Łączna liczba wyświetleń

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 25 cz. 2

Martina tak dawno już nie widziała takiego krwawego pola bitwy, co najmniej od walki piekła z niebem. Tylko jedna znacząca różnica odróżniała obie walki, a był to przeciwnik, konkretnie wilkołaki i wampiry. 
Dziewczyna usłyszała krzyk dziecka, od razu rzuciła się biegiem w stronę krzyku.
 - Pomocy - piszczał cichy dziecięcy głosik.
Kiedy już dotarła na miejsce jej oczom ukazał się wampir który próbo wał wgryźć się w kark malucha.
 - Zostaw go - warknęła rzucając w mężczyznę sztyletem.
Z ust bestii wydobył się jęk bólu.
 - Morgernstern - syczał.
 - Dla ciebie pani - mruknęła Martina przebijając mieczem serce wampira.
On jednak tylko osunął się na ziemie i umarł.
 - To ty jesteś M - m -m - jąkał się chłopczyk.
 - Tak ale nie jestem zła, ja tylko chcę pomóc - dziewczyna uśmiechnęła się.
 - Do mamy - jęknął malec wieszając się na szyi łowczyni.
 - Zaniosę Cię do sali anioła tam będziesz bezpieczny - powiedziała czule.
 - Dobrze - powiedział chłopiec wtulając się w brunetkę.
Martina szła bocznymi cichymi pozornie ulicami.
Kiedy w końcu dostała się do sali anioła, zadziwionym spojrzeniem przywitał ją konsul.
Dziewczyna postawiła chłopca i wzruszyła ramionami po czym skierowała się do wyjścia.
 - Martino - zawołał mężczyzna.
 - Tak ? - odwróciła się i spytała.
 - Dziękuje Ci - uśmiechnął się do niej blado.
 - Nie ma za co, a teraz muszę Cię przeprosić ale musze pomóc w walce - odpowiedziała mu na uśmiech.
W tym momencie dziewczyna uświadomiła sobie jeden fakt, Max Lightwood dalej żyje...
***********************************************************************
,,Śmierć"
Nie ważne ile kto ma lat,
jaki jest.
Śmierć i tak przyjdzie,
u jednych prędzej,
a u innych później.
Często chciało by się poświęcić życie za taką osobę,
Jednak nic nie można zrobić,
zostaje tylko pamięć.
Oni może nie stoją obok nas,
lecz żyją wiecznie  w naszych sercach,wsponieniach..
Ból straty minie,
jednak wszystko inne zostanie.

,, Miłość"
Kiedy widzisz jak ktoś bliski cierpi,
rzucasz się mu z pomocą.
Kochający się ludzie rozdzielą się kiedyś,
ale nie wiadomo kogo śmierć dopadnie pierwsza.
Jednak miłość zdolna jest do poświęcenia,
nawet własnego życia.
Jeśli kogoś kochasz robisz to bez namysłu,
tylko czy ta druga osoba tego chce ?
Czy ona nie wolała by zginąć.
Jednak to ona będzie cierpieć samotność,
krzycząc imię umarłego kochanka.
Z taką różnicą że on jej już nie odpowie...
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiersze są zapowiedzią kolejnych rozdziałów. Jeśli się podobało zostaw +1 i komentarz będę wdzięczna. 4 komentarze = nowy rozdział :3 Dacie radę :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz