Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 9 cz. 2

Martina pojawiła się na polu gdzie nie dawno były jeszcze anioły.
 - Martina, anioły one zniknęły - powiedział jeden z nocnych łowców.
 - Wilkołaki się wycofały - dopowiedział.
 - Dobrze, jak duże straty w ludziach ? - spytała.
 - U nocnych łowców małe gorzej z podziemnymi - powiedział.
 - Zaraz co ? Kto zginął ? - spytała.
 - Z wilkołaków po naszej stronie Maya. I jeszcze parę wampirów a Simon jest ciężko ranny - powiedział.
 - Gdzie jest Sebastian ? - spytała.
 - Wrócił do Endomu z armią - powiedział.
 - Dobra jadę do Idrysu muszę w końcu narysować runę leczenia - mruknęła.
*******************************************************************
Jace stał przed obliczem boskim wraz z innymi aniołami. Groziła im wielka kara, ale wszyscy wiedzieli jak z tego wybrnąć. Na szczęście nie odebrano im mocy. Wszystko szło dobrze. Niektóre anioły naprawdę potrafią odwrócić kota do góry nogami.
Gdzieś w jego głowie krzyczał głos dawnego Jace ale nowy on się tym nie przejmował.
Wypuść mnie z tond - krzyczał. Ale to nic nie znaczyło.
Kompletnie nic. Ważny był tylko nowy on, który dominował i nie zamierzał odpuszczać.
Ale kogo obchodzi zdanie tamtego starego chłopaka ? Jego uczucia, nie jego.
Ważne są tylko cele wyznaczone przez Raziela.
To on mu pomógł w powstaniu, kazał wmówić tej głupiej rudej dziewczynie wmówić, że to pomoże.
Przeliczyła się Clary. Miłość tego idioty który krzyczy. Jako anioł może wyrywać lepsze.
I robić z nimi co chce, bez żadnych konsekwencji. I to mu pasowało.
Bo po co ulokować swoje uczucia do jednej osoby ? To nie ma sensu lepiej brać to co jego i spadać do następnej. Na świecie jest tyle pięknych kobiet. Zawsze się  coś znajdzie, a zresztą dla chcącego nic trudnego. Każdy anioł tak robi więc co w tym złego ? Nic.
**********************************************************
Martina miała chyba koszmar bo byłą w niebie w rezydenci Raziela.
Szła przez wąski korytarz w krótkiej czarnej sukience, na nogach miała czarne szpilki.
Panował półmrok. W sumie to nie bała się tego koszmaru ale przyprawiał ją o dreszcze. Nie znosiła tego miejsca. Na przeciwko jej pojawiły się drzwi. Niestety musiała je otworzyć. Za nimi zobaczyła gabinet Raziela.
 - Cholera - mruknęła pod nosem.
 - Witaj Martino - rozległ się głos anioła a drzwi za nią zniknęły.
 - Gwarantuję ci, że tak łatwo to ty się mnie nie pozbędziesz - powiedział z uśmiechem.
 - Niedługo wrócę - powiedział.
 Dziewczyna gwałtownie podniosła się z łóżka, była w cała w pocie i było jej zimno. Nie pamiętała nic od ostatniej rozmowy z tamtym nocnym łowcą. Zupełnie nic.
_____________________________________________________________________________

Uwaga zasada 3 komentarzy dalej obowiązuje i chyba tak zostanie ale uwaga bo limit urośnie ^^
Pozdrawiam <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz