Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 27

Kiedy dziewczyna w końcu mogła zobaczyć osobę z którą rozmawiała zobaczyła kruczo czarne włosy pod których czupryną była ukryta brzoskwiniowa twarz. Oczy były szmaragdowe jak u Clary,
ubrany był na czarno ale miał coś dziwnego..
 Oczy był jak u jaszczurki i co nagle zauważyła ogon był jak u gada. Zadziwiła się tym co zobaczyła.
 - Myślałem, że będziesz krzyczeć - powiedział chłopak.
 - Czemu miałabym ? To i tak nie miało by sensu - stwierdziła.
 - Co Ci się stało ? - spytała ostrożnie.
 - Klątwa - wyszeptał.
Spojrzała na niego wydawał się smutny, chciała mu pomóc. Kto wie może mogła by dać radę i ją zdjąć.
 - Pełnie są najgorsze.. - wyszeptał.
 - Może mogę ci jakoś pomóc ? - zapytała z nadzieją.
 - Tylko anioł może zdjąć ją ze mnie a ty jesteś Nefilm jak widzę.
Skupiła się na białej magii ona była inna, jak bryza morska, jak słońce muskające jej ciało.
Białe iskierki go otoczyły go . Nagły rozbłysk obalił Martinę na ziemię.
 - Co się stało ? - zapytał chłopak.
 - Zdjęłam klątwę- powiedziała wstając.
 - Jak ? - zapytał z gwałtownością.
 - A to już moja klątwa - uśmiechnęła się .
******************************************************
Tato żyję nie musisz się martwić. Nie pójdę do żadnych aniołów. Przysięgam.
I nie ufam nie znajomym, tak ta stara jak świat rodzicielska gadka...
I wiem mam nosić szalik ... Chciało by się .
Nie jestem już małym dzieckiem.
Wiem dla ciebie zawszę będę.
 Wiesz co jesteś niereformowalny...
 Wiem po kim to mam, zapewne dobrze ci idzie na nowym stanowisku.
Nie możesz mi odpisać ale ja dalej mogę.
Och te moce <3
Dobrze że jeszcze wiem gdzie jestem ale zgubić się nie zgubie.
Wiem gdzie Idris.
Spieszę się trochę ale cóż muszę kończyć.
Kocham cię tato.
Twoja mała córeczka Martina.
PS Niech raz będzie po twojemu ...
____________________________________________________________
Komentujcie czekam ! Pozdrawiam ! Nocni Łowcy jednoczmy się <3

środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 26

Czasami chciała bym zmienić bieg historii. Przestać być tym kim jestem, być normalną dziewczyną, nocnym łowca. Nie wiem czemu ale wydaje mi się, że prawie uległam niebu...
Ale koniec z uleganiem innym, teraz ważne jest to co jest dla świata. Nie aniołów ....
,, Lepiej umrzeć godnie, niż się poddać" Pamiętasz to jeszcze ? Jace dbaj o nią, nie szukajcie ,mnie.
                                                                                                                             Martina Morgernstern

***************************************************************************

Dziewczyna szła przez gąszcz roślin, było ciemno. Mgła zdawała się nasilać zasłaniając tarczę księżyca. Martina zmarzła, miała sine usta. Musiała się ogrzać ale wiedziała jak łatwo można by było ją w tedy nakryć. Bała się, że mu ulegnie, nie chciała tego.
 Nagle przeszył ją nagły ból. Upadła i .....

*********************************************************************
Valentine musiał teraz zajmować się sprawami Nefim, a było ich dosyć sporo.
Nie wiedział ile tu jest roboty papierkowej. Dostawy wszystkiego, trudno było mu się przystosować ale wiedział, że da radę.
Nie zauważył że jego córki nie ma.
 Kiedy otworzył swój dziennik była w nim kartka.

Cześć tato.
Wiem, że nie popierasz tego co właśnie zrobiłam,
ale musiałam...
To mój obowiązek, nadany mi już dawno..
Chciała bym zostać, ale to już nie zależy ode mnie. 
Wiesz o tym.
 Świat się zmienia ale my zostajemy tacy sami.
Marina


******************************************************************************   
Kiedy się ocknęła zobaczyła jakąś czarną postać.
Uniosła się.
 - Kim ty jesteś - wyszeptała.
 - Na pewno nie aniołem - powiedział.
 - Nie martw się, ja nie będę Cię do niczego zmuszał- powiedział i znów ją obalił.
Później był tylko mrok....
-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Przepraszam mam mało czasu. Pozdrawiam was kochani <3

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 25

 - Wiesz, że oni mnie znajdą - powiedziała patrząc na Mike'a.
 - Nie muszą, ukryjemy się - powiedział z nadzieją.
 - Ale to mój obowiązek, wpajany nam od dnia narodzin - powiedziała.
 - Wiem co muszę zrobić. Mike nie mogę zostać przykro mi - powiedziała ze smutkiem.
 - Zostań, proszę... - powiedział.
 Chciał jej powiedzieć co czuje do niej ale się bał.
  Dziewczyna wiedziała co musi robić, nie liczyły się jej uczucia tylko świat i ludzie którzy na nim są,
 - Chodź - powiedziała do kotki.
Kot wskoczył jej na ręce. Zniknęli pozostawiając chmurę czarnego dymu.
************************************************************************
Alicante w nocy było piękne, ale nie tak jak kiedyś. Wszyscy byli pod jarzmem Luke'a.
Noc bez chmurna, księżyc w pełni oddawał swe światło na budynki w Alicante.
Gwiazdy błyszczały na niebie.
Ale to teraz nie było ważne dla dziewczyny która z niepokojem zbliżała się do miasta.
Wiedziała Luce musi zginąć. Nie pozwoli mu na tyranie. Nawet krąg nie rządził by tak..

Kiedy już weszła do Sali Anioła zobaczyła Luce, Caine i o niespodzianka Raziela.
Wokoło nich stało kilku nocnych łowców.
 - Gej party? A to nie przeszkadzam - mruknęła.
 - A jednak Martina przyszłaś - powiedział Luke.
 - Tak ale tylko na chwilkę - powiedziała oglądając swoje paznokcie.
 Caine nie mógł nasycić się tym widokiem.
 - Cóż konkrety, przyszłam zabić kogoś - powiedziała patrząc na Luke.
 - Nie dasz rady - powiedział z wyższością.
Zniknęła i pojawiła się zanim.
 - Naprawdę ? - zapytała wbijając mu nóż w plecy.
 - Dobra mi się spieszy - mruknęła.
Wskoczyła na stół przeszła po nim i z niego zeskoczyła.
Raziel i Caine patrzyli na nią z niedowierzaniem.
 - Zamurowało was ? - spytała śmiejąc się i odchodząc.
Nagle nie spodziewanie Caine ją przewrócił.
 - Nudzisz mnie... - powiedziała.
- Mówiłam, że się spieszę !- krzyknęła.
Nieznana mu siła odrzuciła go prosto na Raziela.
 - Papa - mruknęła i wyszła z Sali. Wszyscy powili odzyskiwali świadomość a po ostrzu spływała krew Luke.
Wytarła miecz. Teraz była już spokojna. O wszystkich.
Tylko był jeden problem. Luke zabiła całe clave i nie było komu rządzić.
***************************************************************
Na osobę która ma rządzić wybrano Valentine Morgernsterna.
_____________________________________________________________________

Pozdrawiam i życzę udanego weekendu !!! Czekam na komentarze ;*

Rozdział 24

trzy tygodnie później...

Martina próbowała się wyszarpać z żelaznego uścisku Jace. Stali w Sali Anioła.
Złoto i biel królowały  w pomieszczeniu, było to  cóż nieco przytłaczające.
Kolumny, to wszystko tak dobrze znane każdemu Nefilm a teraz tak obce.
 - Puszczaj! Zabieraj łapy- krzyczała Martina.
Nie mogła mu nic zrobić.. To dalej był Jace..
 - Co wy mu na Anioła zrobiliście krzyczała - szarpiąc się z coraz większą siłą i wściekłością.
Luce tylko się zaśmiał. Był w clave..
 - Wiesz - powiedział napawając się każdą chwilą każdym słowem Luke.
 - Jeśli anioł obiecuje Ci, że możesz znów być Nocnym Łowcą zamiast wilkołakiem raczej go słuchasz- powiedział uśmiechając się.
 - Wiec po co Ci ja ? - zapytała.
Wszyscy znali te spojrzenie jak u ojca, analizowała każde zdanie , każde słowo.
 Podszedł do niej i ujął jej brodę i podniósł całą głowę.
 - Ty zawsze jesteś potrzebna. Każdy chce Cię mieć po swojej stronie - powiedział patrząc jej w oczy. Dziewczyna nie dała mu tej satysfakcji i nie odwracała głowy parzyła mu prosto w oczy
spojrzeniem pełnym nienawiści.
 Dziewczyna się tylko zaśmiała.
 - No proszę, proszę i kto tu potrzebuje mojej łaski - powiedziała z wyższością.
 - Mam twoją rodzinę przyjaciół musisz mnie słuchać - powiedział naciskając ją głosem by się poddała.
 - Ale ty zdajesz sobie sprawę z tego, że mogę wskrzeszać - mruknęła.
 - Co nie zmienia faktu ze służą mnie!- krzyczał.
 - Nie chciałam zabijać podziemnych i Nefim. Ale chyba będę musiała zmienić nieco swoje podejście- powiedziała.
 - Nigdy nie pozwolę ci na wygraną. Nigdy! - krzyknęła.
Wyrwała się Jace'wi. Z jej dłoni wydobywała się iskry czarne jak węgiel.
Wtedy zobaczyła Clary i ojca na usługach Luce' a właśnie w tedy straciła panowanie nad sobą.
Nie chcąc im zrobić krzywdy wybiegła z Sali Anioła. Nie mogła się z niego wydostać.
Zamknęła oczy wiedziała że nie ma wyjścia. Musiała połączyć moc biała i czarną magie.
Efektem tego był czarne skrzydła jak u anioła ale czarne.
Wzniosła się wysoko przebijając pole siłowe Alicante.
Kiedy już minęła je i była bardzo wysoko. Dotarła do jeziora. Zwinęła skrzydła zaczęła spadać.
Chciała umrzeć, kiedy jej nie będzie nikt nie wygra bitwy między złem a dobrem, nikt nie zginie.
Usłyszała miałknięcie poderwała się  na skrzydłach.
 - Co ty tu robisz? -spytała trzymając kota.
- Zaraz to zaklęcie, jesteś zemną połączona wiedziała to kot miał ten znak.
No to nici z zabicia się.
Wylądowała na piasku, skrzydła zniknęły. Opadłą na ziemie. Nie miała siły na nic.
Był tylko kot i ona nic więcej .
 - Co teraz zrobi Luke wyszeptała nie licząc na odpowieć.
 - Nie wiem - usłyszała.
 - Ty mówisz efekt połączenia jak mniemam - domyśliła się.
 - Urządzę mu piekło na ziemi - trudno.
********************************************************************
Kiedy Caine wszedł do Sali Anioła nie usłyszał dobrych wieści.
 - Twoja nie kompetencja mnie przeraża mówiłem masz ją tu przyprowadzić i pilnować. Czy to aż tak trudne ?! - powiedział z irytacją w głosie.
 - Ona jest zbyt silna i nie przejęła się że mam jej rodzine -  tłumaczył sie.
 - Wszystko musze robić sam - bąknął Caine.
***********************************************************************
- Mike - powiedziała rzucając mu się na szyję dziewczyna.
- Mam już tego dość- mruknęła.
Chłopak ją przytulił, wiedział jak ona musi mieć trudno. Dziewczyna wtuliła się w niego, potrzebowała tego. Mike był szczęśliwy kiedy się do niego przytulała. To było takie odprężające.
Była ciepła, chłopak czuł bijące od niej ciepło. Jej brązowe włosy pachniały tak piękne..
A o jej nogę ocierał się biały mały puszysty kotek.
*********************************************************************

 - Znajdę ją ! Jeszcze będzie moja - krzyknął Caine.
 - Ona należy do mnie do nikogo innego! Jest moja.....
______________________________________________________________________-

Mam nadzieję że się podobało czekam na opinię. Pozdrawiam was.
A w szczególności Olgę i bóldupera Kubę. I powtarzam ona jest z Usa nie z polski :*

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 23

Kiedy się obudziła było już dawno po 11, podniosła się z łóżka. Poczuła ból, w nocy musiała nie poczuć że rękojeść wbija jej się w brzuch. Musiała się trochę ogarnąć po takim długim śnie.
Miała straszne potargane włosy, pewnie od wczorajszego wiatru.
Opuchlizna po nowej runie zeszła, jednak nie wiedziała co ona daje.
Bała się jedynie reakcji ojca, a tej runy raczej nie dało się przerobić na inną. Niestety.
Kiedy zdjęła z siebie wczorajsze ubranie weszła pod prysznic. Woda delikatnie muskała jej bladą skórę. Była tak przyjemna ciepła, dziewczyna uwielbiała gorące prysznice. Wtedy mogła chwilę ochłonąć. Prysznice były długie mogła w nich odpocząć od chwili obecnej. Brakowało jej tego. Kiedy zamoczyła głowę po jej włosach spływały strumienie wody. Szampon pachniał arbuzem zresztą tak samo jak jej żel pod prysznic. I jeszcze jej perfumy też nim pachniały. Dostała kiedyś cały zestaw od Izzy. Od tej pory pachniała arbuzem. Słodki zapach unosił się w całej łazience.
Ostatnio z Ojcem przenieśli się do instytutu w Nowym Yorku. Znowu była w swoim dawnym pokoju a konkretnie w łazience. Kiedy wyszła z pod prysznica zarzuciła na siebie czarny szlafrok z złotymi wstawkami. Wzięła z szafy jeden ze strojów bojowych i wróciła do łazienki.
Położyła na szafce strój i zabrała się za włosy. Zaczęła je suszyć. Kiedy już wyschły, zaczęła się ubierać. Kiedy skończyła zauważę zdarł się jej lakier z paznokci. No i musi iść do kosmetyczki, albo do Izzy. Ale jeszcze musiała się uczesać. Zrobiła sobie koka.
 Wtedy podszedł od niej ojciec. Zdziwiła się.
- Mam coś dla ciebie - uśmiechnął się.
- Dla mnie ?-zdziwiła się Martina.
Valentine wyglądał całkiem nieźle, chociaż załamał się po utracie Jocelyn.
- Wiesz masz niedługo imieniny a mi jest trochę głupio, że nie byłem razem z tobą na święta - powiedział.
- Nie twoja wina że Raziel Cię zabił- stwierdziła.
- Dobrze, przejdźmy do rzeczy - powiedział wręczając jej biała poirytowną futrzastą kuleczkę.
To był kot, tej rasy którą chciała brytyjski długo włosy. Miał piękne szmaragdowe oczy.
- Dziękuje - powiedziała.
- Muszę cie przeprosić ale clave ma posiedzenie- powiedział.
- Wpuszczają cię tam - powiedziała i uniosła brew ze zdziwienia.
- Tak ale jak się spóźnię to przestaną - powiedział odchodząc.
Teraz została tylko ona i mała biała kuleczka, która okazała się przytulającą się do niej i mrrruczała.
----------------------------------------------------------------------------------------

Krótki bo nie miałam dziś czasu ale jutro też będzie. Pozdrawiam. Komentujcie i wiecie co robić.
Zapraszajcie innych Do przeczytania :p

wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 22

 - Na pewno nie chcecie ? - spytała Martina.
 - Nie...
 - Dobrze, dawno nikogo nie zabiłam- powiedziała uśmiechając.
 - Zginiesz - powiedział ten który był prawdopodobnie tym od śmierci w mniemaniu dziewczyny.
 I właśnie w tedy iskra rozbłysła.

 - Muszę Was rozczarować - mruknęła.
 - I tak zabijemy wszystkich których kochasz. Twoje działanie nie ma sensu- powiedział jeden z nich.
I wtedy iskra przerodziła się w ogień.

Czarne iskry zaczęły krążyć wokół jej bladych rąk. Oczy stały się całe czarne, zachmurzyło się z taką gwałtownością, że zaskoczyło to jeźdźców. Nie wiedzieli czym ona jest, nigdy nikt nie miała takiej mocy jak ona.
Dziewczyna delikatnie uniosła się do góry. Zaczęło grzmieć, nagłe błyski uderzały w pobliskie pole.
Zerwał się wiatr, nie to nie był wiatr to była wichura.
Dziewczyna był niezwykła, jeźdźcy zaczęli żałować swojej decyzji, teraz wydała się głupia..
 Dziewczyna wycelowała w ich stronę. Promień pojawił się natychmiast. Był zaskakująco piękny jak na coś co mogło wyrządzić taką krzywdę.
 Odrzuciło ich na parę metrów.
Dziewczyna delikatne przekręciła głowę. Z jej rąk wyłoniło się coś w rodzaju macek z czarnych iskierek. Oplotły ich w pasie i rzuciły o twardą Ziemie.
Jeden z nich podniósł się z chęcią do walki. Martina nie czekała długo by powalić go na ziemie tym razem uderzył w niego piorun.
Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu. W chwilach takich jak ta traciła wszystkie skrupuły ale wiedziała co robi. Pełnia świadomości tego co właśnie robi nakręcała ja wystarczająco bardzo.
Walka była dla niej czymś ważnym ,za wsze była, dla każdego Nefilm.
 Ojciec zawsze to mówił :.
Kto walczy za życie innych, i tak wygra, nawet jak by przegrał, przypłaciła to życiem, ma tą  świadomość, że postąpił słusznie.
Przymrużyła oczy, by je otworzyć i spowodować odepchnięcie jeźdźców.
Straciła kontrole ...
Zraniła ich tak że wszędzie było pełno krwi.
Błagali ją o litość..
Czemu jej się to podobało ..?
Osunęła się na ziemie, zniknęła magia.
 - Możecie iść ale macie tu nie wracać nigdy - powiedziała .
Zgodzili się bez zastanowienia i tedy poczuła palący ból na ramieniu.
To była runa..
 - Co to - spytała stojącego obok niej jeźdźce.
 - Jesteś Nefilm. Runa Zwycięstwa - powiedział i zniknął a razem z nim ból palącej runy.
Oparła się rękami o trawę i zaczęła sapać.
Ta moc była silna, nawet bardzo.
I teraz jak ma ona wytłumaczyć nieznaną rune na lewym ramieniu. No jak?

**************************************************************

Wróciła do domu, rzuciła się na łóżko i zasnęła.

_______________________________________________________________

Podobało się pokaż mi to komentarzem :) Pozdrawiam <3 Szczegulnie nowych czytelników a tych którzy ze mną są już dłużej dziękuje wam że jesteście to się dla mnie mega liczy
Jesteście Boscy <3

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Zapowiedz 22 rozdziału

                                     Czterej Jeźdźcy Apokalipsy


Świat ten jest inny. Zainfekowaliśmy go już dawno.

Zaraza - wiele chorób, w większości te zakaźne.

Głód - w Afrycie i w biednych krajach.

Wojna - dzieło perfekcji ludzie łatwo ulegli pokusie. Nefilm i podziemni też..

Śmierć - dopiero nastąpi....



Ale czy uda się ich powstrzymać ?

Czy Martina jest do tego zdolna ?

Przekonamy się w kolejnych rozdziałach.
 
Może Świat ma jeszcze nadzieję ?

__________________________________________________________________________________

Podobała wam się zapowiedz ? Komentujcie polecajcie innym. Pozdrawiam was <3
:3

niedziela, 18 stycznia 2015

Zapraszam

Grupa na fb o blogach i nie tylko :3 https://www.facebook.com/groups/1545237829058785/

Rozdział 21

Sebastian długo o tym myślał ale w końcu podjął.
 Poszedł do Clary. To było dla niego trudne.
 - Clary - powiedział nie pewnie.
 - Tak ? -zapytała dziewczyna patrząc na niego.
 - Przepraszam zachowałem się samolubnie sprowadzając Cię tu - powiedział.
 - Ale ja po prostu cię kocham.. - powiedział patrząc jej w oczy.
 - Miłość to nic złego, przecież to piękne, że o nią walczysz - powiedziała dotykając jego klatki piersiowej. Sebastian zadrżał. Jej dotyk był tak przyjemny.
 - Chciałem Ci powiedzieć, że .... - chłopak się zawahał. Westchnął.
 - Jeśli chcesz możesz być z Jace' m do końca jego życia. Ty jesteś już nie śmiertelna. Ale musisz mi obiecać, że kiedy on umrze wrócisz do mnie i będziesz mnie kochać - zaproponował.
 - Naprawdę ? -zapytała.
 - Tak, tylko jak byście czasem mnie odwiedzili.. Nie chce być sam..
 - Dziękuje - przytuliła się do niego.
Właśnie w tedy Sebastian zrozumiał, że ojciec się mylił. Kochać nie znaczy niszczyć. Kochać znaczy dużo więcej to coś co chce jak najlepiej dla tej drugiej osoby i to jest pięknę ....

*****************************************************************************

Czarny dzień spotka każdy wymiar. Jeźdźcy Apokalipsy przybędą. Jest ich czterech.
Pierwszy sprowadza zarazę. Drugi głód. Trzeci wojnę. Czwarty śmierć....

Nikt ich nie powstrzymał....

Jeszcze.....

*************************************************************************

Martina była na jakimś zadupiu nie wiedziała gdzie ale tu było miejsce gdzie miała pojawić się ta ,,zaraza".
Długo nie czekała na nich.
 Kiedy się pojawili mieli mieszany nastrój.
 - Rzadko kiedy w naszej pracy zdarzają się przypadki w których wymiar stawia opór - skomentował jeden z nich.
 - Fajna mi to praca - powiedziała sarkastycznie Martina.
 - A jednak trzyma się Cię poczucie humoru co ? - powiedział kolejny z nich.
 - A co nie mogę pożartować w godzinie śmierci któregoś z was ? -spytała.
 - Myślisz, że jak nikt nigdy nie dał rady nawet nas zranić ty będziesz w stanie nas zabić - zadrwił.
 - Myślę, że nigdy nie spotkaliście nikogo takiego jak ja - powiedziała.
 - A ja umiem więcej niż myślicie - powiedziała i się uśmiechnęła.
 - Jesteś odważna -stwierdził jeden z nich.
 - To u mnie rodzinna cecha- powiedziała.
 - Możecie zostawić Świat od razu lub narazić się na mnie- powiedziała patrząc na nich.
 - Nie, zostajemy - powiedzieli razem.
 - No dobrze to się zabawimy - powiedziała ....
____________________________________________________________________________

PODOBAŁO SIĘ ? ZOSTAW KOMENTARZ! OCEŃ BLOGA. TO NIE BOLI;)
CHCECIE WIECEJ ? ZOSTAWCIE KOM I UDOSTĘPNIJCIE. ZAPROSCIE ZNAJOMYCH POZRAWIAM <3

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 20

Martina popadła w paranoje. Nie wiedziała co zrobić z tym o czym właśnie usłyszała.
 - To nie możliwe... Ty ty musisz kłamać- spojrzała na niego błagalnie.
On niestety pokręcił przecząco głową.
 - Nie. To nie było kłamstwo. Zbliża się zagrożenie jakiemu nie damy rady stawić czoła - powiedział ze smutkiem.
 - Jakie!? Masz mi powiedzieć - szarpnęła go za ramie, to było coś po między desperacją a strachem.
 - Czterej jeźdźcy apokalipsy... - powiedział.
 - To oni istnieją naprawdę ? Myślałam, że to legenda..- powiedziała z nie dowierzaniem w głosie.
 - Niestety tak. Teraz kolej na nasz świat. Właśnie dlatego nie daję Ci spokoju - powiedział.
 Dziewczyna westchnęła.
 - Na pewno da się coś zrobić - powiedziała i naglę ta iskra w oku, skąd on to znał? Nie wiedział ale to nie było nic zwykłego..
  - Czy ja wiem nikomu się to nie udało a byli dużo silniejsi od nas..- powiedział parząc na nią z troską.
 - A gdyby zabić jednego? Przecież działają tylko razem. To mogło by dać efekt.- powiedziała z nutą wiary w głosie. Ten jej altruizm był godny podziwu, jak zwykle jej podejście.
 - To zbyt ryzykowne.. - powiedział z nutą strachu w głosie.
 - Jestem nie śmiertelna przez te moce. Hello... - mruknęła.
 Caine spojrzał na nią i przewrócił oczami.
 - Ty chyba kochasz smak ryzyka. Co ? - spytał.
 - Nic dziwnego jestem Nocną Łowczynią. To u nas normalne - powiedziała.
 - O ile to ,,normalne" u was u nas nazywa się to pragnieniem prawie pewnej śmierci- stwierdził.
 - Pfff - odpowiedziała o ile można to tak nazwać.
 Spojrzała się na niego przekrzywiając głowę.
 - Myślisz, że będę na to patrzeć? To się mylisz. Zrobię to mi na niczym nie zależy. - powiedziała.
Spojrzała w niebo. Pełnia księżyca była cudna ale jej to nie ruszyło.
 - Dam radę...
Powiedziała i zniknęła.
*******************************************************************************

Lucyfrer był najpiękniejszym aniołem niebios. Najdumniejszym stworzeniem Boga. A potem nadszedł dzień, kiedy odmówił kłaniania się ludzią, bo wiedział, że są mali. I za to został wyrzucony do czeluści z aniołami którzy go poparli : Belialem, Azazelem, Asmodeuszem i Lewiatanem. I Lilith.

Tak to powstały demony.....

Więc jak powstały anioły ?

Pewnie Bóg je stworzył...

Wiec...

Jak powstał sam Bóg ?

Tego nikt do tej pory nie wie...

Nocni Łowcy powstali dzięki Razielowi....

Ale kim tak naprawdę był pierwszy Nocny Łowca Jonathan ?

Jakie nosił nazwisko ?

A co jeśli było nim Morgernstern...

A on był synem Lucyfera Morgernsterna ?

___________________________________________________________________________

WIEM TAK BARDZO NIETYPOWEJ KOŃCÓWKI TO JESZCZE U MNIE NIE BYŁO.
WY TEŻ JESTESCIE TEGO CIEKAWI ? TAK WIEM POCZĄTEK KOŃCÓWKI JEST TO FRAGMENT MIASTA NIEBIAŃSKIEGO OGNIA. POZDRAWIAM WAS. I CZEKAM NA KOMENTARZE. PS. POZDRAWIAM OLGĘ :3 NIE SPODZIEWALAŚ SIE CO <3 ?

piątek, 16 stycznia 2015

Zapytajka

Co chcecie widzieć na blogu ? O kim ma być więcej o kim miej ? Piszcie czekam na opinie fb'kowi mogą na pw ;)

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 19

Caine przechadzał się po przedmieściu Nowego Yorku. Subtelny pól mrok dodawał idealnego nastroju. Chłopak wiedział kto zna dobrze te miasto. Martina. Tak to imię rozbrzmiewało w jego głowie. Ona był jak narkotyk, kto raz spróbuje nie będzie chciał przestać. Jej każda cecha i ta dobra i ta zła była dla niego słodka. Chciał jej bliskości, znał konsekwencje, aniły mogły się spotykać tylko z aniołami. Jednak ona według niego była aniołem. Może nie do końca ale cóż, bardziej niż Nefilm.
*********************************************************************************

Kiedy Martina poszła do Idrysu bała się że ją ktoś zobaczy. Wiedziała, że coś jest nie tak.
Po tym co dał jej Magnus trochę się uspokoiło. Brakowało jej Sebastian i Clary ale musiała sobie dać rade.
Kiedy przeszła do innego miasta zobaczyła coś dziwnego. Przecież tu nikt już nie mieszkał czemu słyszała dziwne odgłosy w nie znanym jej języku znała wszystkie ..
Poszła w stronę jęków, kiedy tam doszła zamarła. To byli ludzie ale inni ..
Ktoś na nich eksperymentował ? Mutacje ?
 Ktoś poruszył się na ganku ukryła się ale widziała przez dziurkę w płocie postać.
Oczywiście. Anioł..
Jak ja nienawidzę aniołów...
O i jeszcze jeden z przydupasów Raziela...
Oczywiście..
Musiała uciec bo nie mogła ryzykować ale widok utkwił jej w pamięci.
Po co im testy na ludziach ?
A no tak pewnie chcą opanować wszystko.
Te pytania i nagle oczywiście kto przyszedł?
 - Caine po co tu przyszedłeś ? -spytała.
 - Przecież dobrze wiesz- powiedział spokojnie.
 - Nie rozumiem jak wy anioły możecie być tak podłe - powiedziała parząc na niego.
 - A o co konkretnie ci chodzi- spytał.
 - Testy- te słowo wystarczyło.
 - Widziałaś to?! Ale jak ?- zapytał.
 - Poszłam tam bez celu a tu proszę co zobaczyłam- mruknęła.
 - Próbujemy z Nefilm zrobić anioły- powiedział.
 -Co....!- krzyknęła
 - To byli nocni łowcy ?- spytała.
  - Nie ludzie po przetoczeniu krwi- powiedział.
 - Musimy zdobyć kielich - powiedział.
 - Czemu chcesz to zrobić ?- zapytała
 - Świat niedługo umrze a ja chcę was ratować...- powiedział Caine.............
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

CIESZYCIE SIĘ ? MOŻE JAKIEŚ KOMENTARZE? JA JE ZAWSZE CZYTAM I UBUSTWIAM <3

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 18

Po tym co stało się ostatnio chwila ćwiczeń na sali w opuszczonym instytucie okazała się zbawienna.
Sprzęt był nieco przestarzały ale Martina nie zwracała na to uwagi, zresztą jak zwykle.
Ukojenie nadeszło po ok 2 godzinach porządnego terningu. Niestety jedna część była trochę uszkodzona i się zacięła upadła przed lustrem w wielkiej sali. Odruchowo złapała się za rękę i spojrzała w lustro. Nie wierzyła w to co widzi miała kocie oczy jak u Magnusa. Kiedy odsłoniła dłoń ukazała się bolesna prawda jej krew była złota!? Ale to nie mogło być razem.. Wiedziała, że ma część z demona i z anioła dzięki mocą ale tak się nigdy nie działo to było dziwne.
********************************************************************************

Musiała narysować runę leczenia i kupić soczewki. Trudno było dostać w jej kolorze ale są.
Wiedziała kto jej może pomóc. Magnus. Był on jedyną o sobą której mogła zaufać i mogła jej pomóc. Wiedziała, że musi do niego iść jak najszybciej.
Kiedy już stała pod drzwiami Magnusa kończyła pisać sms że nie wróci na noc do ojca.
Czarownik otworzył po chwili.
 - Jest Alec ?- zapytałam
 - Nie - odpowiedział pocierając oczy ze zmęczenia. Dziewczyna wyrwała go ze snu.
 - Pomóż - powiedzała tylko.
 - Wchodź- powiedział zamykając za nią drzwi.
Kiedy weszli do salonu Martina wydala mu się blada.
 - Co się stało - spytał
 Wyjęła soczewki i nacięła delikatnie rękę.
 - To się stało- powiedziała.
 - Ale jak ?- zapytał.
 - Nie wiem właśnie, liczyłam na to że ty może coś wiesz- powiedziała rysując runę i wkładając w soczewki.
 - Jak to możliwe ?- zapytał.
 - Nie wiem - powiedziała
 - Ale muszę to ukryć przed wszystkimi- powiedział
 - Mam jakiś eliksir ale nie wiem czy zadziała - dopowiedział.
  - Warto spróbować - powiedziała
 - Dobrze zaraz go przyniosę - powiedział wstając.
Kiedy Magnus przyszedł z eliksirem Martina otworzyła go.
 - Musze to wypić zanim skrzydła mi wyrosną - powiedziała żartem.
Wypiła duszkiem eliksir który poczuła na oczach i w całym ciele. I wtedy wszystko wróciła do normy.
***********************************************************************************

Kiedy wróciła do domu Valentine czekał na nią.
 - Gdzie byłaś - spytał?
 - Biegałam sobie. Dawno nie miałam dobrego treningu - powiedziała
 Gdybyś tylko wiedział - pomyślała ...
________________________________________________________________________________

BOŻE CO ZWAMI ? A TAK WOGULĘ TO TRACĘ MOTYWACJĘ DO PISANIA :(
CZYTACIE MNIE JESZCZE ? KOMENTARZE MILE:) TO MOTYWUJE:3

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 17

Drogi Jace ,
wiem, że dawno nic do ciebie nie pisałam. Dawno się też nie widzieliśmy. Wiem, że chcesz wiedzieć co z Clary, u niej wszystko dobrze gorzej ze mną ale to długa historia. Ten list musi cię także uprzedzić przed Razielem chce on zrobić wiele złych rzeczy. I chyba potrzebuje do tego mnie, każe mi iść ze sobą ale ja tego nie zrobię. Odkryłam w sobie nowe możliwość ale nie mogę o tym powiedzieć ojcu. A właśnie ty nic nie wiesz on żyję. Raziel go ożywił i chciał znowu zabić, by mnie zmusić do przyłączenia się do niego. Zabił także Jocelin, poderżnął jej gardło tak po prostu. Kiedy atakował Endom. Zastanawiam się czym są anioły, Raziel nie jest zbyt dobry anioły przecież tak nie mogą.
On nawet łamał swoje zasady, a ja już zaczynam sobie je odpuszczać. I tobie też radzę. Zaczynają się zemną dziać dziwne rzeczy, moc której nie kontroluje. Zaczynam się już tego bać, ja nic nie robię a to samo z siebie zaczyna. Wiem tylko jak to wywołać. Boję się że Raziel każe wszystkim Nefilm mnie łapać. Ale cóż ja sama nie wiem co robić, chcę tylko ratować tych co kocham. On nie może nikogo skrzywdzić. Przynajmniej ja nie pozwolę mu na to.  Nigdy do tego nie dopuszczę.....
Martina Morgerstern

Jace trzymał list przed sobą nie wierzył w to co właśnie przeczytał. Cały pogląd świata właśnie runął ..

********************************************************************************

Martina siedziała na oknie w sypialni dzisiejszej nocy nie mogła spać. Dalej nie wiedziała co to za moc. Postanowiła iść i spróbować nauczyć się to kontrolować.
 Kiedy dotarła już na miejsce zaczęła próbować, po jakiś 5 min w końcu się udało.
 - Cześć śliczna - powiedział ktoś stojący za dziewczyną. Dziewczyna upadła na ziemię by szybko z niej powstać. Obróciła się.
 - Caine - wyszeptała.
 - Żadnej reakcji -zapytał chłopak o brązowych włosach i szarych oczach.
 - Zamierzasz dać mi w końcu spokój?!- powiedziała z pretensją w głosie.
 - Nie. Cóż ja jako anioł mam prawo wybrać sobie dziewczynę jaką chce.
 - Ale ja się nie zgadzam cóż musisz znaleźć inną osobę- stwierdziła.
 - Nie graj niedostępnej- powiedział patrząc jej prosto w oczy.
 - Tylko że ja nie udaję - ucięła temat przynajmniej tak sądziła.
 - Choć ze mną po dobroci, nie wiem czy chcesz na siłę- powiedział dość stanowczo.
 - Nie ma takiej siły która by mnie do tego zmusiła - mruknęła.
 - Jest- powiedział.
Przyciągnął ją anielską magią do siebie i objął ją w tali . Dziewczyna próbowała mu się wyszarpać, i udało się niej jej to ale chłopak trzymał ją za rękę i nie puszczał. Dziewczyna wbiła w jego rękę swoje paznokcie. Puścił ją.
 - Właśnie dla tego je zapuściłam - krzyknęła odbiegając by następnie zniknąć w mroku nocy.
 - I tak będzie moja - powiedział śmiejąc się
- Moja na zawszę.....
_________________________________________________________________________________

KOMETUJCIE , PLECAJCIE INNYM , JA NAPRAWDĘ CZEKAM NA KOMENTARZE ZOSTAWIAJCIE JE ;) DOCENCIE MÓJ CZAS I MOJĄ PRACĘ. POZDRAWIAM.

Zapytajka

Wiecie co tak sie zastanawiam czy chcecie nowy rozdzial. Chcecie czy nie ??

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 16

 - Mike ! - krzyknęła wyrywając chłopaka Razielowi.
 - Nic ci nie jest ? - wyszeptała
 - Zostaw go, to zdrajca- powiedział anioł.
Dziewczyna się odwróciła i stało się coś czego sama ona nie kontrolowała. Czarne iskierki pojawiły
się na jej dłoniach, magia ta ją uniosła lekko do góry. Oczy zrobiły się czarne a z nich wychodził dymek małych iskierek by zaraz zaniknąć. Nie czuła już gniewu, czuła swobodę. Jej ręka delikatnie zaczęła się unosić w górę aby wycelować w zdumionego Mężczyznę. Kiedy ręka znalazła się na wysokości jego klatki piersiowej wystrzelił z jej ręki czarny połyskujący promień . Anioła odrzuciło to na parę metrów. Moc postawiła ją na ziemi i zniknęła. Dziewczyna nie wiedziała co to było nie znała jej pierwszy raz w jej życiu stało się coś podobnego. Widziała że anioła żyje wiec wzięła chłopaka i zniknęła jak zwykle w obłokach dymu.
 Raziel nie wiedział co się stało, ale wiedział jedno ona jest silna, zbyt silna na jedną osobę taką jak on...
*******************************************************************************

 Martina położyła go na sofie.
 - Co mu jest - zapytał Valentine.
 - Nie wiem -powiedziała.
 - Nic mi nie jest - powiedział próbując usiąść.
 - Co on ci zrobił - zapytała patrząc na niego z uwagą.
 - Uspał jakimś zaklęciem, chciał mnie ukarać ale nie wiem jak - powiedział.
 - A tobie Martino nic nie jest ? - zapytał z troską Mężczyzna.
 - Nie wszystko jest w porządku. - powiedziała .
 - Muszę tylko chwilę odpocząć- powiedziała wstając i kierując się do sypialni.

****************************************************************************

Jace wstał z bólem głowy nie wiedział czemu. Kiedy wyszedł z pokoju korytarz był pusty, najwyraźniej wszyscy jeszcze spali. Chłopak rzadko wychodził z pokoju przeżył to że stracił Clary,
 bał się czy wszystko u niej w porządku. Bał się również o swoją małą przyjaciółkę. Jak zwykle w kuchni była poczta na jego miejscu leżał misternie wykonany list. Chłopak wziął go i poszedł do swojego pokoju. Otworzył go nadawcą a raczej nadawczynią była Martina Morgernstern...
__________________________________________________________________________

PODOBAŁO SIĘ ? CHCESZ KOLEJNE ROZDZIAŁY ? KOMENTUJ TO BARDZO MOTYWUJE MNIE DO PISANIA:) POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WAM MIŁEGO WEEKENDU <3

czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 15

 - Coś ty zrobił z moim ojcem - krzyknęła patrząc prosto w oczy Raziela. Mike stanął nie daleko obserwując zdarzenie, jej spojrzenie pełne nienawiści skierowane było na anioła.
 - Ożywiłem go- powiedział z uśmieszkiem na ustach.
 - Że co przecież sam ustalałeś te cholerne zasady to czemu je łamiesz!?- wykrzyknęła.
  - Nie możesz podejść do tego na spokojnie - zapytał chcąc złagodzić złość dziewczyny.
  - Na spokojnie to Cię mogę mieczem potraktować - warknęła.
Raziel przewrócił oczami.
 - Czemu twoja rodzina jest taka nerwowa- zapytał wzdychając.
 - Jak ja bym Ci zabiła rodzinę to byś był oazą spokoju?- powiedziała.
 - Czy ja wiem..-powiedział.
 - To było pytanie retoryczne- skomentowała. Mike widział w jej oczach chęć rzucenia się z mieczem na anioła. Pytanie było jedno. Czemu ona jeszcze tego nie zrobiła ? Chłopak nie chciał się na razie wtrącać ale był w gotowości by pomóc przyjaciółce.
 - Już wiem dlaczego wszyscy mówią że charakter masz bardziej po ojcu niż po matce - stwierdził.
 - Wszystkie anioły to lalusie czy tylko ty ? - oburknęła z zawiścią.
 - Nie przyszedłem się tu z tobą kłócić, masz iść ze mną albo on zginie- powiedział przenosząc tutaj Valentina.
 - Tato ! - krzyknęła
 - Martina nie słuchaj go ! - krzyknął.
 - Chcesz walki Raziel ?- spytała.
 - Tak? To ją dostaniesz!- krzyknęła a w jej dłoniach pojawiły się czarne iskierki.
 - Czarna magia tak ?- z uśmiechem powiedział anioł.
 Dziewczyna rzuciła czymś w anioła Mike widział jak się przewrócił. Mike pobiegł pomóc dziewczynie w której widział prawdziwego anioła. Właśnie wtedy zrozumiał czym tak naprawdę są prawdziwe anioły, to osoby takie jak ona nie idealne ale chroniące innych. Raziel nie był prawdziwym aniołem, on był czymś może nawet złym. On chciał zabijać, a ona ratować pomóc.
Różnica była powalająca może on ją kochał? Bał się tego wiedział jak często ryzykuje ona życie jest nocną łowczynią. Ona jak wielu z Nocnych łowców była ,,zakochana" w idei śmierci.
Kiedy anioł się podniósł Mike zobaczył że chce cos jej zrobić.
 - Nie! - krzyknął.
 - Mike co ty tu robisz ? -warknął anioł.
 - Jeśli jej coś zrobisz to obrócę się przeciwko tobie!- burknął.
 - To zwykła nefilm- mruknął.
 - Moja jedyna przyjaciółka nie jest zwykła. Nie przyszło Ci namyśl że jestem samotny ? - spytał.
 - Nie..- powiedział lekceważąco.
 - Oczywiście.. - zasmucił się Mike.
  Dziewczyna podeszła do ojca, nie mogła go uwolnić krąg run nie pozwalał jej na to. Wyjęła sztylet przejechała sobie po dłoni krew upadła na krąg, mogła teraz mu pomóc. Mike skinął do niej głową, już wiedziała co zrobić. Wzięła ojca i zniknęli w kłębach dymu. Valentine przytulił córkę. Martina w końcu mogła poczuć to za czym tak długo tęskniła.
___________________________________________________________________________________-


PODOBAŁO WAM SIĘ ? ZOSTAWCIĘ KOMETARZ OPINIE POLECAJCIĘ . POZDRAWIAM WAS NOCNI ŁOWCY <3

środa, 7 stycznia 2015

Pod rozdział

Martina siedziała na sofie i szkicowała w zeszycie. Nie wiedziała co kieruje jej ręką, najpierw okrąg i ta gwiazda z trójkątów.
 - Pentagram- wyszeptała.
Nie wiedziała czemu ale pentagram, kojarzył jej się on trochę z ojcem. Z tymi całymi rytuałami, ale
cóż może właśnie o to chodzi. Może nie powinnam się ukrywać tylko ożywić rodziców.
Wyjęła zdjęcie ojca, pogładziła je.
 - Tęsknie...- szepnęła.
 I wtedy przypomniała sobie o dwóch mieczach wspaniałym i jego przeciwieństwie mrocznym( usuwa z ludzi dobro tak jak wspaniały zło. ;) ) Jeśli je zdobędę to ....
*********************************************************************************

Kiedy Mike wrócił ze szkoły nie widział nigdzie nie było Martiny.
 - Nie! - krzyknął i wybiegł z domu wiedział gdzie była..
-_________________________________________________________________________________-

SORKI BRAK CZASU <3 POZDRAWIAM :3

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 14

 - Naprawdę będziesz chodził do szkoły- śmiejąc się powiedziała Martina.
 - Tylko wtedy on pozwala siedzieć mi na swoim bez niego - powiedział Mike.
 - Będziesz się uczył a ja będę spać do południa potem książka, ćwiczenia , wszystko co chcę - powiedziała kładąc się na sofie w małym mieszkaniu Mike, nikt nie wiedział że mieszka on sam,
w sumie już nie mieszkał.
  - Będziesz miał jeszcze pracę domową- stwierdziła. Dziewczyna okręcała wokół palca, według chłopaka było to całkiem uroczę.
 - Ale i tak mam teraz pomocnika - powiedział patrząc na nią. Martina spojrzała na niego i zaczęła się
śmiać.
  - Chyba śnisz. Ewentualnie Ci coś wytłumaczę. - powiedziała patrząc na niego, jednak dalej się śmiała.
 - Bardzo śmieszne- stwierdził patrząc na nią z ukosa.
 - No a odrobiłeś już lekcję - powiedziała z wyższością
 - Wyglądasz tak niewinnie, przypominasz mi kota. Niby słodziutkie i niewinne jednak potrafią podrapać do krwi i gryźć.- stwierdził. Roześmiali się.
 - Mogę być i kotem ale myszy łapać nie będę - powiedziała przez śmiech.
 - No to nici z kolacji - stwierdził śmiejąc się.
 - Mam prace domową, zapomniałem - powiedział zwieszając głowę.
 - No to zaiwaniaj, na co czekasz- mruknęła i popchnęła go w stronę biurka.
 - Do lekcji już! - krzyknęła śmiejąc się.
 - Dobra, dobra- powiedział otwierając zeszyt.
************************************************************************************

Sebastian siedział w gabinecie, ciągle patrzył na zdjęcie siostry z ojcem. Wiedział, że wtedy była szczęśliwa, a teraz cierpiała przez Raziela.

**********************************************************************************

 - Mike ! Mam pomysł- powiedziała wbiegając do pokoju.
 - Jaki?! - zapytał/
 - Usunę wszystkim oprócz ciebie pamięć o mnie ukryję się i Sebastian i Clary będą bezpieczni..
 - Nie musisz tego robić- przerwał jej.
 - To mój obowiązek muszę. Chciałabym wskrzesić ojca ale wiem czym to skutkuję.- powiedziała
 - A to jedyny sposób dodała muszę się ukryć- dodała.
 - Niby jak chcesz to zrobić?-zapytał.
 - Zrezygnuje z bycia nocnym łowcą ale nie z trenigów- powiedziała.
 - Zrobię to stanę się przyziemną zakryje runy podkładem jak matka dam sobie radę ....

_______________________________________________________________________________

Jak zwykle czekam na komentarze.
Pozdrawiam was i Olgę ^^.
<3

Zapytajka :3

To co chcecie nowy rozdział jak będą komentarze to napiszę na dziś.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 13

Było późno, Martina i Mike dalej siedzieli na wzgórzu i rozmawiali.
 - Myślisz, że Raziel mnie szuka ? - zapytała patrząc mu prosto w oczy.
 - Nie wiem nic mi o tobie nie mówił, nie wiem czemu -powiedział patrząc na nią.
 - Pierwszy raz w życiu boję się ale nie o siebie o moje rodzeństwo- powiedziała patrząc na niego. Patrzyła na niego, prosto w oczy.
 - Dowiem się ale musisz dać mi trochę czasu.- powiedział patrzył na nią wiedział że cierpi.
 - Dobrze jeśli chcesz- powiedziała
 - Dasz sobie radę? - zapytał
 - Oczywiście - powiedziała
*************************************************************************************
Sebastian wszedł do Clary, dziewczyna siedziała na łóżku ze szkicownikiem.
 - Clary, Martina kazała mi Ci to dać -powiedział po prostu dając jej kopertę.
 - To czemu nie dała mi jej osobiście? - zapytała.
 - Ale jej już niema, zapewne chce zrobić coś głupiego gdzie będzie ryzykować życiem, czyli cała ona- stwierdził
- Boje się o nią, jest zbyt odważna..

***********************************************************************************

Mike wrócił do nieba miał tą zdolność, mógł jak demon chodzić pomiędzy wymiarami. Od razu poszedł do Raziela, wiedział tylko tyle, że musi pomóc przyjaciółce. Był już przed jego pokojem,
zapukał. Właściciel otworzył  drzwi prawie natychmiast.
 - O, cześć Mike- powiedział patrząc na niego.
 - Cześć chciałbym z tobą porozmawiać - powiedział . Wiedział jak trzeba być dla niego miłym by uzyskać.
 - Dobra wchodź. - powiedział
 - To o czym chcesz rozmawiać ? -zapytał . Jak zwykle konkrety dlatego właśnie mógł go zdradzić z czystym sumieniem. Robił to z myślą o jej bezpieczeństwo.
 - Kim jest ta Morgerstern Nocni łowcy o niej gadali- skłamał.
 - Musimy ją mieć to Nefilm ale nie zwykła.
 - A to ta o której miałem wykład. Myślałem że to przyziemna. -skłamał. Wcale o tym nie myślał.
 - Czemu chcesz ją ,,mieć" - zapytał
 - Widzę, że jest zdolna ale jej brat sprowadza ją na złą drogę, no i musiałem zabić jej rodziców za to jest zła ale powinna mi być wdzięczna jej brata i siostrę też muszę może wtedy z rozumie - powiedział z dumą a Mike 'wi zrobiło się nie dobrze. Jaki om był nie czuły ...
*******************************************************************************

Kiedy wrócił do Martiny dziewczyna siedziała i patrzyła w horyzont. Była piękna Mike czuł że to ktoś więcej dla niego. Czuł, coś czego nigdy nie czuł. Wiedział tylko że to nie jest zwykła przyjaźń...

________________________________________________________________________________

KOMENTUJCE, OBSERTUJCIE , POLECAJCIE WSZYSTKO MILE WIDZIANE:3
I oczywiście pozdrawiam was a w szczególności Olgę <3


Rozdział 12

Martina stała po za Twierdzą, patrzyła w horyzont który wydawał jej się zbyt pusty. Cóż nie był to widok, który by kiedyś już widziała. Oddalone od niej góry nie miały żadnego wyrazu, nie interesowały jej one. Jej myśli zaprzątały słowa Raziela.
 - Potrzebują mnie...- wyszeptała. Podmuchy wiatru delikatnie rozwiewały jej włosy. Sięgnęła do kurtki, wyjęła zdjęcie ojca.
 - Co byś zrobił na moim miejscu- wyszeptała gładząc zdjęcie ojca.
 - Co mam zrobić ? - szepnęła. Z jej oczu poleciały łzy, spojrzała w dal. Wyjęła miecz który dał jej tata. W tym momencie do jej głowy przyszedł pomysł, dobry pomysł.
************************************************************************************

 - Sebastianie ! -weszła bez pukania do jego gabinetu, rozmawiał z jakimś demonem. Który się z nią przywitał.
 - Ta, ta, ta tobie na chwilę podziękujemy i wypchnęła demona za drzwi.
 - To nie było miłe- skrytykował Sebastian.
 - Tak tato ... - powiedziała z ironią.
 - Nie zachowujesz się jak rodzi- mruknęła.
  - Nie mamy czasu na wygłupy- powiedziała.
 - To coś poważnego, widzie po tobie.- stwierdził. Sebastian miał zmartwioną minę.
 - Nie mogę siedzieć bezczynnie po tym co powiedział on chce was zabić- powiedziała
 - Nie rób nic głupiego- powiedział nie odrywając od niej wzroku.
 - Jeśli czegoś nie zrobię to myślisz co zrobi Raziel ?! - powiedziała piorunując go wzrokiem.
 - Może od razu mam dać mu Ciebie i Clary owiniętych wstążkę z kokardką ?!- krzyknęła
 - Muszę coś zrobić, nie pozwolę im skrzywdzić już nikogo, nie pozwolę na to - powiedziała.
 - Jestem po twojej stronie, ale nie mogę zostać, muszę iść, przepraszam- powiedziała.
 - Daj to Clary - dała kopertę Sebastianowy.
 - Do zobaczenia braciszku..
Powiedziała i wyszła. Sebastian popędził za nią, lecz gdy wyszedł za nią lecz ona zniknęła przed jego oczami. Został tylko dym, ten demoniczyny efekt teleportacji.

************************************************************************************

 - Martina ! - krzyknął chłopak o bląd czuprynie.
 - Mike ? - zdziwiła się dziewczyna
 - Nie krzycz - powiedziała
 - Jak nas ktoś zobaczy to mnie zabiję Sebastian a ciebie Raziel.- powiedziała. Obydwoje zaczęli się śmiać .
 - Choć - powiedział łapiąc ją za rękę.
- Gdzie idziemy ? - zapytała
- W ustronne miejsce - powiedział uśmiechając się .
 Kiedy już doszli na pagórek, Martina spostrzegła jak jest tu pięknie. Usiedli.
- Jak tam u ciebie? - zapytał Mike.
 - Raziel zabił mi matkę ... Wczoraj zaatakował Endom- powiedziała
 - Przepraszam nie wiedziałem..
Dziewczyna przytuliła się do niego, to było dla nich normalne był już tak długo przyjaciółmi. Nawet przed tym jak dowiedzieli się o tym, kim tak naprawdę są. Mike był synem Lilith i Raziela.
Był pół demonem pół aniołem, Raziel zatrzymał jego życie zaraz po wyrzuceniu z niema Lucyfera i jego ferajnę jak to określił do niego. Mike zaczął żyć na 6 miesięcy przed narodzenie Martiny w dzień swoich urodzin. Miał teraz 14 lat a Martina 13, ale już niedługo to się zmieni w lutym a dokładnie 15.
 - Wiesz, że on tego pożałuję ? Nie daruje mu tego - powiedziała Martina, którą o głowę wyższy chłopak oplatał ramieniem. Jego szare oczy grały z włosami koloru ciemnego blondu. Teraz nie musieli udawać byli po prostu sobą...

________________________________________________________________________________

                                Czytasz =  Komentarz

Wasze komentarze mnie motywują do pisania. Jak się wam podobało ? Macie jakieś sugestię chętnie zobaczę dyskusje w komentarzach a nawet się w nią włączę . A i mam do was pytanie czy wiecie coś w sprawię serialu z D.A ? Pozdrawiam Martyna :3

czwartek, 1 stycznia 2015

11 Rozdział

- Nawet nie wiesz jak zdziwił mnie twój list Siostrzyczko - powiedział Sebastian patrząc na Martinę, która siedziała przy grobie ojca.
 - Myślisz, że musiał umierać ?- zapytała go, zupełnie zmieniając temat.
 - Chyba nie czemu pytasz ? - zapytał ze zdziwieniem. Zastanawiał się skąd to pytanie.
 - Myślisz, że Raziel miał słuszność? - powiedziała, Patrzyła cały czas na iskrzący ogień w zniczach.
 - Nie...- odpowiedział
 - Nie miał. Wiem, że to przeżyłaś ale powinnaś zapomnieć, wiem że ci trudno ale to nie koniec świata Siostrzyczko, nie przejmuj się.- powiedział
 - Ja po prostu nie mogę. Czasami mam ochotę zabić tego cholernego aniołka. - warknęła.
- No i gadasz jak moja siostra, teraz Cię poznaję -powiedział uśmiechając się.
 - Jesteś pewna, że nie chcesz iść ze mną do Endomu ?- zapytał ostrożnie. Zdawał sobie sprawę że nefilm są tak blisko.
 - Ja... nie wiem. Wiem tylko tyle, że musze coś z tym zrobić ale co nie wiem. Daj mi czas..

*************************************************************************************


Sebastian wrócił do Endumu z uśmiechem, wiedział że jest przynajmniej cień szansy że jego siostra przyjdzie do niego. Musiał niestety nawał zajęć które zostawił zaraz po otrzymaniu listu od demona.
Kiedy siedział w gabinecie, przyszła do niego Clary. Patrzyła na niego tymi swoimi szmaragdowymi oczami.
 - Cześć Clary - rzucił szybko. Nie odrywał się od swoich zajęć.
 - Cześć. Czemu cię nie było? Tak po prostu zniknąłeś. - powiedziała.
 - Spotkałem się z Martiną. Nie miałem czasu ci powiedzieć, przepraszam - powiedzieć zwieszają głowę.
 - Widziałeś się z nią ? Wow to su...
Nagle rozległ się głośny huk . Sebastian wstał z zawrotną szybkością. Stał obok Clary. Złapał ją za rękę i podszedł do drzwi wyjrzał za drzwi
 - Cholera ! -krzyknął
- Atakują nas !- krzyczał ktoś z końca korytarza .
Sebastian szarpnął Clary i wyciągnął ją na korytarz. Później kazał komuś zabrać ją do schronu a sam został.
 - Anioły nas atakują !- krzyknął zwiadowca.
Sebastian pobiegł po Matkę nie robił tego dla siebie, tylko dla Clary.
Wbiegł do jej pokoju i wyciągnął ją z jej pokoju biegli na dół. Właśnie wtedy właśnie powstała wyrwa w ścianie. Oczom Sebastiana ukazał się Rzaiel.
 - Uciekaj krzyknął do Jocelin ale anioł go wyprzedził złapał Jocelin i podciął jej gardło
 Sebastian usłyszał znajomy mu krzyk.
 - Nie !!!- to krzyczała Martiana ze łzami w oczach. Podbiegła do Matki.
 - Trzymaj się, nic ci nie będzie - powiedziała ze łzami w oczach.
 - Zawszę Cię kochałam Martino- powiedziała i umarła na jej kolanach.
  - Nie.. - z jej oczu popłynęły łzy.
 - Tyyy - syknęła patrząc na Raziela.
Rzuciła się na niego. Patrzyła na niego z taką nienawiścią jakiej Sebastian nigdy u niej nie widział.
 - Zabiłeś mi rodziców. Nie jesteś aniołem jesteś potworem. - syknęła .
 - Oni na to zasłużyli zresztą tak jak twoje rodzeństwo. - uśmiechnął się
 - Trzeba wytępić twoją rodzinę, ale nie ciebie ty jesteś wyjątkowa, inna.
 - Koniec z słuchaniem twoich zasad, już wiem po której się stronie się opowiem. Opowiem się po stronie piekła i zrobię to co muszę . Wbiła mu miecz w klatkę piersiową zniknął jak demon, jak jeden z tych cholernych demonów.

_________________________________________________________________________________


Trochę się rozpisałam. Czekam na komentarze, mogą być też wasze sugestię co do fabuły.

Imformacja

Od dzisiaj będą 1, 2 rozdziały tygodniowo, wiecie nauka i te sprawy. Rozdziału dziś nie będzie.