Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 27 cz.2

Martina szła wzdłuż strumyka prosto w stronę zamku Raziela. W oddali zobaczyła mały drewniany domek. Szła już i tak w jego stronę więc postanowiła zajrzeć.
 - Nie chce do piekła zostawcie mnie - krzyknęła kobieta, która najprawdopodobniej była upadłym aniołem.
 - Ciii ja nawet aniołem nie jestem, a czemu oni chcą Cię wysłać do piekła ? - spytała kojącym głosem dziewczyna.
 - Bo ja sprzeciwiłam się bogu i kochałam śmiertelnika - powiedział ze skruchą.
Była ona jasną blondynką, naprawdę piękną. Jej oczy były koloru nieba. Widać było, że jest aniołem.
 - Jeśli byś wypiła z kielicha zmiany wróciłabyś do bycia aniołem - zapytała zamyślona łowczyni.
 - Tak - szepnęła.
 - Więc mam propozycje zawiążemy pakt zamiany od jutra rana ty pojawisz się na moim miejscu jako ja, a ja będę od jutra tobą . I to ja pójdę do piekła a nie ty, będziesz aniołem -  zaproponowała.
 - Tak, jesteś moją wybawicielką - kobieta upadła na kolana i ukłoniła się.
 - Nie ma sprawy ja i tak wole iść do piekła niż nisz być w tym głupim miejscu - dopowiedziała.
  - Teraz tylko dać się złapać, jasne - powiedziała Martina a ich dłonie zaświeciły tajemniczą runą.
Dziewczyna wyszła i zaczęła biegać po niebie jak głupia, jak jej nie znajdą to chyba coś z nimi naprawdę nie tak. Nawet jak ją znajdą to nie może być zbyt łatwo, bo by się domyślili.
 - Nareszcie - wyszeptała do siebie gdy w końcu oddział aniołów zaczął ją gonić. Nawet sporą armie ma Raziel. Goniła ją teraz setka aniołów. Po chwili biegu natrafiła na klif.
 - Cholera - jęknęła tak aby wyglądało to prawdziwe.
 - Idziesz z nami panienko - powiedział dowódca.
 - Nie ! - warknęła.
W sumie to jest całkiem dobrą aktorką, bo oni to kupują.
 Jeden z nich rzucił się w jej stronę i z szybkością założył jej jakieś kajdanki, chyba anielskie srebro bo gdy próbowała się uwolnić to ją strasznie piekło.
****************************************************************
 - Myślisz, ,że ja pozwolę odejść Ci Martino ?  To się mylisz skarbie, jesteś moja i tylko moja - powiedział gładząc dziewczynę po policzku. Ona jednak szybko odwróciła głowę od niego, nawet na niego nie patrzyła.
Poirytowany chłopak przyszpilił ją do ściany.
 - Poniesiesz karę za to, że uciekłaś - mruknął z uśmiechem.
 - Gówno mi możesz zrobić Caine - warknęła na niego.
Chłopak się zaśmiał.
 - A jak myślisz co zrobię ? Jutro będziesz aniołem, miałem Ci tego oszczędzić ale skoro uciekłast o musisz ponieść karę - dopowiedział obejmując dziewczynę w tali.
 - Jesteś moja pogódź się z tym Skarbie - wyszeptał czule.
 - Dawno nie miałam tak kogoś skrzywdzić i to porządnie - pomyślała.
Dziewczyna posłała mu piorunujące spojrzenie.
 - Nie pacz tak na mnie przecież już kiedyś byliśmy razem i mnie kochałaś - stwierdził pewny siebie.
 - Kiedyś byłeś inny Canie i ja kochałam tamtego ciebie - wyszeptała z bólem.
 - Przyzwyczaisz się no nowego mnie najdroższa - powiedział a jego wargi delikatnie musnęły usta dziewczyny.
Martine przeszedł dreszcz. Jakaś część jej kochała go dalej, ale ta mądrzejsza krzyczała stop a Derek.
Tak ona kochała demona, dla niego zrezygnowała z nieba. Nawet nie lubiła tego miejsca.
Dobrze, że spotkała tą kobietę, gdyby nie ona było by źle.
 - O czym myślisz kotku - spytał Caine.
 - O tym co będzie teraz - wyszeptała.
 - Będziesz szczęśliwa ze mną nie martw się kochanie - powiedział czule.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy. Chłopak uśmiechnął się do niej. W tym momencie pomyślała o tym co czuł by Derek gdyby to widział.
Po jej policzku spłynęła łza. Caine od razu ją wytarł.
 - Nie płacz, jesteś tylko moja nikt Cię nie skrzywdzi - mówiąc to przytulił ją mocno.
Czuła się tak dziwnie w jego objęciach, obco.
Zastanawiała się teraz co będzie jak już trafi do piekła, jak musi zadziałać by szatan ją poznał.
 - Jutro rano przed twoją przemianą odeślemy upadłą do piekła. Spodoba Ci się to - uśmiechnął się pewnie.
 - Na pewno - powiedziała zrezygnowana.
Caine jednym ruchem zdjął jej kajdanki.
 - Widzę, że już się z tym pogodziłaś więc Ci je zdejmuje ale spróbuj czego kol wiek to ci je załżę  - oznajmił.
 - Jasne - mruknęła całkowicie pozbawiona emocji.
 - Grzeczna dziewczynka - stwierdził z zadowoleniem Caine.
Złapał i pociągnął ją w stronę gabinetu Raziela. Jak ona dobrze pamiętała to miejsce.
Niechętnie ale szła z Cainem.
 - Wytrzymasz, dasz sobie radę, tylko do rana - powtarzała to sobie w myślach w kółko i w kółko.
Szli teraz białym korytarzem, złote ornamenty błyszczały wypolerowane na błysk.
 Dywan był niezwykle zadbany jak na tak biały kolor. Anioły mają jakiś fetysz do białego, bynajmniej tak się wydawało Martinie.
Caine delikatnie zapukał do gabinetu.
  - Proszę - usłyszała tylko stłumiony głos.
 Chłopak pociągnął ją za sobą do gabinetu.
 - Zobacz, kto uległ tato -  anioł skinął głową na Martine.
Raziel jak tylko ją zobaczył poderwał wstał z krzesła i podszedł do dziewczyny i ujął jej brodę tak by spojrzała mu w oczy.
 - O nawet nie protestujesz, szkoda lubiłem jak to robiłaś, ale tak też mi odpowiada. Wyrobisz się na anioła. Jesteś piękna a to już połowa sukcesu. - stwierdził wesoło archanioł.
  - Nie wyglądasz odpowiednio, jak na anielski dwór, przebierzesz się jasne - zaproponował mężczyzna.
 - Tak - powiedziała chłodno.
 - I tak postawa to mi się podoba, ale gdzie twoje dogryzki cukiereczku ? - spytał Raziel.
 - Nie wiem - szepnęła beznamiętnie.
***************************************************************
Chłopak zaprowadził ją do pokoju gdzie czekał a na nią biała sukienka do kolan.
Była zbyt księżniczkowata jak na Martinę, ale ogarnęła ją chłodna obojętność.
Porostu ją założyła i wyszła do Caina.
 - Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się.
 - Acha - mruknęła.
 - Teraz kolacja i będziesz mogła odpocząć - powiedział obejmując dziewczynę w tali.
Razem poszli na kolację.
Stół był obficie nakryty jedzeniem.  Dziewczyna z  grzeczności zjadła trochę jakiejś sałatki.
Osoby przy stole patrzyły się na nią, obrzucała ich tylko obojętnym spojrzeniem.
Oczywiście Raziel musiał się pochwalić kim to ona nie jest. Łowczyni czekała tylko aż ta głupia kolacja się skończy i obudzi się jako tamta kobieta.
Co nie zmienia faktu, że miała się ochotę pociąć sztyletem bo mnie tu zaraz coś weźmie.
To jest tragiczne ja mam problem wytrzymać tu jeden dzień a co dopiero całą  wieczność.
Z rozmyślania wyrwał ją głos Raziela.
 - Posmakuj sobie pomidora są wyśmienite -zachwycił się anioł.
 - Dziękuję, ale nie przepadam - odpowiedziała chłodno.
Po kolacji Caine zaprowadził ją do pokoju by się umyła i poszła spać.
Wzięła szybki prysznic i poszła spać. Na reszcie koniec. Nareszcie wolność.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Dobrze teraz się rozpisałam xD 4komentarze  i 2 komentarze tu (http://m0jedrugieja.blogspot.com/2015/03/rozdzia-1.html#comment-form)  i pisze kolejny długi rozdział xD Pozdrawiam <3 !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz