Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 czerwca 2015

Liebster Blog Award :3

Bardzo dziękuje za nominację Mania Maja <3
Nie spodziewałam się jej nawet dostać,. Wiedziałam, że jest coś takiego, ale nie sądziłam, że to otrzymam.

Więc cóż nie pozostało mi nic innego jak przejść do pytań <3

1. Co lubisz robić najbardziej ? 
 
Trudne pytanie lubię robić wiele, rzeczy... ale jeśli mam wybrać tylko jedna to raczej pisanie z moimi kochanymi znajomymi i oczywiście moim parabatai <3.

2. Książka czy film ?

Oczywiście, że książka ^^.

3. Jaką książkę teraz czytasz/ostatnio czytałaś ?

Obecnie czytam trylogie czasu, a konkretniej błękit szafiru :3.

4. Dlaczego założyłaś bloga ?

Mhmm jestem osobą dosyć spontaniczną i założenie bloga było bardzo spontaniczne.
Chciałam tez opowiedzieć historie którą wymyślałam przed snem.

5. Ulubiona postać książkowa.

Sebastian Morgernstern :3 Tak zawsze chciałam by wygrał ^^.

6. Ulubiony film ?

Mhmm nie mam raczej ulubionego ale jak mam wybrać to ,,Dary anioła Miasto Kości"
Jestem osobą której film się podobał, cóż nie czytałam najpierw książki więc pewnie dlatego.

Nominuję :

http://kibabloguje.blogspot.com/

http://powiew-ognia.blogspot.com/

http://m0jedrugieja.blogspot.com/ <-------- Przez tą panią nie ma rozdziału :3 ( Ja cb też <3 )

http://clary-and-jace-love.blogspot.com/

Pytania:

1, Skąd pomysł na założenie bloga o tej tematyce ?
2. Jak często chcecie wrzucać rozdziały ?
3. Co najbardziej lubicie robić ?
4. Ile czasu zajmuje wam napisanie rozdziału ?
5. Czy macie już swojego/ją parabatai ?
6. Wasz ulubiony ,,czarny charakter " książkowy ?

------------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam i do przeczytania ^^

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 31 cz.2

 - Derek jak Ci idzie załatwianie, no wiesz czego - spytała Martina.
 - Jak by było prosto znaleźć duszę która dopiero przyjdzie na świat - jęknął chłopak.
 - Nie twierdze, że to proste, ale jestem ciekawa postępu - mruknęła.
 - Właściwie to po co ci ona słyszałem, że kupujesz skunksa - stwierdził.
 - Może i tak ale wiesz jak to jest - powiedziała delikatnie dziewczyna.
Demon tylko przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
 - Same z tobą problemy Morgernstern - zachichotał.
 - Wiedziały oczy co brały - odpowiedziała mu z wyższością.
 - Ale ty wiesz, że powinnaś na mnie polować a nie się do mnie przytulać - stwierdził żartobliwie.
 - Wasz regulamin.. - nie skończył.
 - Pieprzyć regulamin - mruknęła stając na placach.
Chłopak przyciągnął ją jeszcze bliżej i zaczął całować. Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.
Derek zaczął delikatnie pieścić włosy dziewczyny, która po chwili odpowiedziała mu tym samym.
 - Ty naprawdę nie szanujesz Clave właśnie pogwałciłaś większość ich zasad Martino - udawał poważnego.
 - Nie jestem pewna czy demony mogą umawiać się z Nocnymi łowcami mój drogi, zapewne też pogwałciłeś zasady młodzieńcze - powstrzymywała się od śmiechu.
 - Gadasz jak moja mama - mruknął.
 - A ty jak mój ojciec i co - odpowiedziała mu.
 - Ty nigdy nie grasz za wygraną i to i o wiele więcej mnie w tobie pociąga mała - wyszeptał i znowu pocałował niczego nie spodziewającą się łowczynie.
 - To się napaliłeś dzisiaj - stwierdziła patrząc mu prosto w oczy.
 - Cicho - szepnął.
***********************************************************************************
 - Clary co myślisz o buldogu - zapytał Jonathan.
 - Niee - zaprotestowała.
 - A masz jakiś inny pomysł ? - spytał.
 - York ? - zaproponowała.
 - Mały szczur - mruknął.
 Dziewczyna przewróciła oczami.
 - Kłócimy się już tak od godziny, to niema sensu - jęknął chłopak.
 Martina weszła na patio na którym siedziało rodzeństwo.
 - Wybraliście już - zapytała.
 - Nie - odpowiedzieli razem.
 - Ehh ojciec chce wiedzieć.. - mruknęła z lekką irytacją.
 - Nie możemy się dogadać - jęknął Jonathan.
 - Mhmm to może, no nie wiem labrador ? -spytała.
 - Mi pasuje - przytaknęła Clary.
 - Mi też - dopowiedział chłopak.
 - Można, można idźcie powiedzieć ojcu - mruknęła.
**********************************************************************************
 - Ile można łapać jedną dziewczynę - wkurzył się archanioł.
 - Widać, że nie wiesz co potrafi młoda Morgernstern -  stwierdził Raziel.
 - No może po prostu jesteście słabi - zasugerował anioł.
 Caine zaczął się śmiać.
 - Jak jesteś taki super utalentowany to ją złap - mruknął chłopak.
 - A żebyś wiedział paniczu, że mi się uda - oznajmił.
 - Tylko żal mi tej dziewczyny bo nie da rady ze mną - stwierdził dumnie.
Caine parsknął śmiechem.
 - Mam obawy, że będzie na odwrót - próbował zachować resztki powagi Raziel.
 - Zobaczymy mój panie, zobaczymy - rzucił z irytacją.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentujcie, piszcie swoje opinie. 5 komentarzy = Rozdział <3 ^^ Pozdrawiam :3

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 30 cz. 2

 - Hej Jonathan - rzuciła na powitanie Martina.
 - Cześć - odpowiedział.
 - Gdzie mama i Clary - spytała zaciekawiona.
 - Yhmm z tego co wiem to tworzą nam ogródek - powiedział.
 - Ogródek ? - zdziwiła się.
Chłopak spojrzał jej w oczy.
 - Jak ty możesz udawać tak spokojną - zapytał.
 - Lata praktyki braciszku - uśmiechnęła się.
 Nocny Łowca odpowiedział jej uśmiechem.
 - Nie boisz się tego co będzie - objął czule siostrę.
 - Przyszłość jest jak pusta kartka, to co na niej zapiszesz zależy tylko od ciebie - powiedziała zamyślona.
 - Zawsze będę podziwiać Cię za twoją siłę - stwierdził.
 - Pozory mylą Jonathanie - mruknęła.
 - Co masz na myśli Martino ? - zdziwił się.
 - Te nerwy mnie kiedyś wykończą, ale się trzymam. Są dwa sposoby na wyładowanie emocji - stwierdziła.
 - Jakie ? - zapytał.
 - Trening do omdlenia lub płacz. Mi osobiście odpowiada sposób pierwszy - mruknęła.
 - A ja zawsze myślałem, że zasnęłaś - zirytował się.
 - Daj spokój demoniczny bracie - zachichotała.
 - Zabawne wiesz - przewrócił oczami.
 - Wiem - uśmiechnęła się.
*********************************************************************
 - Hejka, na anioła ile tu rozkopanej ziemi - zdziwiła się dziewczyna.
 - Robimy ogródek - uśmiechnęła się Jocelin.
 - O Boże ile tu będzie roboty - mruknęła przeciągając się.
 - Będą warzywa i może namówię Valentina na pomidory - stwierdziła.
 - Pomidory.. feee - wzdrygnęła Martina.
 - A więc odziedziczyłaś to po ojcu - zachichotała.
 - Zdecydowanie - uśmiechnęła się.
Dziewczyna przykucnęła.
 - Jeśli ktoś umie przekonać ojca do czego kol wiek to tylko ja - stwierdziła.
 - Oficjalnie zgodził się na skunksa więc - mruknęła siadając na trawie.
 - Jak ty to zrobiłaś z Jonathanem nie możemy się doprosić o psa - żaliła się Clary.
Martina zaczęła się śmiać.
 - Mogę to załatwić - nie przestała się śmiać.
 - Naprawdę - zdziwiła się dziewczyna.
 - Tak, ale wszystko kosztuje - uśmiechnęła się.
 - No wiedz jak będziesz sprzątać kuwetę skunksa przez rok to dostaniesz pieska - mruknęła zadowolona Martina kładąc się na trawie.
 - Niech ci będzie, tylko to załatw - przewróciła oczami Clary.
 - Jasne już lecę -  powiedziała podnosząc się z ziemi.
5 minut później...

- Clary, ojciec pyta jakiego wy chcecie tego psa - oznajmiła Martina.
 - Jak ty to ... - zdziwiła się Jocelin.
 - Tak po prostu - uśmiechnęła się brunetka.
 - Może idź z Jonathanem do ojca i sami ustalcie rasę - zwróciła się do siostry.
 - Zadziwiasz mnie coraz bardziej Martina -  stwierdziła kobieta.
Dziewczyna się uśmiechnęła i patrzyła jak Clary idzie po brata, a potem jak idą do ojca by ustalić szczegóły psa. Potem spojrzała na matkę i zdała sobie sprawę, że to spełnienie marzeń.
___________________________________________________________________________
Więc to na tyle 6 komentarzy = rozdział

wtorek, 16 czerwca 2015

Rodział 29 cz. 2

 - Ale mogę oddać dowolną moc, tak ? - spytała Martina.
 - Tak - odpowiedział jej Bóg.
 - Zatem wybieram tą moc odradzania się co śmierć - stwierdziła.
 - Jesteś tego pewna - zapytał by się upewnić.
 - Tak - mruknęła po czym poczuła chłód w okolicy serca.
************************************************************************
Martina musiała się stawić przed Clave, z tego co ojciec mówił to mają do niej jakąś pilną sprawę.
  Weszła powoli do sali anioła.
 - Więc czego chcecie ? - mruknęła dziewczyna.
 - Ciebie - oznajmił przedstawiciel.
 - Jak każdy, a tak serio ? - spytała z lekką irytacją.
 - To było serio - powiedział mężczyzna.
 - Tylko po co wam ja, no wiecie córka założyciela kręgu tutaj.. no to genialni jesteście, podziwiam - mówiła to sarkastyczne.
 - Ta twoja bezczelność mnie nie nigdy nie znudzi - dopowiedział starszy blondyn.
 - Cieszę się bardzo, że cię to uszczęśliwia, jednak się śpieszę. Streszczajcie się. - mruknęła.
 - Musisz iść do nieba Morgernstern bo inaczej zniszczą świat - zasugerował.
 - O tym to mogą sobie pomarzyć ja im na to nie pozwolę, a o pójściu tam możecie zapomnieć - fuknęła.
 - Jak możesz to tak lekceważyć ! - krzyknął przedstawiciel.
 - Mhhm normalnie - stwierdziła z ironią.
  - Musisz iść ze mną - słyszała znajomy zadowolony głos.
 - Nigdy Caine - pogódź się z tym - powiedziała stanowczo.
 Chłopak podszedł do dziewczyny.
 - Należysz do mnie i zrobię z tobą co tylko będę chciał, jasne - potrząsnął dziewczyną.
  - Derek błagam chodź tu - pomyślała.
 - Skończymy już ten cyrk i po prostu powiedz czego chcesz w zamian. - mówił to stanowczo.
 - Nie kupisz mnie niczym Caine, a zresztą to teraz już mogę popełnić skuteczne samobójstwo. Uwierz mi, nie dasz rady mnie upilnować. Jeśli będę miała żyć w niebie to tak zrobię. - zapewniła.
Chłopak uśmiechnął się.
 - Dam radę skarbie - powiedział czule.
 - Nie nazywaj mnie tak - warknęła.
 - A jednak charakterek ci wrócił - stwierdził.
 - Zamknij się - jęknęła.
 - Jesteś moja - mruknął.
I oboje zniknęli w burzy iskierek.
*********************************************************************
 - Czemu jesteś taka uparta Morgernstern - zamruczał Caine i pocałowała dziewczynę.
Ona zaś zaczęła się bronić przed tym.
 - Niegrzeczna dziewczynka - mruknął z irytacją.
 - Ale tylko moja - dopowiedział.
 - Chciałabyś - warknęła.
 - A żebyś wiedziała Marino - powiedział błądząc rękami po jej placach.
 - Coraz bardziej mam ochotę Cię zabić - stwierdziła wrogo.
 - A ja zrobić Ci to co Grey Anastazji - uśmiechnął się.
 - Nawet nie próbuj - syknęła.
 - Jeszcze dam Ci spokój mała - wymruczał.
 - Odezwał się dorosły - przewróciła oczami.
 - Derek do cholery ratuj !! - jęknęła w myślach.
Chłopak wodził ręką po ciele Martiny.
 - Pocałuj mnie Morgernstern - szepnął.
 - Nie - protestowała i wyrwała się Cainowi.
Mogła się o dziwo przenieść, na pewno to nie było niebo.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział nie mógł być tak długi jak bym tego chciała, ale daje radę.
4 komentarze = rozdział ( dzisiaj mogę pisać xD )

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 28 cz.2

Martina obudziła się na twardej podłodze w jakiejś celi. Spojrzała na swoje skrzydła, tak była już tamtą kobietą. Miała blond włosy. Zastanawiało ją tylko która jest godzina.
Z oddali dawało się usłyszeć kroki, dziewczyna miała szczerą nadzieje, że to po nią idą.
Odgłos był coraz to głośniejszy, rytmiczne stuk, stuk, stuk.
Po chwili dało się słyszeć uderzanie klucza o klucz.
Nagle jakieś dwie postacie zatrzymały się przed celą.
 - Bierzemy ja co nie ? - spytał niskim głosem mężczyzna.
 - Tak  - odpowiedział mu drugi głos.
Martina poczuła szarpnięcie, mężczyźni zaczęli ją wlec za sobą.
 - Zostawcie mnie ja nie chcę - szepnęła z udawaną skrucha.
 - Było się nie pieprzyć z śmiertelnikiem - warknął ten z niskim głosem.
Łowczyni zmusiła się do jęku.
 - Naszej nowej  pani spodoba się zesłanie do piekła - powiedział zadowolony ten drugi.
 - Na pewno - odpowiedział mu mężczyzna z numerem jeden.
 - Acha więc była bym ich panią ... spoko może być ale wolę piekło. Tam przynajmniej nie mam ochoty mordować na każdym kroku. Tylko jak im powiedzieć, że ja to ja.. Mhmm zastanawiające.
Przecież jak im powiem kim jestem to minie wyśmieją i kij im w pewną część ciała. A te dwie pierdoły mogłyby być delikatniejsze a nie tak, że ledwo mi krew przepływa. I mogli by tu dać jakieś światło tu jest ciemno jak w dupie, chociaż nie wiem bo nie sprawdzałam ale cóż domyślam się, że tam jest ciemno.. Boże o czym ja myślę..  Nawet w takiej sytuacji czepiam się szczegółów. Wystarczył jeden dzień z aniołami i już takie myślenie. To chyba szkodliwe. Zaraz zacznę się ubierać księżniczkowato.
Czy oni mi coś do herbaty dolali czy co. Chryste ja znowu myślę o głupotach.
Co ja mam im powiedzieć. Mhhm to jest teraz ważne.
Może mhmm..... Już wiem - pomyślał Martina.
Mężczyźni wnosili ją teraz po schodach.
 W końcu dociągnęli ją do sali z dziwnym czymś co wyglądało jak czarna dziura.
 - Zobacz skarbie nasza upadła już jest  - usłyszała głos Caine.
 - Musisz jej to robić - zasmuciła się delikatnie kobieta wyglądając jak ona.
 - Zasłużyła kochanie - odpowiedział jej chłopak.
 - A teraz pacz jak to coś ją pochłania - dopowiedział.
Mężczyźni rzucili ją prosto w tą niby czarną dziurę.
 **********************************************************************
Dziewczyna zaczęła spadać aż upadła na twardą ziemie piekła a raczej przed jego bramą.
 - Kolejna upadła jaką przysłały nam anioły - mruknął.
  - Przekaż Lucyfer'owi Flectere si nequeo superos, Acheronta movebo, a Derekowi jak ty możesz jeść pomidory one są blee. Oni zrozumieją o co chodzi. - powiedziała spokojnie.
 - Skąd wiesz o.. a z resztą nie ważne przekaże -odpowiedział odchodząc.
*************************************************************************
Mężczyzna wszedł do sali tronowej.
 - Lucyferze jakaś kobieta kazała przekazać Ci  Fectere si nequeo superos, Acheronta movebo,
a tobie paniczu zadała pytanie Jak ty możesz jeść pomidory one są blee - skończył.
 - Martina - wypowiedzieli jednocześnie.
 - Przyprowadź ją tu tylko z szacunkiem dla niej - powiedział Szatan.
 - Coś się musiało stać - stwierdził chłopak.
 - Skoro to strażnik bramy to niebo, cholera - mruknął mężczyzna.
 - Ale ona nie wygląda jak ona więc pewnie to był chytra intryga i zuch dziewczyna - stwierdził wesoło demon.
 - Tylko jak ona tam trafiła i chyba ją Raziel pamiętał - zamyślił się.
 - Jak tu przyjdzie to nam wytłumaczy - dopowiedział.
 Po jakiś 15 minutach w drzwiach pojawiła się wysoka blondynka, strażnik ukłoni się i wyszedł.
 - Martina serio ? - spytał Derek.
 - Nie miałam wyjścia - jęknęła.
 - Co się stało ? - zapytał władca piekieł.
 - No więc tak, Raziel i Caine to zaplanowali. Wywołali bitwę po między Nefilm a podziemnym i  zaproponował mi wygraną z dwa tygodnie spędzone w niebie. Musiałam się zgodzić i tak jakby Caine chciał mnie zmusić do małżeństwa. Wyskoczyłam przez okno stawu uciekłam jego gwardzistą do lasu, napotkałam domek kobiety którą wy widzicie. Okazała się upadłą, którą anioły chciały zesłać do piekła na co ja zaproponowałam podmiankę. Zgodziła się, potem jak głupia latałam po lesie by mnie znaleźli i im się udało trafiłam na klif, udałam, że nie chcę z nimi iść, ale mnie zabrali.
Caine stwierdził, że zasłużyłam na kare i zamieni mnie w anioła. Udałam, że ogarnęła mnie chłodna obojętność. Później zaprowadził mnie do Raziela i on się pocieszył. Następnie kazali mi się ubrać księżniczkowato, potem kolacja i spać. Obudziłam się jako ta kobieta i zaciągnęli mnie do sali z czymś co wyglądało jak miniaturowa czarna dziura. Wrzucili mnie tu, pogadałam z strażnikiem bramy i jestem tu - powiedziała łapiąc oddech.
 - Ale Caine nic Ci nie zrobił ? - spytał Derek patrząc na nią.
 - Nic szczególnego - mruknęła.
 - Kiedy będziesz sobą Martino - zapytał Szatan.
 - Jak ta kobieta zamieni się w aniłaczyli ... - nie dokończyła bo stała się sobą w swoim normalnym bojowym stroju.
 - No właśnie - mruknęła.
 - Oni nie będą zadowoleni - stwierdził chłopak przyciągając ją do siebie.
 - Wiem - wtuliła się w niego.
 - Ale mnie nie zdradziłaś co nie ? - spytał.
 - Derek - warknęła.
 - No dobra, dobra tylko się upewniam - mówiąc to pogładził ją po włosach.
 - Bardzo śmieszne - mruknęła.
Chłopak się zaśmiał.
********************************************************************
 - Jak ona to zrobiła - warknął Caine patrząc na kobietę.
 - Coś z miła wczoraj była - mruknął z irytacją.
 - Zamiana była dzisiaj rano - powiedziała kobieta.
 - Ciekawe czemu była taka grzeczna jeśli była sobą, dziwne - zastanowił się.
 - Jednak Bóg się o tym dowie i poniesie karę - stwierdził Raziel.
Caine uśmiechnął się.
 - A w tedy będzie łatwiej ją dorwać - oznajmił wesoło.
 - W rzeczy samej - odpowiedział mu anioł.
- Ona będzie moja czy tego chce czy nie - zapowiedział chłopak.
 - Chodź bym miał zniszczyć cały świat - dopowiedział.
 - Nie sądziłem, że jest aż tak cwana, lecz się myliłem - powiedział anioł.
 - Nie doceniliśmy jej  - stwierdził Caine.
 - Trzeba na nią bardziej uważać -  dopowiedział.
 *************************************************************************
 Martina znowu pojawiła się w tej sali u Boga, dobrze pamiętała to miejsce.
 - Wiesz czemu tu jesteś Panienko Morgernstern - spytał dośle władca wszystkiego.
 - Nie do końca, oświecisz mnie - spytała.
 - Ponieważ przez Ciebie upadła nie została ukarana, tylko została aniołem - powiedział spokojnie.
 - A to.. Nie miałam wyjścia, a poza tym to oni nie mają prawa mnie zmuszać do bycia aniołem więc mam prawo się bronić mniej więcej tak - stwierdziła.
 - Ale kare musisz ponieść - oznajmił Bóg.
 - Jaką ? - spytała.
 - Musisz oddać jedną ze swoich mocy - ogłosił.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To by było na tyle 4 komentarze = Rozdział :3

Rozdział 27 cz.2

Martina szła wzdłuż strumyka prosto w stronę zamku Raziela. W oddali zobaczyła mały drewniany domek. Szła już i tak w jego stronę więc postanowiła zajrzeć.
 - Nie chce do piekła zostawcie mnie - krzyknęła kobieta, która najprawdopodobniej była upadłym aniołem.
 - Ciii ja nawet aniołem nie jestem, a czemu oni chcą Cię wysłać do piekła ? - spytała kojącym głosem dziewczyna.
 - Bo ja sprzeciwiłam się bogu i kochałam śmiertelnika - powiedział ze skruchą.
Była ona jasną blondynką, naprawdę piękną. Jej oczy były koloru nieba. Widać było, że jest aniołem.
 - Jeśli byś wypiła z kielicha zmiany wróciłabyś do bycia aniołem - zapytała zamyślona łowczyni.
 - Tak - szepnęła.
 - Więc mam propozycje zawiążemy pakt zamiany od jutra rana ty pojawisz się na moim miejscu jako ja, a ja będę od jutra tobą . I to ja pójdę do piekła a nie ty, będziesz aniołem -  zaproponowała.
 - Tak, jesteś moją wybawicielką - kobieta upadła na kolana i ukłoniła się.
 - Nie ma sprawy ja i tak wole iść do piekła niż nisz być w tym głupim miejscu - dopowiedziała.
  - Teraz tylko dać się złapać, jasne - powiedziała Martina a ich dłonie zaświeciły tajemniczą runą.
Dziewczyna wyszła i zaczęła biegać po niebie jak głupia, jak jej nie znajdą to chyba coś z nimi naprawdę nie tak. Nawet jak ją znajdą to nie może być zbyt łatwo, bo by się domyślili.
 - Nareszcie - wyszeptała do siebie gdy w końcu oddział aniołów zaczął ją gonić. Nawet sporą armie ma Raziel. Goniła ją teraz setka aniołów. Po chwili biegu natrafiła na klif.
 - Cholera - jęknęła tak aby wyglądało to prawdziwe.
 - Idziesz z nami panienko - powiedział dowódca.
 - Nie ! - warknęła.
W sumie to jest całkiem dobrą aktorką, bo oni to kupują.
 Jeden z nich rzucił się w jej stronę i z szybkością założył jej jakieś kajdanki, chyba anielskie srebro bo gdy próbowała się uwolnić to ją strasznie piekło.
****************************************************************
 - Myślisz, ,że ja pozwolę odejść Ci Martino ?  To się mylisz skarbie, jesteś moja i tylko moja - powiedział gładząc dziewczynę po policzku. Ona jednak szybko odwróciła głowę od niego, nawet na niego nie patrzyła.
Poirytowany chłopak przyszpilił ją do ściany.
 - Poniesiesz karę za to, że uciekłaś - mruknął z uśmiechem.
 - Gówno mi możesz zrobić Caine - warknęła na niego.
Chłopak się zaśmiał.
 - A jak myślisz co zrobię ? Jutro będziesz aniołem, miałem Ci tego oszczędzić ale skoro uciekłast o musisz ponieść karę - dopowiedział obejmując dziewczynę w tali.
 - Jesteś moja pogódź się z tym Skarbie - wyszeptał czule.
 - Dawno nie miałam tak kogoś skrzywdzić i to porządnie - pomyślała.
Dziewczyna posłała mu piorunujące spojrzenie.
 - Nie pacz tak na mnie przecież już kiedyś byliśmy razem i mnie kochałaś - stwierdził pewny siebie.
 - Kiedyś byłeś inny Canie i ja kochałam tamtego ciebie - wyszeptała z bólem.
 - Przyzwyczaisz się no nowego mnie najdroższa - powiedział a jego wargi delikatnie musnęły usta dziewczyny.
Martine przeszedł dreszcz. Jakaś część jej kochała go dalej, ale ta mądrzejsza krzyczała stop a Derek.
Tak ona kochała demona, dla niego zrezygnowała z nieba. Nawet nie lubiła tego miejsca.
Dobrze, że spotkała tą kobietę, gdyby nie ona było by źle.
 - O czym myślisz kotku - spytał Caine.
 - O tym co będzie teraz - wyszeptała.
 - Będziesz szczęśliwa ze mną nie martw się kochanie - powiedział czule.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy. Chłopak uśmiechnął się do niej. W tym momencie pomyślała o tym co czuł by Derek gdyby to widział.
Po jej policzku spłynęła łza. Caine od razu ją wytarł.
 - Nie płacz, jesteś tylko moja nikt Cię nie skrzywdzi - mówiąc to przytulił ją mocno.
Czuła się tak dziwnie w jego objęciach, obco.
Zastanawiała się teraz co będzie jak już trafi do piekła, jak musi zadziałać by szatan ją poznał.
 - Jutro rano przed twoją przemianą odeślemy upadłą do piekła. Spodoba Ci się to - uśmiechnął się pewnie.
 - Na pewno - powiedziała zrezygnowana.
Caine jednym ruchem zdjął jej kajdanki.
 - Widzę, że już się z tym pogodziłaś więc Ci je zdejmuje ale spróbuj czego kol wiek to ci je załżę  - oznajmił.
 - Jasne - mruknęła całkowicie pozbawiona emocji.
 - Grzeczna dziewczynka - stwierdził z zadowoleniem Caine.
Złapał i pociągnął ją w stronę gabinetu Raziela. Jak ona dobrze pamiętała to miejsce.
Niechętnie ale szła z Cainem.
 - Wytrzymasz, dasz sobie radę, tylko do rana - powtarzała to sobie w myślach w kółko i w kółko.
Szli teraz białym korytarzem, złote ornamenty błyszczały wypolerowane na błysk.
 Dywan był niezwykle zadbany jak na tak biały kolor. Anioły mają jakiś fetysz do białego, bynajmniej tak się wydawało Martinie.
Caine delikatnie zapukał do gabinetu.
  - Proszę - usłyszała tylko stłumiony głos.
 Chłopak pociągnął ją za sobą do gabinetu.
 - Zobacz, kto uległ tato -  anioł skinął głową na Martine.
Raziel jak tylko ją zobaczył poderwał wstał z krzesła i podszedł do dziewczyny i ujął jej brodę tak by spojrzała mu w oczy.
 - O nawet nie protestujesz, szkoda lubiłem jak to robiłaś, ale tak też mi odpowiada. Wyrobisz się na anioła. Jesteś piękna a to już połowa sukcesu. - stwierdził wesoło archanioł.
  - Nie wyglądasz odpowiednio, jak na anielski dwór, przebierzesz się jasne - zaproponował mężczyzna.
 - Tak - powiedziała chłodno.
 - I tak postawa to mi się podoba, ale gdzie twoje dogryzki cukiereczku ? - spytał Raziel.
 - Nie wiem - szepnęła beznamiętnie.
***************************************************************
Chłopak zaprowadził ją do pokoju gdzie czekał a na nią biała sukienka do kolan.
Była zbyt księżniczkowata jak na Martinę, ale ogarnęła ją chłodna obojętność.
Porostu ją założyła i wyszła do Caina.
 - Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się.
 - Acha - mruknęła.
 - Teraz kolacja i będziesz mogła odpocząć - powiedział obejmując dziewczynę w tali.
Razem poszli na kolację.
Stół był obficie nakryty jedzeniem.  Dziewczyna z  grzeczności zjadła trochę jakiejś sałatki.
Osoby przy stole patrzyły się na nią, obrzucała ich tylko obojętnym spojrzeniem.
Oczywiście Raziel musiał się pochwalić kim to ona nie jest. Łowczyni czekała tylko aż ta głupia kolacja się skończy i obudzi się jako tamta kobieta.
Co nie zmienia faktu, że miała się ochotę pociąć sztyletem bo mnie tu zaraz coś weźmie.
To jest tragiczne ja mam problem wytrzymać tu jeden dzień a co dopiero całą  wieczność.
Z rozmyślania wyrwał ją głos Raziela.
 - Posmakuj sobie pomidora są wyśmienite -zachwycił się anioł.
 - Dziękuję, ale nie przepadam - odpowiedziała chłodno.
Po kolacji Caine zaprowadził ją do pokoju by się umyła i poszła spać.
Wzięła szybki prysznic i poszła spać. Na reszcie koniec. Nareszcie wolność.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Dobrze teraz się rozpisałam xD 4komentarze  i 2 komentarze tu (http://m0jedrugieja.blogspot.com/2015/03/rozdzia-1.html#comment-form)  i pisze kolejny długi rozdział xD Pozdrawiam <3 !

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 26 cz.2

Martina starała się pomóc Nocnym Łowcą jak tylko mogła. Niestety szala zwycięstwa przechylała się na stronę podziemnych. Nikomu to nie umknęło, jednak walczyli dalej. Nie było sensu się poddawać,
każdy szukał sposobu by to zmienić.
 - Martino .. - odezwał się jakże znajomy głos w głowie dziewczyny.
 - Raziel... - odpowiedziała mu o ile można tak to nazwać.
 - Mam propozycję dla ciebie - powiedział dosyć rozbawiony anioł.
 - Więc słucham - mruknęła łowczyni.
 - Sprawie, że wygracie, lecz za to chce żebyś na dwa tygodnie spędziła w niebie - zaproponował.
 - Niech Ci będzie, chociaż nie wiem po co ci w niebie wcielenia zła takie jak ja, już dawno się nauczyłam że dobrą być nie popłaca - podsumowała brunetka.
 - Wiec umówione, po walce idziesz ze mną... -  dopowiedział jakże zadowolony Raziel.
Faktycznie szala przechyliła się na stronę nocnych łowców. Czyżby anioł maczał palce w tym, że oni wygrywali. Może zrobił to celowo, ale nie było pewności. To naprawdę dziwna sprawa, przecież Martina znała przeszłość i ona był bardzo inna. No cóż Max jej mały kolega żył, a ojciec zmienił parę decyzji. Wszystko się zmieniło, ale pytanie było jedno, czy tak było lepiej ? Nikt jak na razie tego nie wiedział. Jace nie poznał Clary tak wiele uległo zmianie. Zbyt wiele..
Jak długo można cierpieć to samo. W praktyce mogła by cofnąć swoją decyzje, ale nie było sensu.
Tamta rzeczywistość była zbyt okrutna. W głowie Martiny wiecznie rozbrzmiewało jedno zdanie
Nie można pozwolić by to się powtórzyło, nie ważne co musiała zrobić.
**************************************************************
Niebo było dokładnie takie jak je zapamiętała Martina, wszędzie biel i przepych i jeszcze te złote dodatki. Nie wyglądało to ładnie dla osoby która woli czerń, ale zbyt wielkiego wyboru to ona nie miała. Żeby tylko jakiś anioła nie próbował jej poderwać bo wtedy to na pewno się zrzyga.
Nagle Raziel przyszpilił ją do ściany.
 - Myślisz, że ja nie pamiętam Morgernstern ? To się kochana mylisz, ale teraz już nic ci nie pomoże należysz tylko i wyłączne do aniołów a w szczególności Caina  - powiedział z tym swoim ironicznym uśmiechem.
Dziewczyna zbladła, nie przypuszczała takiego obrotu spraw.
  - Nigdy Ci nie ulegnę dalej się nie nauczyłeś - wymusiła w swoim głosie udawaną siłę.
  - Mi nie musisz skarbie, tylko Caine' wi - szczerzył się jak głupi.
 - Chciałbyś - warknęła piorunując go wzrokiem.
 - Nie masz wyboru malutka - wyszeptał anioł.
 - Nie zmusisz mnie - powiedziała pewna siebie łowczyni.
 - Zobaczymy - odpowiedział.
Nagle w korytarzu pojawił się Caine.
 - Jest już moja przyszła żona ? - spytał spokojnie chłopak.
 - Kto do cholery - warknęła.
 - Ty skarpie - powiedział czule.
 - Nie ! - krzyknęła i zaczęła się szarpać.
 - Puszczaj idioto - jęknęła.
Po chwili wyrwała się aniołowi i zaczęła biec przed siebie, niestety anioły nie chciały jej pozwolić uciec. Przed dziewczyną było tylko okno. Łowczyni rozpędziła się i z całej siły skoczyła na szybę która rozprysła się w drobny mak. Leciała teraz prosto oczka wodnego.
 Wole umrzeć - krzyknęła tylko i wpadła do wody.
Woda okazała się taka sama jak w jeziorze w Idrysie. Wypłynąć było trudno, ale wypłynęła.
Anioły zaczęły już do niej dobiegać, dziewczyna biegła przed siebie. Nie wiedziała gdzie byłą,  mogła tylko biec. Nie chciała tego co chciał Raziel. Nie było o tym mowy.
Na szczęście zaczął się mały lasek w którym mogła zgubić anioły. Łatwo nie było ale już przywykła.
Szczerze to wolała już podpisać cyrograf z Szatanem niż być w niebie. Zastanawiała się teraz jak ma się z tond wyrwać. To miejsce jest okropne, nie nienawidziła go. Z dnia na dzień czuła jak mrok w jej sercu krzyczała, coś o zniszczeniu świata za to jej ,,dobra' strona chciała tego co Raziel. Wina tych cholernych mocy. Bo to akurat ona musiała je dostać a nie ktoś inny. Przez to musiała tak szybko dorosnąć, lecz dzieciństwo to coś pięknego a ona je całe straciła przez pieprzone aniołki.
Niebo było dla niej jak bagno. Prawda było piękne, ale tak obrzydliwy przepych panujący w nim obrzydzał ją.
Zza laskiem była jakaś niewielka polana. W oddali widać było coś w rodzaju miasta.
 - Więc się zabawie - mruknęła sama do siebie.
W tym momencie przypomniała jej pierwsza wizyta w piekle. Uśmiechnęła się na tą myśl.
Jej dłoń spoczęła na rodzinnym ostrzu. Aniołki się zaskoczą.
Nagle usłyszała trzepot skrzydeł, automatyczne rzuciła się w krzaki i miała racje.
To kilka aniołów leciało nad nią, na jej szczęście jej nie zauważyły.
Dziewczyna westchnęła.
Nie wiedziała jak z tond uciec. Głupie niebo, gdyby nie ta głupia bitwa miała by spokój ale nie bo po co.
Łowczyni leżała na trawie bez ruchu. Miała już dość i nie wiedziała co ma robić. Jej moc nie działała nie wiedzieć czemu i to było trudno. Stella nie dawała rady otworzyć portalu, który stworzyła Clary. Nic kompletnie nie pomagało. Mogła się tylko zabić ale to też nic nie dało by.
Może i Martina dalej czuła coś do Caine ale od kąt zaczął słuchać ojca, nie mogła go już kochać tak jak kiedyś. Co oni od niej chcieli ona byłą tylko człowiekiem nie aniołem, demonem czy bogiem.
Nikim ważnym bez swoich mocy. Więc po co im ona. Tylko z czystej sympatii czy to zemsta na kimś. Tego się chyba nigdy nie dowie. Niestety jej życie nie było usłane różami.
 - Czemu ja - szepnęła sama do siebie.
Dziewczyna podniosłą się z ziemi i szła spokojnie na lewo od miasta.
W oddali było słuchać cichy szum strumyka. Szła najprawdopodobniej w jego stronę.
Miała już dosyć swojej maski, którą udawała, że jest silna. Jednak tak nie było była wrażliwa,  wie o tym jedynie jej poduszka kiedy odreagowuje stresy dnia.
Dziewczyna wyjęła z kieszeni małą szklaną buteleczkę którą zabrała z mieszkania mamy w jednym jedynym celu. Trzymała ją w ręce, nie mogła zrobić niczego innego tylko to. Robiła to dla wszystkich, których tak kochała.
Decyzja podjęta, chociaż pewna była, że dała by każdą cenę by stąd się wydostać.
Gdyby nie ta cholerna klątwa nieśmiertelności wbiła by sobie miecz w serce i umarła.
Była by w tedy wolna. Czy to nie mogło być realne. Tyle ludzi może umrzeć a ona nie.
Upadła na kolana.
 - Czemu nie mogę umrzeć za kogoś kogo kocham - wyszeptała a z jej oczu popłynęły łzy.
Szczere łzy bólu i żalu.
Miała już dość tego kim jest, czemu to ona musiała mieć to wszystko na swojej głowie a nie ktoś inny.
 Nikłe złudzenie szczęścia w jej życiu było tylko jednym z wielu pozorów. Jedną kroplą w oceanie wołania o pomoc.
Chciała tylko żyć jak normalna nocna łowczyni co było w tym złego.
 Nie chciała być nigdy nikim wielkim.
Chciała tylko swobodnie służyć w walce z demonami, lecz nie mogła..........
*****************************************************************
 - Gdzie ona jest do jasnego gruma - warknął Raziel.
 - Nie wiemy  - odpowiedzieli mu strażnicy.
 - Znajdźcie ją ona nie może nam uciec, należy tylko i wyłącznie do nas i to pozostanie nie zmienne,
 - Ona będzie tylko moja - powiedział zadowolony Caine wchodząc do gabinetu ojca.
 - Dzięki, że nie zabrałeś mi pamięci i mogę teraz ją zmusić by była na wieki moja - uśmiechnął się do ojca.
 - Ulegnie mi i nauczy się mnie słuchać, nie będzie marudzić - dopowiedział dumnie.
 - I będzie mnie kochać  wiecznie - mruknął delektując się swoimi słowami.
 - Lub będzie patrzyła u mego boku jak umiera świat z jej winy - mruknął zadowolony.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No dobrze za to że tyle czekaliście macie dłuższy :3 Napiszcie w komentarzu jak się podobało i pamiętajcie 4 komentarze = Rozdział :3 ( teraz mam czas mogę pisać <3 )

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 25 cz. 2

Martina tak dawno już nie widziała takiego krwawego pola bitwy, co najmniej od walki piekła z niebem. Tylko jedna znacząca różnica odróżniała obie walki, a był to przeciwnik, konkretnie wilkołaki i wampiry. 
Dziewczyna usłyszała krzyk dziecka, od razu rzuciła się biegiem w stronę krzyku.
 - Pomocy - piszczał cichy dziecięcy głosik.
Kiedy już dotarła na miejsce jej oczom ukazał się wampir który próbo wał wgryźć się w kark malucha.
 - Zostaw go - warknęła rzucając w mężczyznę sztyletem.
Z ust bestii wydobył się jęk bólu.
 - Morgernstern - syczał.
 - Dla ciebie pani - mruknęła Martina przebijając mieczem serce wampira.
On jednak tylko osunął się na ziemie i umarł.
 - To ty jesteś M - m -m - jąkał się chłopczyk.
 - Tak ale nie jestem zła, ja tylko chcę pomóc - dziewczyna uśmiechnęła się.
 - Do mamy - jęknął malec wieszając się na szyi łowczyni.
 - Zaniosę Cię do sali anioła tam będziesz bezpieczny - powiedziała czule.
 - Dobrze - powiedział chłopiec wtulając się w brunetkę.
Martina szła bocznymi cichymi pozornie ulicami.
Kiedy w końcu dostała się do sali anioła, zadziwionym spojrzeniem przywitał ją konsul.
Dziewczyna postawiła chłopca i wzruszyła ramionami po czym skierowała się do wyjścia.
 - Martino - zawołał mężczyzna.
 - Tak ? - odwróciła się i spytała.
 - Dziękuje Ci - uśmiechnął się do niej blado.
 - Nie ma za co, a teraz muszę Cię przeprosić ale musze pomóc w walce - odpowiedziała mu na uśmiech.
W tym momencie dziewczyna uświadomiła sobie jeden fakt, Max Lightwood dalej żyje...
***********************************************************************
,,Śmierć"
Nie ważne ile kto ma lat,
jaki jest.
Śmierć i tak przyjdzie,
u jednych prędzej,
a u innych później.
Często chciało by się poświęcić życie za taką osobę,
Jednak nic nie można zrobić,
zostaje tylko pamięć.
Oni może nie stoją obok nas,
lecz żyją wiecznie  w naszych sercach,wsponieniach..
Ból straty minie,
jednak wszystko inne zostanie.

,, Miłość"
Kiedy widzisz jak ktoś bliski cierpi,
rzucasz się mu z pomocą.
Kochający się ludzie rozdzielą się kiedyś,
ale nie wiadomo kogo śmierć dopadnie pierwsza.
Jednak miłość zdolna jest do poświęcenia,
nawet własnego życia.
Jeśli kogoś kochasz robisz to bez namysłu,
tylko czy ta druga osoba tego chce ?
Czy ona nie wolała by zginąć.
Jednak to ona będzie cierpieć samotność,
krzycząc imię umarłego kochanka.
Z taką różnicą że on jej już nie odpowie...
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiersze są zapowiedzią kolejnych rozdziałów. Jeśli się podobało zostaw +1 i komentarz będę wdzięczna. 4 komentarze = nowy rozdział :3 Dacie radę :3

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 24 cz. 2

Martina siedziała na polanie w Idrysie nie daleko rezydencji Morgerstern'ów
Noc był piękna, gwiazdy mieniły się na nieboskłonie. Pobliski lasek szumiał cicho pod wpływem wiatru. Alicante mieniące się światłami w oddali, niby tak spokojne.  Ojciec zajęty matką, Sebastian Clary. Każdy miał co robić po za nią, jednakże jej to nie przeszkadzało. Cisza była wręcz kojąca, delikatny śpiew ptaków. Miała już dosyć praktycznie wszystkiego. Po chwili położyła się na delikatnej zimnej trawie.
 - Witaj Martino - powiedziała spokojnie kobieta.
 - O witaj Lilith - odpowiedziała dziewczyna.
 - Wysłał mnie szatan - rzekła uprzejmie demonica.
 - O tego to jeszcze nie było - mruknęła łowczyni wstając.
 - To z tobą chodzi Derek - zapytała grzecznie.
 - A to oto chodzi - roześmiała się brunetka.
Kobieta przekręciła głowę z zakłopotania, nie wiedziała za co uznać tą odpowiedz.
 - Wiesz co ci powiem ? Zapytaj Dereka mnie nie męcz o takie pierdółki - zachichotała czarnooka.
Lilith tylko przewrócił oczami i zniknęła.
 - Możesz wyjść Derek - krzyknęła Martina.
 - Skąd wiedziałaś, że tu jestem - uśmiechnął się podchodząc do niej.
Dziewczyna tylko się zaśmiała, a chłopak objął ją i przytulił. Brunetka wtuliła się w niego delikatnie.
 - Co dziś robiłaś ambitnego - spytał żartobliwie.
 - Rozmawiałam z Razielem ale to nic ambitnego - uśmiechnęła się w grymasie rozbawienia.
 - Jak to nie - zdziwił się.
 - A tak to - mruknęła.
 - Zastanawiasz mnie - powiedział zaintrygowany.
 - Takie  życie skarbie - zaśmiała się.
Nagle w powietrzu rozbrzmiał przeraźliwy huk.
 - Co to jest na anioła - poderwała się Martina.
 - Alicante - wyszeptała.
 Dziewczyna zaczęła biec w jego stronę.
 - Idz Derek nie mogą Cię zobaczyć  - krzyknęła mu na pożegnanie.
****************************************************************
Góra z której zbiegała Martina była dosyć stroma. Z oddali widziała, że to wina demonicznych wież.
Ale kto je popsuł ? Tego nie wiedziała. Pozostało jej tylko dowiedzieć się o co chodzi. Bała się o innych. Nie chciała więcej śmierci łowców niż to konieczne. Oni byli tylko trochę zagubieni ale zmądrzeją jak już będzie za późno. Chyba, że już było..
Taki huk nie mógłbyć przypadkiem. Niestety nie.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga teraz jeśli chcecie następny  rozdział musicie zostawić mi dwa komentarze i pod  tym blogiem którego serdecznie wam polecam. http://kibabloguje.blogspot.com/2015/06/rozdzia-x-morgenstern-iii.html