Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 9 cz. 2

Martina pojawiła się na polu gdzie nie dawno były jeszcze anioły.
 - Martina, anioły one zniknęły - powiedział jeden z nocnych łowców.
 - Wilkołaki się wycofały - dopowiedział.
 - Dobrze, jak duże straty w ludziach ? - spytała.
 - U nocnych łowców małe gorzej z podziemnymi - powiedział.
 - Zaraz co ? Kto zginął ? - spytała.
 - Z wilkołaków po naszej stronie Maya. I jeszcze parę wampirów a Simon jest ciężko ranny - powiedział.
 - Gdzie jest Sebastian ? - spytała.
 - Wrócił do Endomu z armią - powiedział.
 - Dobra jadę do Idrysu muszę w końcu narysować runę leczenia - mruknęła.
*******************************************************************
Jace stał przed obliczem boskim wraz z innymi aniołami. Groziła im wielka kara, ale wszyscy wiedzieli jak z tego wybrnąć. Na szczęście nie odebrano im mocy. Wszystko szło dobrze. Niektóre anioły naprawdę potrafią odwrócić kota do góry nogami.
Gdzieś w jego głowie krzyczał głos dawnego Jace ale nowy on się tym nie przejmował.
Wypuść mnie z tond - krzyczał. Ale to nic nie znaczyło.
Kompletnie nic. Ważny był tylko nowy on, który dominował i nie zamierzał odpuszczać.
Ale kogo obchodzi zdanie tamtego starego chłopaka ? Jego uczucia, nie jego.
Ważne są tylko cele wyznaczone przez Raziela.
To on mu pomógł w powstaniu, kazał wmówić tej głupiej rudej dziewczynie wmówić, że to pomoże.
Przeliczyła się Clary. Miłość tego idioty który krzyczy. Jako anioł może wyrywać lepsze.
I robić z nimi co chce, bez żadnych konsekwencji. I to mu pasowało.
Bo po co ulokować swoje uczucia do jednej osoby ? To nie ma sensu lepiej brać to co jego i spadać do następnej. Na świecie jest tyle pięknych kobiet. Zawsze się  coś znajdzie, a zresztą dla chcącego nic trudnego. Każdy anioł tak robi więc co w tym złego ? Nic.
**********************************************************
Martina miała chyba koszmar bo byłą w niebie w rezydenci Raziela.
Szła przez wąski korytarz w krótkiej czarnej sukience, na nogach miała czarne szpilki.
Panował półmrok. W sumie to nie bała się tego koszmaru ale przyprawiał ją o dreszcze. Nie znosiła tego miejsca. Na przeciwko jej pojawiły się drzwi. Niestety musiała je otworzyć. Za nimi zobaczyła gabinet Raziela.
 - Cholera - mruknęła pod nosem.
 - Witaj Martino - rozległ się głos anioła a drzwi za nią zniknęły.
 - Gwarantuję ci, że tak łatwo to ty się mnie nie pozbędziesz - powiedział z uśmiechem.
 - Niedługo wrócę - powiedział.
 Dziewczyna gwałtownie podniosła się z łóżka, była w cała w pocie i było jej zimno. Nie pamiętała nic od ostatniej rozmowy z tamtym nocnym łowcą. Zupełnie nic.
_____________________________________________________________________________

Uwaga zasada 3 komentarzy dalej obowiązuje i chyba tak zostanie ale uwaga bo limit urośnie ^^
Pozdrawiam <3

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 8 cz. 2

Martina pojawiła sie nagle w wielkim misternie wykonanym pokoju. Po jej bokach stali Raziel i Lucyfer. A na przeciw jej jakis wysoki mężczyzna z miło wyglądającą twarzą,  widać było, że jest zdenerwowany. Szatan i anioł ukazali skruchę i zwieśili głowę.
 - Wiec może ktoś mi powie gdzie ja na anioła jestem ?! - mruknęła.
 - A no cóż jak by ci to powiedzieć to ja jestem bogiem, a to jest sala konferencyjna i ty reprezentujesz Ziemie - odpowiedziała mężczyzna stojący na przeciw jej.
 - Super... - mruknęła.
 - Tylko czemu ja ? - spytała.
 - Jak by ci to powiedzieć jesteś osobą, która ma największą moc na ziemi jak w niebie i piekle. W zasadzie równasz się ze mną - powiedział spokojnie.
 - Serio ? A zresztą nie ważne. W jakim celu mnie tu ściągnąłeś ? - spytała.
 - Jak wiesz jest wojna po między niebem a Ziemią i piekłem i mi się to nie podoba - stwierdził.
 - Więc widzisz jak kontrolujesz swoje aniołki - mruknęła.
 - Czy ty mi coś sugerujesz - spytał.
 - Tak, że nie umiesz ich upilnować, a później wychodzą takie rzeczy a nie inne - powiedziała.
 - A co one zrobiły ? - zdziwił się.
 - No wiec Raziel próbował mnie zmusić do wielu rzeczy, zniewolił nocnych łowców potem ziemie ..-mówiła gdy jej przerwano.
 - Zaraz co on zrobił !? - spytał.
 - Zniewolił Ziemie - odpowiedziała.
 - Co ty do cholery zrobiłeś !? - krzyknął na anioła.
 - Ona należy do nas trzeba było coś zrobić - powiedział.
 - Po pierwsze ,, ona" ma imię, a po drugie jest wolną osobą i może robić co chce - powiedział powstrzymując złość.
 - Nie, nie może - odpowiedział cicho Raziel.
Martina przewróciła oczami i pokręciła głową.
 - Wiesz co powinieneś się smażyć w piekle, zabiłeś tylu ludzi dla własnych cholernych celów, brzydzę się tobą. Kazałeś nam zabijać demony by nie żywiły się cierpieniem, a sam co robiłeś? Żarłeś to jak by to była jakaś cholerna ambrozja. Wiesz czemu ludzie cierpią ?!
Jak nie to ci powiem za innych. Dzięki nim nasz świat się jeszcze trzyma, a ty ją kradłeś...
- skończyła.
 Wszyscy na nią patrzyli.
 - No co ? Ktoś to musiał powiedzieć - stwierdziła.
 - Zadziwiasz mnie z każdym dniem Martino, masz zaledwie 14 lat a twoja mądrość przewyższa o wiele twój wiek. Ojciec naprawdę dobrze Cię wychował. - powiedział Bóg.
 - Dziękuję, ale wiem tyle, że mam obowiązek bronić ludzi i przestrzegać prawa nocnych łowców.
,,Prawo ale prawo " - powiedziała.
 - No więc o co poszło ? - spytał.
 - Mniej więcej to wina tego, że mam w dupie to co mi każe Raziel, a on jest łachy na władzę - powiedziała.
 - Martino zawszę mnie pociągałaś, każdy pragnie tego co niedostępne - powiedział anioł.
Dziewczyna się skrzywiła z odrazy.
 - I pomyśleć, że kiedyś przestrzegałam twoich praw - powiedziała z odrazą.
 - Żałuje, że go nie zabiłam w Endomie - powiedziała z żalem.
 - Myślę, że to koniec wojny, piekło i Ziemia wygrały, a z aniołami sam się rozliczę.
_____________________________________________________________________
No wiec wystarczy wam na dzisiaj pozdrawiam i pamiętajcie 3 komentarze = Rozdział.

Czyli dziś mam wolne ?

Jak widać nie chcecie rozdziału, dalej czekam na 3 komentarze od różnych osób. Nie staracie się kochani :*

niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 7 cz. 2

Rano słychać było pierwsze strzały, wszyscy wracali do walki. Wraz z poranną jutrzenką unosiły się krzyki. Delikatna mgła otaczała pole bitwy. Słońce powoli wschodziło, by połączyć swoje promienie  z mgłą. Poranna rosa sprawiała ze utrzymanie się na nogach było nie zbyt łatwe. Czołgi wjeżdżały na pole. Nie gdyś jeszcze spokojne. Polegli leżeli bezwładnie na ziemi. Ich ciała już dawno zbladły.
Słychać było płacz po stracie ale również i z bólu.
W pewnym momencie na oczach Martiny zniknął Raziel i Lucyfer. Chwilę później ona.
**************************************************************************
Sebastian pomagał jak mógł w bitwie. Czasem zgłaszali się do niego ludzie chcący stać się mrocznymi, nie odmawiał im. Jego szeregi powiększały się z minuty na minutę. Zastanawiał się tylko gdzie jest jego najmłodsza siostrzyczka, Lucyfer i ten głupi Raziel. Zniknęli tak nagle..
Walczył razem z Clary i ojcem, Martina prosiła go żeby ich pilnował.
 Clary udało się wymyślić runę siły ale taką potężniejszą od tej którą prędzej znali.
USA i Rosja miały chyba najlepszą broń, w zasadzie nie znał się na tym ale po skuteczności mógł to wywnioskować. Ludzie walczyli obok siebie dawni wrogowie byli teraz przyjaciółmi.
Wojna pomiędzy niebem a piekłem z Ziemią, miała chociaż jeden pozytywny aspekt.
Sen pomógł wszystkim ale odczuwalny był brak Martiny. Jednak aniołom nie pomagał brak ich Raziela.
 - Jak się trzymacie - spytał Clary i Valentina.
 - Jakoś idzie - stwierdził ojciec.
 - Szału nie ma - mruknęła Clary.
Sebastian zdobył się na uśmiech, przynajmniej tyle mógł zrobić.
Chłopak zauważył, Aragorna. To on w ogóle żył ? Zdziwił się ale machnął na to ręką.
Przynajmniej pomoże.
W powietrzu unosił się swad krwi pomieszanej z metalem i dymem. To wszystko było jak koszmarny sen. 
,, Śmierć żołnierza"

Tak wiele lat w niewoli
własnych gonitw,
tak wiele bólu,
za nic...
To już koniec
gry.
Odchodzimy w dal..
Unosimy się w górę,
jak by ciągnięci przez baloniki.
To trwało z byt długo..
Byliśmy tylko dziećmi..
Dwie pokrewne dusze rozdzielone w wypadku.
Zaraz się zjednoczymy...
Na zawsze razem,
już nam nic nie przeszkodzi..
To już koniec bólu,
teraz panuje miłość..

______________________________________________________________________________

Więc cóż zmieniam zasadę 4 komentarze = Rozdział bo nie nadążam pisać :p Nie ma tak dobrze xD
Pozdrawiam :*
Ps. Znam książkę podobną do Darów anioła będę ją czytać *-* Chcecie recenzje ?
Aktualizacja : Dobra niech wam będzie zmieniam na 3 komentarze :*

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 6 cz. 2

Mówili nam już od zawsze,
co robić mamy.
Zabijać demony kazali,
by mogli się sycić bólem przyznemnych,
jak nektarem,
ambrozja.
W bólu cierpieniu służymy,
by ginąć młodo.
By inny mogli żyć,
śmiać się,
a my cierpimy..
Wiecznie.....

Bramy piekieł się otwierają, koniec jest już bliski. Demony przybywają.
Dziś ważą się losy świata. Demony przeciwko aniołom.  Nocni łowcy przeciwko niebu.
Jace po stronie aniołów, Martina po demonów. A Cain jest po stronie piekieł, zdradził ojca..
Był też Sebastian i jego szeregi Mrocznych i demonów. I o dziwo przyziemni po stronie piekła.
Z ich słabą broną ale walczą. Wojska ludzi dołączają z całego świata na pole bitwy.
Zapewne to najbardziej brutalny dzień jaki Ziemia widziała. Strach, ból, gorycz, strata.
Pamiętny dzień się zaczął.
************************************************************************
Martina była w centrum walki, nagle zobaczyła anioła, a dokładniej jej przyjaciela Jace.
 - Witaj przyjaciółko - powiedział.
 - Nie jesteś tym Jace'm którego znałam - mruknęła walcząc z nim na miecze.
 - Poddaj się - powiedział.
 - Nigdy - odpowiedziała i powaliła chłopaka na nogi.
Chwilę później natknęła się na osobę której szukała. Raziel.
 - Martino jak daleko zamierzasz się posunąć ? - spytał walcząc z dziewczyną.
 - Jak najdalej się da - odpowiedziała.
Wokół nich wszystko płonęło, było to duże pole do walki. W powietrzu unosił się metaliczny swąd krwi. Każdy kto tylko mógł walczył. Wielu przyziemnych poległo, jednak ich pomoc była przydatna.
Podziemni a mianowicie wilkołaki byli po stronie aniołów, reszta po demonicznej.
Każda para walczących rąk była wręcz niezbędna. Piekielna drużyna miała przewagę, małą ale zawsze. Tylko w tym wszystkim brakowało boga. Ciekawe po której stronie by stanął. Ale w walce nikt nie miał czasu na myślenie, za każdy błąd można było słono zapłacić. Jak mówią życie to nie bajka. Śmierć przyjdzie po każdego, kiedyś...
Żadna ze stron nie chciała się poddać. Każdy walczył do ostatniego tchu. Wilkołaki padały jak muchy, były słabe. Gdzie nie gdzie widać było znajome twarze całe w pocie i krwi. Tak bardzo powszechny ból towarzyszył tu chyba każdemu.
Czołgi przyziemnych okazały się być bardzo pomocne. Wystrzał mógł ciężko zranić anioła co dawało nocnym łowcom pole do popisu.
Strzały padały z łuku Alec'a , słychać było uderzenia bicza Izzy, widać nagie Magnusa i innych czarowników. Wielkie domony walczyły z potężnymi aniołami. Do tego zaczęło padać. Krople deszczy obmywały wszystkich z krwi. Woda z krwią kapała na ziemie. Zbliżająca się noc zapowiadała się na ciężką. Płomienie gasły i coraz mniej było widać. Nocni łowcy musieli się na chwile wycofać by narysować sobie potrzebne runy. Przyziemni byli już bardzo zmęczeni, zresztą jak każdy tutaj. Anioły zaczęły się powili wycofywać by nabrać sił. Piekielni imna to pozwolili bo w każdym razie i oni tego potrzebowali. Noc minęła spokojnie, ale rano...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się podobało i dalej panuje zasada 3 komentarze = Rozdział :3 Pozdrawiam i zapraszam do komentowania <3

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 5 cz. 2

Czasami w życiu każdego człowieka przychodzi czas kiedy ma już czegoś dość.
Martinie już puszczały nerwy. Czuła jak się wszystko w niej gotuje. Ukryta w niej moc wręcz buzowała.
**********************************************************************************
 - Wzywałeś mnie - spytała Martina.
 - Tak, chce byś była przy tym jak zmieniam kogoś w anioła - powiedział.
 - Jeśli chcesz też możesz - dopowiedział.
 - Na razie podziękuje - powiedziała.
 - Dobrze wiec choć zaraz się zacznie - powiedział uśmiechając się.
   Sala była duża wyglądała jak sala balowa ze sceną na końcu.
 - Zagrałabyś na skrzypcach ? - spytał.
 - Tak - mruknęła.
Po jakiś 5 min grania anioł kazał jej przestać. Podstawiła skrzypce przy ścianie i patrzyła.
Po nie długiej chwili obok niej stanął Caine.
 - Caine - szepnęła.
 - Skąd mnie znasz ? - spytał.
 - To ja Martina musisz mi pomóc - szepnęła.
 - To niemożliwe jak ci się udało to przeżyć - spytał.
 - Klatwa feniksa - mruknęła.
I nagle na scenę wciągnęli Izzy.
 - Nie .. - wyszeptała.
Jednym pewnym ruchem zdjęła pierścień z ręki i podała go Caine'wi. Po chwili jej oczy znów były czarne a jej włosy zmieniły barwę.
Teraz zamiast blondynki o niebieskich oczach stała nocna łowczyni z całym wyposarzeniem bojowym o czarnych oczach i brązowych włosach.
 - To już koniec - mruknęła.
Ziemia zaczęła się trząść.
 - Trahit sua quemque voluptas - powiedziała spoojnie dziewczyna.
 - Wojna się rozpoczęła - powiedziała.
************************************************************
Kto wygra, piekło czy niebo ?

Co się zmieni ?

Kto polegnie na polu chwały ?

Co zrobi Martina ?

Po której stronie stanie Caine ?

Czy wybierze miłość czy lojalność ?

Czy Raziel ją powstrzyma ?

Tego i jeszcze więcej dowiecie się czytając kolejne rozdziały.
_______________________________________________________________________
Komentujcie i pamiętajcie 3 komentarze = NOWY ROZDZIAŁ
Pozdrawiam :3

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 4 cz. 2

Dwa tygodnie później...

Wiele się zmieniło od odejścia Martiny wszystko zaczęło się psuć. Anioły zaatakowały ludzi i nocnych łowców. Wygrały. Cały świat uległ zmianom. Anioły przejęły władzę na świecie. Zamieszkały na niej. Nocni łowcy muszą dla nich pracować...
Tylko nieliczni się buntują, tworzą się ruchy oporu. Oni wierzą, że Martina powróci.
Anioły ceniły sobie szyk i klasykę. Na nieszczęście dziewczyny to ją wybrali na skrzypaczkę dla Raziela który tym dowodził. Na szczęście jej nie rozpoznał.
************************************************************************
Martina siedziała w małym dwuosobowym pokoiku. Nie było jeszcze drugiego lokatora, wiedziała że w końcu przyjdą po nią by grała. Po co jej był ten durny talent. W zasadzie inni mieli gorzej, chłopacy pracowali ciężko w fabrykach a dziewczyny no cóż szkoda gadać były prostytutkami dla aniołów. Obleśne.
 I właśnie w tym momencie do pokoju wszedł jakiś anioł i kazał jej iść. Dosyć niechętnie, ale poszła.
Kiedy do tarła do pokoju w którym siedziała dostała nakaz grania.
Po jakiś 10 minutach Raziel przemówił.
 - A jednak twój talent cię wydała - powiedział spokojnie.
Dziewczyna zesztywniała ale nie przestała grać. Po chwili usłyszała jak by się ktoś szamotał. Była to jakaś młoda dziewczyna o czarnych włosach za nią szedł Jace.
 Raziel machnął ręką by Martina skończyła grać.
 - Odpocznij Sophio - powiedział.
Dziewczyna skinęła głową i opuściła skrzypce.
 - A co do ciebie Izabell Lightwood to zawiodłem się na twojej rodzinie.
Kiedy usłyszała o kim była mowa Marinie serce stanęło.
 - Zdradziłaś nas i dołączyłaś do ruchu oporu, wiec poniesiesz konsekwencje - powiedział.
 - Nigdy nie byłam po twojej stronie -  warknęła.
 - Do lochu z nią a ja zastanowię się jak jej przywrócić rozum - powiedział. A anioły wykonały jego rozkaz.
 - Widzisz jacy oni są niewdzięczni, ja im dałem moc a oni się buntują przeciwko mnie - powiedział.
Martina niechętnie przytaknęła.
 - Przypominasz mi kogoś - stwierdził.
 - Ale nie wiem kogo - powiedział.
Dziewczyna się uśmiechnęła.
 Czasem trzeba użyć umiejętności aktorskich cóż.
 - Jesteś trochę nieśmiała ? Bo nic nie mówisz  - zapytał.
 - Może trochę - starała się zmienić głos żeby jej nie poznał.
 - Wiesz co mam syna w twoim wieku nazywa się Caine jego miłość umarła i się załamał. Nie wiesz może jak mu pomóc ? - spytał.
Dziewczyna pokiwała przecząco głową. I zdała sobie sprawę że brakuje jej Caina. Tak naprawdę to go lubiła może coś więcej, ale była zajęta gonitwą dnia codziennego. Była ślepa.
 _____________________________________________________________________________'
Później jeszcze coś napisze :* Niestety mało czasu mam ostatnio :3 Pozdrawiam <3

wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 3 cz. 2

  - Raziel ona mogła żyć to twoja wina - wrzasnął Caine.
 - Myślisz, że zrobiłem to celowo ? - powiedział wściekły.
 - Wiedziałem, że weźmie to na siebie, ale miała być dobra a nie umrzeć - mruknął.
 - Nie myślałeś jak to robiłeś ona mogła go mieć ! - warknął Caine.
Raziel oparł się o biurko.
 - Myślę jak tu ją sprowadzić ale nigdzie nie ma jej duszy - stwierdził.
 - Jak by nie umarła .. - dopowiedział anioł.
 - Ale jak to możliwe ? - spytał chłopak.
 - Nie wiem. - powiedział zamyślony.
 - Widziałem jak odeszła ale gdzie jest ? -myślał głośno.
 - A i próbowałem ja szukać po mocy ale nic .. - powiedział.

****************************************************************************

Martine obudził dźwięk budzika. Poderwała się i spadła z łóżka. Prosto na ręce.
 - Tssa od razu jak się budzę mam mieć trening bo kotek lubi spać z brzegu  -mruknęła patrząc na Willow.
Kotka tylko uniosła ogon do góry.
 - A wiec taka jesteś ? Nie będzie kocimiętki. Kiedy tylko Willow to usłyszała skoczyła na podłogę i zaczęła się ocierać o jej nogi.
 - A więc przyszła koza do woza tak ?
 Kotka tylko przechyliła głowę na lewą stronę.
 - No dobra niech ci będzie ale po szkole bo idziesz ze mną - mruknęła.
Martina poszła do łazienki żeby się ogarnąć. Wzięła prysznic i wysuszyła włosy.
Przyzwyczaiła się już nawet do nowego wyglądu.A raczej musiała.
Ubrała się, wzięła torbę i futerał ze skrzypcami.
Kiedy dotarła już do szkoły zostawiła pod klasą torbę i futerał. Założyła słuchawki i włączyła muzykę. Na górze w korytarzu stał mały tłumek stwierdziła, że to sprawdzi.
Kiedy doszła do celu i przebiła się przez parę osób zobaczyła, że jakaś dziewczyna bije dużo młodszą od siebie i od niej. Ta starsza była od niej raczej starsza.
Nie musiała coś zrobić zdjęła słuchawki.
 - Przestań - mruknęła patrząc na dziewczynę.
Tłumek wciągnął głośno powietrze.
 - Jak śmiesz mi rozkazywać ! - warknęła tamta.
 - Mhmm normalne - stwierdziła.
 - Ty mała - warknęła i spróbowała ją walnąć z pięści. Martine to nie ruszyło złapała jej pięść i nie pozwoliła się jej uwolnić to samo zrobiła z drugą .
Dziewczyna się szarpała, ona gwałtownie ją puściła aż ta druga upadła.
 - Mam nadzieje, że dotarło i nie będziesz nikomu dokuczać bo to jest cóż głupie i dziecinne - mruknęła i obróciła się na pięcie i zaczęła dochodzić. Dziewczyna zaś się poderwała i złapała ją za ramie by ją obrócić, ale Martina była szybsza.
 - Nie pogrążaj się - mruknęła i odeszła.
_____________________________________________________________________________

Mam nadzieje że spodobał wam się rozdział czekam na opinie w komentarzach.
Buziaczki i Pozdrawiam :*

poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 2 cz. 2

Martina musiała wybrać sobie zajęcia artystyczne, nie chciała iść do zwykłej szkoły.
Na zajęcia prowadzące wybrała skrzypce i gimnastykę grupę zaawansowaną.
Musiała przejść test do tej grupy ale to było tak banalnie proste. Była przecież nocną łowczynią, ale bez pierścionka. Bo tak była przyziemną. Sama myśl o tym była odrażająca. Kochała to kim jest bez niego była. Musiała wytrzymać, żale jej było tylko taty i rodzeństwa bo z tego co wiedziała to strasznie to przeżyli. Clary wróciła do Instytutu, więc mogła ją czasem zobaczyć. Brat cóż siedział w Ednomie, a ojciec pogrążył się w pracy.
Kiedy ostatni raz ją widziała była z Izzy i Alec 'em, cali na biało. Przykre, że nie mogła im powiedzieć ale cóż, tak musiało być.
Ktoś zapukała do jej pokoju. Podniosła się z łóżka aby otworzyć.
 Kiedy uchyliła drzwi zobaczył kobietę ok 30.
 - Tak ? - spytała Martina.
 - Przyniosłam ci plan zajęć - powiedziała z uśmiechem.
 - Dziękuję - powiedziała i odwzajemniła uśmiech.
 - Pamiętaj ćwiczyć grę na skrzypcach a ja już się będę zbierać - powiedziała kobieta.
 - Jasne - powiedziała.
  - Do widzenia - powiedział jeszcze dziewczyna.
Willow przekręciła delikatnie głowę.
 - Mam grać na skrzypcach.. Super - powiedziała sarkastycznie.
Wyciągnęła skrzypce z futerału. Ujęła smyczek w rękę i zaczęła grać. Kotka słuchała ją z przejęciem. Grała z pamięci, kiedyś ojciec ją tego uczył. Całkiem to lubiła. Melodia roznosiła się po całym budynku. Po jakiś 10 minutach ktoś zapukał. Dziewczyna przewróciła oczami i przestała grać.
 Podeszła do drzwi aby otworzyć. Znowu.
 - Tak ? - spytała opierając się o próg.
 - To ty grałaś ? - spytał mężczyzna o czarnych włosach i niebieskich oczach.
 - Tak - powiedziała i pomachała skrzypcami.
 -  Jak długo grasz - spytał.
 - Mniej więcej 9 lat bo gram od 5 roku życia  - powiedziała spokojnie.
 - Wow długo - stwierdził.
 - Może trochę tak - powiedziała spokojnie.
 - Masz wielki talent powinnaś go rozwijać -  powiedział.
 - Talent raczej nie ja po prostu gram - stwierdziła.
 - Mówię prawdę jestem tutejszym znawcą muzyki i sztuki - stwierdził
 - No dobrze może i mam, ale co w związku z tym ? - spytała.
 - Na razie uroczystości szkolne później konkursy - powiedział.
 - W której jesteś klasie ? - spytał.
 - 1a - powiedziała.
 - Imię i nazwisko ? - spytał.
 - Sophie Gray - powiedziała.
 - Wezmę cię jutro na którejś lekcji, weź skrzypce - powiedział i się uśmiechnął.
 - Dobrze  - uśmiechnęła się i zamknęła drzwi.
 - Cholera jeszcze tego mi brakowało, ja mam się ukrywać na anioła - wyszeptała do kotki.
 Kotka tylko się o nią otarła.
Dziewczyna upadła na łózko i zasnęła.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                                       KOMENTUJCIE !!
                                                     UDOSTĘPNIAJCIE
                         POZDRAWIAM I PRZYPOMINAM O KOMENTARZACH :3
Kasiu chciałaś to masz kochana <3

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 1 cz. 2

Martina pojawiła się w piekle zaraz po zniknięciu.
 - Martina ! - krzyknął Lucyfer.
 - Ty żyjesz !? - powiedział rzucając się ku niej.
 - Tak, ja nie mam daru nieśmiertelności tylko jej przekleństwo - powiedziała spokojnie.
 - A to jakaś różnica ? - spytał zaskoczony.
 - Tak znacząca. Jeśli masz dar to jak coś cię zabije to nie żyjesz, a przekleństwo to czwarty dar anioła zdarzający się rzadko, jeśli cię coś zabije to się odradzasz i tak cały czas - powiedziała ze smutkiem.
 -Muszę się ukryć. Raziel nie może wiedzieć, że żyje - stwierdziła.
 - Tylko jak chcesz to zrobić on znajdzie cię poprzez twoją moc - powiedział.
 - No właśnie po to mam to - powiedziała wyciągając z kieszeni niepozorny pierścień.
 - Jak go znalazłaś on zaginął jakieś 2000 lat temu - zdziwił się.
 - Właśnie zaginął ... - mruknęła.
 - Po co tyle zachodu cofania się w czasie ? - spytał.
 -  A podejrzewa mnie o to ktoś teraz ? - spytała.
 - Masz rację, pomogę ci się ukryć - powiedział spokojnie.
 - Jasne - powiedziała.
********************************************************************

Martina stwierdziła, że ukryje się w Nowym Yorku był to dobry wybór. Wybrała sobie szkołę z internatem. Byłą to szkoła artystyczna pod kierunkiem muzycznym. Tak lubiła grać na skrzypcach ale się do tego nie przyznawała. Musiała zmienić imię i nazwisko Sophie Grey, użyła swojego drugiego imienia do którego miała obiekcje i nazwiska Tessy. Musiała zmienić wygląd przefarbowała się za pomocą magii na ciemny blond i zmieniła sobie kolor oczu na niebieski jak niebo. Było to dosyć spontaniczne ale jej pasowało. Nowe ubrania nie mogły być tylko czarne.
Niestety musiała zmienić styl na dość przyziemny. Jedyne co się jej w nim podobało to czarno-czerwona kratka. Buty to trampki i glany. Glany przynajmniej tyle miała z tej przemiany.
Miała Willow i tu pojawiał się problem, tam nie pozwalano na posiadanie zwierząt. Na szczęście Lucyfer wiedział komu dać w łapę. I tak miała swój przywatny pokój z łazienką.
 Kiedy czekała na kogoś w recepcji przyszedł do niej dyrektor.
 - Witaj sophie tu masz regulamin zapoznaj się z nim i pamiętaj cisza nocna o 22 - powiedziała z satysfakcja.

I co jeszcze może frytki ? Wal się facet - pomyślała.

Jakiś chłopak zaprowadził ją do pokoju.
Martina położyła kotkę na ziemi i zaczęła się rozpakowywać.
To był czas w którym musiała założyć pierścień.  Delikatnie założyła go na palec.
Upadła na  kolana kiedy runy zaczęły jej znikać, ból ten był dużo większy niż jak się je rysowało.
Kiedy moc zniknęła straciła przytomność.
Kiedy się ocknęła Willow stała obok niej i pocierała ją swoją główką.
 - Nic ci nie jest ? - usłyszała głos kotki.
A jednak jej zdolności językowe zostały widzenie zresztą też.
 - Nie nic - powiedziała spokojnie.
_________________________________________________________________________

KOMENTUJCIE ! POLECAJCIE INNYM <3
POZDRAWIAM <3

piątek, 13 marca 2015

Rozdział 44

Martina obudziła się nas jeziorem w Idrysie.
 - Gdzie ja jestem ? -spytała na wpółprzytomna dziewczyna.
 - W Idrysie  - powiedział Raziel.
 - Po co ? - spytała.
 - Będziesz niszczyć świat bym mógł zbudować go na nowo - powiedział z dumą.
 - Co!? Nigdy - warknęła.
 - Myślę, że nie chcesz śmierci swojego kochanego braciszka - stwierdził.
Dziewczyna rzuciła się na niego, że jak się okazało była cała we krwi.
Raziel się śmiał.
 - Masz wywołać erupcje wulkanów, trzęsienia ziemi, tornada i tsunami jasne ! - warknął na nią.
 - Nie.... - powiedziała.
Martina nawet nie zauważyła kiedy anioł uniósł ją do góry i wrzucił do jeziora.
Wiedziała, że wiedział że jest ona może tam umrzeć. Wrzucił ją chyba dość daleko bo opadała na dno. Kiedy dotarła do dna poczuła coś na plecach. Resztkami sił wyciągnęła stelle  która była na dnie. Należała ona chyba do jej matki a potem do Clary. Żałowała, że nie może tam umrzeć. Raziel zaraz ją z wyciągnie. Wiedziała, że jest jemu potrzebna.
Nagle poczuła moc która unosi ją do góry. Jakoś nie zdawała sobie sprawy że nie oddycha. Nawet nie wiedziała kiedy odpłynęła.
Kiedy się ocknęła leżała na piasku.
 - Razel chcesz trzęsienie ziemi ? To ci je dam. - powiedziała a ziemia pod nimi zaczęła się trząść.
Anioła sprawiała wrażenie przestraszonego.
 - Co ty robisz do cholery - wrzasnął.
 - To czego chciałeś - powiedziała i się uśmiechnęła.
Wtedy to właśnie zauważyła Sebastiana.
Rzuciła się w jego w stronę jednak nie zdążyła. Anioł przebił wspaniałym pierś brata.
Kiedy do niego dobiegła dotknęła jego rany z której powoli zaczął się wydobywać ogień.
 - Kocham Cię braciszku ze względu na wszystko - szepnęła a ogień przeszedł z Sebastiana na nią.
Sebastian nie wiedziała jak to zrobiła ale to ona płonęła.
 - Nie.. - szepnął bez silnie.
Dziewczyna wyjęła miecz z czarnym uchwytem to był miecz piekieł odpowiednik wspaniałego tylko działał w drugą stronę niszczył dobro. Dziewczyna szybkim ruchem zraniła się i płonęły w niej już dwa ognie niebieskawy od sztańskiego miecza i jasno pomarańczowy od wspaniałego.
 - Mówiłam, że nie ulegnę - powiedziała osuwając się na ziemie.
Sebastian wziął ją w ramiona. Dziewczyna leżała na jego kolanach.
 - Nie musiałaś - wyszeptał.
 - Mylisz się - powiedziała.
 - Kocham cię, nie ważne co zrobisz ja nigdy się od ciebie nie odwróciłam i dalej nie odwrócę- powiedziała.
 - Ja też cię kocham siostrzyczko - powiedział a dziewczyna się w niego wtuliła, on także ją przytulił.
Chwilę później zamieniła się w popiół.
Umarła....

                            KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
____________________________________________________________________________

JAK TO MÓWIĄ WSZYSTKO SIĘ KIEDYS KOŃCZY ALE NIE MARTCIE SIE BĘDZIE CZĘŚĆ 2 :*  POZDRAWIAM
KOMENTUJCIE <3

wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 43

Kiedy Martina się obudziła kotka miała już wszystkie kocie sprzęty. Caine musiał je tu wczoraj przynieść. Willow spała obok niej, właściwie to była w nią wtulona. Dziewczyna postanowiła się nie ruszać by kotka mogła jeszcze chwilę pospać. Zawsze wstawała razem z nią, nie opuszczała jej na najmniejszy krok chyba że po prostu robiła się nie widzialna albo była u Magnusa i dokazywała z Prezesem Miał tak oni się naprawdę polubili.
Niebo źle działało na Martine była na nie no cóż zbyt demoniczna...
Nagle usłyszała kroki na korytarzu, przymknęła oczy czuła podświadomie że ktoś tu wejdzie nie pomyliła się.
Na drewnianej posadce słychać było prawdopodobnie męskie kroki. Wiedziała że to Luke albo Raziel. Chociaż raczej ten drugi. Kotka poderwała się z miejsca i syknęła.
Teraz Martina musiała się podnieść. W jej rękach pokazały się czarne iskierki które przerodziły się w chmurę.
 - Nawet nie próbuj krzywdzić mojego kota - powiedziała ze złością.
 - Tu nie będzie sierściuchów - warknął.
 - Willow pozwalam ci - powiedziała tylko Martina, a kotka zmieniła się w tygrysa polarnego.
Raziel miał minę jak by właśnie zobaczył ducha.
 - Co to jest ?! - krzyknął z przerażeniem.
 - Mój kotek, prawda ze słodki - powiedziała z satysfakcją.
 - Magiczny ?- spytał drżącym głosem nie ruszając się z miejsca.
 - Tak magiczna a co ?- spytała patrząc prosto na anioła.
 - Dobra miej ją sobie ale ma tak nie robić - powiedział stanowczo.
 - Przeproś ją - mruknęła Martina siadając na łóżko.
 - Żartujesz sobie !? - fuknął Raziel.
 - Will....
  - Dobrze przepraszam cię kiciu - powiedział.
 - Może być ? - spytał.
 - No... może - mruknęła.
 - Koniec tego Willow - powiedziała.
Kotka od razu jej posłuchała i wróciła do pierwotnej postaci.
***********************************************************************
 Valentine załatwiał papierkową robotę w swoim biurze, kiedy nagle w progu pojawił się Sebastian.
  - Witaj ojcze - powiedział wchodząc.
 - Witaj, co cię tu sprowdza ? - spytał Valentine.
 - Martina. - powiedział spokojnie.
 - Chcesz ją uwolnić ? Ciekawe jak ? - spytał.
 - Mam plan ale ona musi współpracować- powiedział Sebastian.'
______________________________________________________________________

POZDRAWIAM WAS NIESTETY NIE MAM SWOJEGO KOMPUTERA DO WEEKENDU ALE DORWAŁAM LAPKA MAMY WIĘC JEST RODZDZIAŁ :3

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 42

Jakieś dwa anioły odprowadziły Martine do pokoju. Był śnieżnobiały, jak wszystko tutaj.
Jeden z nich zamknął z nią drzwi. Niestety Martina nie lubiła bieli był to przecież kolor żałobny.
Pokój ją przytłaczał, kontrastował w pełni z jej osobowością i ubiorem. Miał on boczne drzwi do łazienki. Łóżko było przy wielkim oknie, po jego bokach stały dwie szafki nocne, na jednej była lamka w odcieniach złota i bieli, a na drugiej zegarek pokazujący godzinę 21.00.
Ściany miały odcień jasnej szarości.
Marina usłyszała miałknięcie.
 - Willow to ty ? - spytała.
Tak to byłą ona, jej kotka którą nazywała Will ja była niegrzeczna.
 Kotka otarła się o jej nogi i wskoczyła na łóżko.
 - Poduszka jest moja - mruknęła Martina.
Kotka najwyraźniej ja zrozumiała bo zadarła ogon do góry.
  - Trzeba ci skombinować miskę na wodę i karmę - stwierdziła dziewczyna.
 - Dobra chodź zrobimy sobie wycieczkę -  powiedziała a kotka niechętnie zeszła z pościeli.
Martina uchyliła drzwi, o dziwo jej tu nie zamknęli. Weszła na potężny korytarz, był on pusty. Zeszła po schodach w dół szukała kuchni.
Willow bała się tego miejsca i nie odstępowała jej na krok nawet najmniejszy. Na dolnym korytarzu było parę aniołów. Eksponował swój rodowy miecz, celowo.
Zaskoczone anioły nie mogły oderwać od niej wzroku.
Przeszła jeszcze parę metrów i spotkała Caine.
 - Co ty tu robisz ? - zdziwił się chłopak.
 - Yyyy szukam miski dla kota - powiedziała i skinęła głową w stronę chowającej się za nią kotki.
 - No jasne zaraz coś załatwię - powiedział Canie.
 -  Karmę i wodę - dopowiedziała się dziewczyna odwracając się i wracając do pokoju.
************************************************************************
Canie wszedł do stołu gdzie wszyscy jedli, pili i rozmawiali oczywiście bez Martiny bo to byłą narada. Tylko w tym pomieszczeniu były jakie kolwiek małe miseczki. Z szafki wyciągnął dwie przezroczyste.
 - Po co ci one ? - spytał Raziel.
Wszyscy spojrzeli się na niego nawet Jocelin.
 - No cóż Martina ma kotkę i ona musi jeść - powiedział spokojnie Caine.
 - Żartujesz !? Kot w moim domu ! - zdenerwował się Raziel.
 - Nie... - powiedział patrząc na niego.
 - Ona ma kota ?! - zdziwiła się Jocelin.
 - Tak ma - powiedział sfrustrowany Caine.
 - Skocze jeszcze na ziemię bo muszę załatwić karmę suchą i mokrą z kartki i o boże jeszcze jedna miske - stwierdził.
Wziął jeszcze jedną i wyszedł z pokoju.
 - Skąd ona ma kota - spytał Raziel.
 - A bo ja wiem - mruknęła Jocelin.
 - Pewnie od ojca - dodała po chwili wahania.
 - Pewnie tak, a teraz chodźmy odpocząć - powiedział spokojnie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
POZDRAWIAM I CZEKAM NA KOMENTARZE PISZCIE JE KOCHANI :3