Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 4 cz. 2

Dwa tygodnie później...

Wiele się zmieniło od odejścia Martiny wszystko zaczęło się psuć. Anioły zaatakowały ludzi i nocnych łowców. Wygrały. Cały świat uległ zmianom. Anioły przejęły władzę na świecie. Zamieszkały na niej. Nocni łowcy muszą dla nich pracować...
Tylko nieliczni się buntują, tworzą się ruchy oporu. Oni wierzą, że Martina powróci.
Anioły ceniły sobie szyk i klasykę. Na nieszczęście dziewczyny to ją wybrali na skrzypaczkę dla Raziela który tym dowodził. Na szczęście jej nie rozpoznał.
************************************************************************
Martina siedziała w małym dwuosobowym pokoiku. Nie było jeszcze drugiego lokatora, wiedziała że w końcu przyjdą po nią by grała. Po co jej był ten durny talent. W zasadzie inni mieli gorzej, chłopacy pracowali ciężko w fabrykach a dziewczyny no cóż szkoda gadać były prostytutkami dla aniołów. Obleśne.
 I właśnie w tym momencie do pokoju wszedł jakiś anioł i kazał jej iść. Dosyć niechętnie, ale poszła.
Kiedy do tarła do pokoju w którym siedziała dostała nakaz grania.
Po jakiś 10 minutach Raziel przemówił.
 - A jednak twój talent cię wydała - powiedział spokojnie.
Dziewczyna zesztywniała ale nie przestała grać. Po chwili usłyszała jak by się ktoś szamotał. Była to jakaś młoda dziewczyna o czarnych włosach za nią szedł Jace.
 Raziel machnął ręką by Martina skończyła grać.
 - Odpocznij Sophio - powiedział.
Dziewczyna skinęła głową i opuściła skrzypce.
 - A co do ciebie Izabell Lightwood to zawiodłem się na twojej rodzinie.
Kiedy usłyszała o kim była mowa Marinie serce stanęło.
 - Zdradziłaś nas i dołączyłaś do ruchu oporu, wiec poniesiesz konsekwencje - powiedział.
 - Nigdy nie byłam po twojej stronie -  warknęła.
 - Do lochu z nią a ja zastanowię się jak jej przywrócić rozum - powiedział. A anioły wykonały jego rozkaz.
 - Widzisz jacy oni są niewdzięczni, ja im dałem moc a oni się buntują przeciwko mnie - powiedział.
Martina niechętnie przytaknęła.
 - Przypominasz mi kogoś - stwierdził.
 - Ale nie wiem kogo - powiedział.
Dziewczyna się uśmiechnęła.
 Czasem trzeba użyć umiejętności aktorskich cóż.
 - Jesteś trochę nieśmiała ? Bo nic nie mówisz  - zapytał.
 - Może trochę - starała się zmienić głos żeby jej nie poznał.
 - Wiesz co mam syna w twoim wieku nazywa się Caine jego miłość umarła i się załamał. Nie wiesz może jak mu pomóc ? - spytał.
Dziewczyna pokiwała przecząco głową. I zdała sobie sprawę że brakuje jej Caina. Tak naprawdę to go lubiła może coś więcej, ale była zajęta gonitwą dnia codziennego. Była ślepa.
 _____________________________________________________________________________'
Później jeszcze coś napisze :* Niestety mało czasu mam ostatnio :3 Pozdrawiam <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz