ? Nie dzięki..
Nie zdążyła dokończyć kiedy dostała cios w plecy od Raziela. Ogłuszył ją.
- Nie - krzyknął Caine.
----------------------------------------------------------------------------------------
No więc boli mnie serce ale napisałam doceńcie to . Pozdrawiam!

Uwaga !

Zapraszam do grupy na fb <3 https://www.facebook.com/groups/1545237829058785/

poniedziałek, 16 lutego 2015

Pod rozdział

- Dni tego świata są policzone - powiedział Caine.
- Ale Martino możesz go uratować. Po prostu ulegnij - dopowiedział.
 - Nie - wyszeptała.
 - Nie karz nam na siebie czekać - powiedział używając na dziewczynie jakiegoś zaklęcia.
 - Nie - powiedziała powalona na ziemie.
Niewidzialna siła przyciskała ją i nakazywała zmianę decyzji.
- Caine stop - powiedziała.
 - Decyzja ? - spytał.
 - Dobra - powiedziała.
  Dziewczyna stała na skarpie z ręką Caine na ramieniu.
Świat był zrujnowany ogień był wszędzie. Wszystko było w popiele.
Nie było już nic.

Dziewczyna obudziła się z krzykiem.
 - To był tylko sen - powtarzała sobie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam ale źle się czuje dlatego nie ma rozdziału :(

sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 34

Droga Martino.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji walentynek.
Abyś w końcu zobaczyła swoją miłość,
dobrych anielskich decyzji.
I abyś była tylko moją,
na zawsze moja.. <3
Caine

PS.
Mike przeszedł na naszą stronę. Cieszysz się ?
Mam nadzieję, że docenisz to że daję Ci możliwość spędzenia urodzin w spokoju.
Po nich się zacznie, chyba że zmienisz zdanie.
Powinnaś je zmienić. Naprawdę.
Chyba nie chcesz wojny jak mniemam ?
Chociaż może się mylę ...
Nie wiem co siedzi w twojej głowie.
Co ci da wieczna ucieczka przed przeznaczeniem ?
Tyle pytań...
Tak mało odpowiedzi..
Wiesz, że życie na ziemi leży w twoich rękach ?
Oj przecież wiem, że chcesz.
Jesteś bardzo złą dziewczynką wiesz ?
A właśnie nie wiesz kto nam pomaga.
Pomaga nam twoja matka.
W szoku ?
To ona wezwała anioły do Endomu.
Myślałaś, że jak się tam dostaliśmy ?
Dzięki niej, ona nam ufa.
Teraz już na pewno nie pokażesz tego ojcu.
To by mu złamało serce...
I to jeszcze 14 lutego..
Nie szanowałabyś go wtedy wiesz ?
Pamiętaj czekam na ciebie..
Caine
Mam nadzieje że lubisz różę.
********************************************************************
Kiedy Martina przeczytała list od Caine nogi się pod nią ugięły. Caine miał rację nie może powiedzieć ojcu o matce. Załamał by się..
To nie był dobry dzień. I jeszcze ta róża obok listu..
Czerwona...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Krótki ale jest :* Pozdrawiam <3 Wesołych walentynek :*

piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 33

 - Mike obudź się - rozkazał Caine.
 - Gdzie ja jestem? - spytał Mike.
 - W domu - uśmiechnął się Caine.
Mike nie wiedział co tu robi a Caine parzył na niego w dziwny sposób.
 - Nie musisz się bać to potrwa tylko chwilę - powiedział Caine uśmiechając się.
 - Ale co ? - zapytał nie spokojnie Mike.
 - Czar spętania - powiedział z wyższością Caine.
**************************************************************************
Idrys był piękny o tej porze roku, śnieg pokrywał wszystko. W pewnym sensie było to odprężające.
Martina stała na wzgórzu obok Alicante. Śnieg padał drobnymi płatkami które iskrzyły się w zachodzącym słońcu. Alicante wróciło do dawnego stanu rzeczy. Może nawet było lepiej niż kiedy dziewczyna była mała. Mali nocni łowcy lepili bałwany, jeździli na sankach, gdzie indziej rzucali się śnieżkami. To było miłe oderwanie się od szarej rzeczywistości. W końcu nie męczyli ich ciężkimi treningami cały dzień, tylko dawali im trochę czasu na zabawę.
Pozwólmy dzieciom być dziećmi
Brakowało jej tylko Jace'a. Ale anioły miały nad nim kontrolę. W tej sprawie nie mogła nic zrobić.
Niestety...
Nie chciało jej się iść na piechotę do ojca. W sumie umiała jeździć na snowboardzie.
A ich na górze było sporo. Uśmiechnęła się i wzięła sobie jeden.
Zjazd był prosty a ona z nudów robiła rożne akrobacje. Oczywiście pojawiły się brawa i gwizdy.
Skręciła w bramę Alicante. Wiedziała, że ma szanse dojechać do sali anioła z drobną pomocą magii.
I dała radę hamując ośnieżyła ,,trochę" ojca.
 - Ups.. - zaczęła się śmiać.
 - Bardzo śmieszne - mruknął Valentine.
Dziewczyna zdjęła sprzęt i weszła do sali anioła.
 - Podobno chciałeś mnie widzieć tato - powiedziała Martina.
 - Tak, chciałem - powiedział.
 - Mogę wiedzieć jak on zgodził się nas wypuścić?- spytał.
 - Dał mi wybór, albo zostanę z nim po dobroci, albo siłą - powiedziała,
 - Ale mu się nie uda - powiedziała pewna siebie.
Ojciec zmierzył ją w wzrokiem.
 - Będzie o ciebie walczył - stwierdził.
Dziewczyna potwierdziła mu skinieniem głowy.
******************************************************************
Teraz jesteśmy jednym braciszku...
A ty staniesz po naszej stronie...
Pomożesz nam złapać Martine by była moja..
Będziemy patrzeć jak ludzie na świecie nam usługują..
Będziesz światkiem upadku nocnych łowców...
Zobaczysz jak Martina mi ulega..
Jak uczy się mnie kochać...
Jak nauczy się być szczęśliwą..
Jak będzie żyć w niebie...
Jak Cię znienawidzi..
----------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam i czekam na komentarze i udostępnienia. Zapraszam do kręgu :*
Kontakt do mnie :
Fb https://www.facebook.com/MartynaakaTysia

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 32

Martina nie wiedziała jak ale się obudziła.
 - Myślisz, że nie miałem antidotum ? Domyśliłem się, że to zrobisz- powiedział Caine.
 - Nie będę aniołem ani nie będę twoja - powiedziała.
 - Będziesz jeszcze tego pragnęła - powiedział dotykając jej.
W tedy zauważyła że nie może się ruszyć.
 - Nie !Przysięgam ci to wolę umrzeć, niż...- powiedziała.
 - Nie ważne - powiedział.
 - Daję Ci wybór albo zostaniesz zemną po dobroci albo zabiorę Cię siłą - powiedział.
Dziewczyna zniknęła.
- Więc dokonałaś wyboru - wyszeptał.
*********************************************************************
Martina pojawiła się w endomie razem z wszystkimi których porwała Raziel oprócz Jace.
Dziewczyna popędziła do bramy głównej. Wyszła.
Pozwoliła sobie upaść na ziemie. W końcu mogła normalnie oddychać.
Niebo źle na nią działało.
 Sebastian wyszedł za nią. Kiedy zobaczył co robi  jego siostra zaczął kiwać głową i się śmiać.
 - Mogę wiedzieć co robisz siostrzyczko ? - spytał.
 - To efekt siedzenia w niebie - mruknęła.
Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
 - Aż tak źle ? - spytał.
 - Myślałem, że aniołki lubią takie miejsca - powiedział.
Dostał butem w twarz.
 - Widzisz wy demony lubicie siedzieć na dupie w jednym miejscu - mruknęła.
 - Bardzo śmieszne - mruknął Sebastian.
Dostał drugim butem.
 - Właściwie jak uciekłaś ? - spytał.
 - Dał mi wybór - powiedziała.
 - Nie poddam się - dopowiedziała.
******************************************************************************
 - Razielu możemy przejść do działania. Nie zgodziła się tak jak zakładaliśmy - powiedział Caine.
 - Wybornie niedługo się nam podda - powiedział.
 - A wtedy zdobędziemy świat i inne wymiary - dopowiedział.
 - Pokocha mnie, będzie musiała - powiedział Caine.
 - Ależ oczywiście - powiedział Raziel.
Wstał od swojego biurka.
 - Zacznijmy od razu puki się tego nie spodziewa - powiedział.
 - Ale masz to co będzie nam najbardziej potrzebne ? -spytał Caine.
 - Tak mam wtykę w piekle i w Endomie - powiedział.
W tedy do pokoju wszedł Luke.
 - A o to przedstawiciel nowego clave i jego przedstawicielka - powiedział kiedy Jocelin weszła do pokoju.
 - Przepraszam Cię, że tak brutalnie cię zabiłem ale nie miałem wyjścia - powiedział Raziel do kobiety.
 - I dzięki, że mnie wezwałaś - powiedział.
 - Bez ciebie by się to nie udało - dopowiedział.
 - Oczywiście - skinęła.
Była w satynowej długiej sukni w odcieni błękitu. Czerwone usta idealnie podkreślały jej wygląd.
 - Musisz nam pomóc, twoja córka Martina jest jakby to powiedzieć niereformowalna - stwierdził.
 - Nie chce przyłączyć się do nas - powiedział.
 - Zaiste zna ją bardziej Valentine ale jednakże mogę wam pomóc - powiedziała.
 - Macie Jace prawda ? -spytała.
Raziel kiwnął na potwierdzenie głową.
 - To doskonale przyda nam się - powiedziała uśmiechając się.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę się rozpisałam :P Pozdrawiam :*

środa, 11 lutego 2015

Rozdział 32

 - Martino obudź się - powiedział Caine kicając obok celi.
 - Nie uległam - mruknęła nawet na niego nie patrząc.
 Chłopak przewrócił oczami.
 - Gniewasz się za tego strażnika ? - spytał.
 - To była jego samowola, przepraszam - powiedział.
 Podniosła się z ziemi. była cała we własnej krwi.
 - Wolę umrzeć niż do ciebie dołączyć, nigdy nie będę aniołem - powiedziała.
 - Nie udawaj niedostępnej.. Przecież dobrze wiesz, że twoja krew pragnie władzy, którą mogę ci zapewnić - powiedział.
 - Może i tak - spuściła głowę.
 - Ale ja nie ulegnę pokusie. Ja nie mogę.. -powiedziała.
 - Ulegnij co ci szkodzi ? - powiedział.
 - Nie... -powiedziała.
 - A wiec nie dałaś mi wyboru.
Caine rozpylił gaz usypiający. Zadziałał.
**************************************************************
Kiedy dziewczyna się ocknęła była w jakiejś sukience. Niewiedziała co oni chcą przez to osiągnąć.
Trzymały ją dwa anioły. Ciągnęły ją gdzieś.
Korytarz był ciemny,nie wiedziała co ją czeka.
Kiedy zobaczyła światło jej oczom ukazało się coś w rodzaju sceny. Oczywiście biel i złoto.
Stał na niej Raziel, Caine i o nie. Jace trzymał Clary.
 - Jak !? - wyrwało się z jej ust.
Raziel się uśmiechnął.
 - Zapomniałaś co zrobił Wspaniały ? - powiedział z wyższością,
 - Ty ....!! - warknęła.
Chciała się na niego rzucić ale mężczyźni trzymali ją zbyt mocno.
 - Puszczać- miotała się jak kot włożony do wody.
  - Nie denerwuj się złość piękności szkodzi - powiedział Caine.
Nie mogła użyć magii. Tu musiało coś ją blokować.
 - Nie musisz się męczyć moce tu nie działają - powiedział Raziel.
 - Dobra masz wybór albo zmieniamy ją w anioła i .. - jego spojrzenie mówiło wszystko.
 - Albo sama to zrobisz -  dopowiedział.
 - Dobra - mruknęła.
Mężczyźni ją puścili. Raziel wręczył jej kielich. Caine ustał za nią.
Patrzyła teraz na złotą ciecz. Krew anioła.
Przyłożyła rękę gdzie zawsze trzymała buteleczkę.
Szybkim ruchem ją otworzyła.
 - Jak widać nie rozumiecie słowa nigdy- przycisnęła butelkę do ust i wypiła zawartość.
 - Nigdy powtórzyła i upadła w ramiona Caine.
 Kielich wypadł jej z ręki i potoczył się kawałek dalej.
 - Macie ją obudzić powiedział do aniołów stojących jak wryte.
Musieli ale nie wiedzieli jak .....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No cóż kolejny rozdział inaczej tego nie nazwę <3 Pozdrawiam <3

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 31

Martina obudziła się w jednej z anielskich cel.
 - Nie martw się kochanie twój koszmar się nie długo skończy - powiedział Caine.
 - Ciekawe jak ? - spytała drwiąco.
 - Ja ci nie ulegnę - dopowiedziała.
 - Nie długo zmienisz zdanie. Będziesz prawdziwym aniołem i będziesz stała obok mnie z chęcią - powiedział.
 - Ale ty wiesz, że to nie możliwe - mruknęła dziewczyna.
 - Ale jak już zdobędę kielich anioła i dam tak krew anioła zmienisz się w jedną z nas - powiedział z szatańskim uśmiechem.
 - Nigdy się z niego nie napije- powiedziała.
 - Ulegniesz Martino Morgernstern ulegniesz - powiedział.
 - Nigdy ! - krzyknęła.
On tylko się śmiał.  Odszedł. Wyjęła małą butelkę z eliksirem. Zaraz ja jednak schowała.
Trzeba jakoś powiadomić Sebastiana. Jest jeden sposób bolesny ale jest. Myśli.
Wejście do jego głowy było drogą przez mękę ból był straszny. Ale efekt doskonały, słyszała jego myśli.
 *********************************************************************
Sebastianie...
W jego głowie zabrzmiał głos siostry.
Martina?
Po chwili usłyszał jej głos.
Tak ale słuchaj nie mamy dużo czasu wręcz przeciwnie. Oni chcą mnie zmienić w anioła, da się kielichem. Musisz go wykraść przed nimi albo może się coś stać. Ja mam wyjście ale oni nie...
Mam eliksir ten co kiedyś wypiła matka. Masz mało czasu. Spiesz się...
Zaraz odpowiedział
Ale jak chcesz uciec ?
Odpowiedziała tylko
 To nie ważne...
Szybko !!
Wyszła z jego głowy poczuł to.
***********************************************************************
Jęknęła z bólu. Nie tylko po zaklęciu ale po uderzeniu strażnika.
 - Żadnych sztuczek Morgernstern. Żadnych - powiedział.
 - Nie ulegnę - powiedziała.
 - Powiedz Cainowi i Razielowi, że im się nie uda- powiedziała.
 - Nigdy- dopowiedziała.
 - Zdziwisz się - powiedział strażnik.
 - Chyba wy - nie dała za wygraną.
 Otworzył celę na chwilę by dać jej kopa w brzuch.
  Pluła krwią.
 - Wole umrzeć powiedziała.
 Dostała nożem w rękę, jęknęła. Coś walnęło ją w głowę. Straciła przytomność.
******************************************************
 - Co ty jej zrobiłeś ? - zapytał Caine.
 - Dałem lekcję posłuszeństwa - powiedział dumnie strażnik.
Caine westchnął.
 - To i tak jej nie da - mruknął.
 - Jest cała we krwi - powiedział wykrzywiając usta.
 - Szkoda mi jej trochę - powiedział Caine.
 - Ale nie długo do nas dołączy mam już to czego potrzebuję - uśmiechnął się Caine.
________________________________________________________________________

Pozdrawiam was ! Czekam na opinie <3

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 30

Kiedy Martina odzyskała świadomość panowała pustka. Najpierw wrócił dotyk czuła miękkość łóżka, zaraz po nim wróciły dźwięki. Słyszała kroki, głosy były zniekształcone. Nie odróżniała słów nawet liter. Długo jeszcze musiała czekać by usłyszeć poszczególne wyrazy. Oczywiście anielskie głosy w tym Raziela. Poczuła że może otworzyć oczy i się ruszyć. Wyczuła butelkę od Magnusa.
Ostateczność pomyślała.
 - Wstawaj aniołku - powiedział Raziel.
 - Jeszcze raz mnie tak nazwiesz a utnę ci łeb - powiedziała rzucając się na niego.
 - A ty dalej się nie nauczyłaś - prychnął.
 - Jak widać nie znasz moich zdolności - powiedziała nagle pojawiła się jej broń.
 - Jak!?- krzyknął anioł.
 - Normalnie - powiedziała lekceważąca.
 - Przypominam ci, że jednym kiwnięciem palca mogę zniszczyć wszystko - powiedziała z wyższością.
 - Uważaj sobie! Teraz należysz do nieba - powiedział stanowczo.
Dziewczyna zaczęła się śmiać.
 - Ty wiesz śmieszny jesteś, a właśnie spróbuj mnie jeszcze raz głuszyć to nogi z dupy powyrywam jasne ?- fuknęła.
 - Myślisz, że możesz mi grozić to się mylisz - powiedziała naciskając.
 - Twoja próżność cię zgubi. Gwarantuję - powiedziała. Przepełniała ją zaskakująca pewność siebie wiedziała co robi, była ponad nim.
 - Widać z jakiego rodu pochodzisz, jedna zła decyzja a jakie skutki - mruknął.
 - Jaka decyzja ? -spytała.
 - Pierwszym nocnym łowcą był Jonathan Morgernstern - powiedział.
 - Wow nie wiedziałam - powiedziała.

     Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej, niż rozsypać.    
Cytat ten był w jej życiu ważny, zawsze go powtarzała w myślach. Zawsze gdy było blisko.
 -Nic tak nie irytuje ludzi, którzy chcą ci obrzydzić życie, jak to, że zachowujesz się, jak gdybyś tego nie zauważał. - zacytowała.
***********************************************************************
     
To, co przeraża nas w ciemną burzliwą noc, za dnia wydaje się zaledwie interesujące.
 
************************************************************************
 -  Razielu ? - wypowiedziała patrząc na niego Martina.
 - Tak ? - spytał spokojnie. Był pewny zwycięstwa.
 - Przytoczę ci cytat który pasuje do ciebie - powiedziała.
 - Zabijanie dla pokoju jest jak pieprzenie się dla cnoty. - zacytowała.
 - Cały ty ...
______________________________________________________
 
Heh czytałam cytaty :p Pozdrawiam. :)

sobota, 7 lutego 2015

Przeszłość

Droga Jocelyn..
U naszej córki wszystko w porządku, robi wielkie postępy.
Osobiście poczekałbym ze szkoleniem może rok a może dwa, ale nie mogę jej tego zrobić.
Jest bardzo zdolna, ma zadatki na dobrą nocną łowczynie.
Dużo rozumie pomimo iż ma dopiero trzy lata. Jak ten czas leci prawda ?
Jest bardzo towarzyska, teraz akurat zajęła się Jonathanem.
Jak na 8 latka jest bardzo spokojny, jednak nie ma rzeczy nie możliwych dla Martiny.
Zawsze mnie to bawi umie rozbawić każdego, nawet tych poważnych dorosłych.
Zaczynam postrzegać życie nieco inaczej i to tylko jej zasługa.
Bawi się już drewnianym mieczem. Oczywiście zabrała Jonathanowi.
Ma już pierwszą runie. Znak anioła. Dziwi mnie to, że ma takie ciemne włosy po twoim ojcu.
Ale oczy ma po mnie. A właśnie lubi muzykę, myślę że nauczę ją grać na pianinie a raczej
ktoś kto ma do tego talent. Pyta czasem o ciebie, sam nie wiem co jej odpowiedzieć.
Nie chce by czuła to co Jonathan. Jest na to za miła. Nie to źle powiedziane.
Ja ją po prostu kocham. Jest ze mną zaledwie trzy lata. Ale to wystarczyło.
Kocham ją za jej wady i zalety, za to, że po prostu jest.
Brakuje mi ciebie...
Wiem, że nie wrócisz ale pamiętaj
Drzwi są zawsze dla ciebie otwarte.
Zawsze...

Twój na zawsze Valentine
PS Kocham Cię..
Jak zwykle załączam jej zdjęcia.

********************************************************************

- Tato co lobisz ? -spytała Martina.
- Już nic skarbie - powiedział.
- Już nic....

( Uwaga! błąd był celowy )
( No bo jak mówi 3 letnia dziewczynka ;))
______________________________________________________________________

Pozdrawiam do przeczytania PAPA

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 29

Kiedy wróciła Alicante świeciło pustkami. Pole siłowe miało inną barwę podchodzącą pod róż.
Jakoś udało jej się przez nie przejść. Pod nim kryła się brutalna prawda.

Bos­chow­skie sza­leństwo ek­spre­syj­nym błys­kiem
Roz­gwieżdza umysły sza­leństwem ok­rzyków
Wir Chaosu gorącym og­niskiem
A wo­koło ciężkie za­wodze­nie ryków
Tańczą płomienie, ser­ce gniew­nie war­czy
Niena­wis­tnie kra­wi w duszę, rodząc gniew
Gardło mo­je w spaz­mach, bar­dzo wil­czo har­czy
Uszy mo­je słyszą ten płomien­ny zew!
I ty­le zaz­drości i za­wiści ty­le
Morze zem­sty i ta­neczny blask
Resztkę li­tości swym gniewem stłumiłem
A mą duszę wy­pełnił tak straszli­wy wrzask…!”
 cytat: Płomień i Szał


Cytat ten przypomniał jej się w chwili zobaczenia tego. Wszędzie była krew.
Kiedy podała na ziemnie była bez silna nic już nie dało się zrobić. Strażnik portalu konał z bólu, krzyk, płacz to wszystko ją przytłoczyło. Szybko nakreśliła mu runę uzdrowienia. W powietrzu wyczuć się dało zapach krwi. Ogień tańczył swój odwieczny taniec. Przeszła jeszcze kilka metrów i osunęła się na ziemie. To było zbyt wiele. Patrzyła w ziemie dopóki nie słyszała znajomego głosu.
 - Stęskniłaś się - powiedział anioł.
 - Raziel - powiedziała jego imię było dla niej jak kwas.
 - A teraz pójdziesz ze mną - nakazał.
 - Jeśli myślisz, że Cię posłucham to się mylisz - fuknęła.
Anioł tylko się zaśmiał a ona zobaczyła coś jak lustro a w nim obraz porwanej rodziny.
 - Tyy- powiedziała przez zęby.
 - A a a bo stanie im się krzywda masz ze mną iść - powiedział.
 - Ze mną też - powiedział Caine.
 - Nie to może od razu mnie zabijcie - mruknęła.
 - Martino Sophio Morgernstern - powiedział.
 - Tak wypominaj mi moje drugie imię i nie wiesz, że po nazwisku to po pysku ? - powiedziała lekko.
 - Za dużo spędziłaś czasu w świecie przyziemnych za dużo. I upadła, zapadł mrok i cisza.
*********************************************************************
Do Martiny

Piasek prze­suwa się między palcami
Cichy szum morza
Spokój
Spokój ciała i duszy
Niech nikt mi nie przeszkadza
Chcę mieć ciszę po wieczność
Absolutną...
Te­raz wiem
Jak ja za tobą tęsknię
Za twoją dłonią
Za twoimi włosami
Za twoją buzią
Cza­sami smutną, cza­sami radosną
Po­jaw się tu
Proszę  


Mike
 List ten jednak nigdy nie został wysłany.
____________________________________________________________________

Wiersz użyty pod koniec nosi tytuł ,,Piasek" Dziękuje z czytanie :3 Miłego weekendu.

środa, 4 lutego 2015

Rozdział 28

Martina musiała wrócić do Idrysu to nie był jej wybór. Z tego co wiedziała był tam stan gotowości bojowej. Chciała się dowiedzieć czemu. Powiedział jej napotkany nocny  łowca. Stęskniła się za ojcem, Clary, Jacem... wszystkimi.
 Na ulicy spotkała Clary i zauważyła coś nie typowego miała bliznę ale nie taka jak zwykła jak po ranie, po czymkolwiek ....
Skąd ona to kojarzyła ? Niewiedziała. Ale może po prostu ją zapyta. W sumie i tak szła do niej.
 - Cześć - powiedziała Clary.
  Hejka, jak widać wróciłam cieszysz się? A tak serio to co się dzieje? - spytała
 - Nie wiem - powiedziała.
 - Co to za blizna ? - zapytała stanowczo.
 - Nie wiem - powiedziała.
Ale Marina już wiedziała co to ..
******************************************************
 Byli w Idrysie Sebastian chciał odwiedzić cmentarz.
- Jonathanie Christopherze Morgenstern - krzyknęła Martina.
- Co ?! - zapytał zaskoczony.
 - Blizna - fuknęła.
 - A to.. Skąd wiesz ?- spytał.
 - No wiesz mam dwoje oczu nic nie poradzisz - burknęła.
 - Tak musiałaś się dowiedzieć i wiesz co ona robi - zapytał nie pewnie.
 - No oczywiście, że tak braciszku - pozwoliła sobie na nutkę słodyczy.
 -  Czyli nie mogę być szczęśliwy tak ? - spytał.
 - Jakim kosztem !- kszyknęła.
 - Dlaczego ja ci się tłumacze ! - krzyknął.
 - Jestem twoją siostrą na anioła Clary też !- krzyknęła.
 - Martina - powiedział Caine.
 -Spadaj - krzyknęła.
Rzuciła w niego doniczką była pusta. Zniknął.
 - Ale ty nerwowa - powiedział.
 - Nerwy mi puszczają- stwierdziła.
 - A i masz ją odczarować- zażądała.
 - Ale..
  - Żadnego ale już !- krzyknęła znikając.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki mam dużo lekcji poganiajcie mnie czasem :p Do poczytania kochani<3