Łączna liczba wyświetleń

piątek, 13 marca 2015

Rozdział 44

Martina obudziła się nas jeziorem w Idrysie.
 - Gdzie ja jestem ? -spytała na wpółprzytomna dziewczyna.
 - W Idrysie  - powiedział Raziel.
 - Po co ? - spytała.
 - Będziesz niszczyć świat bym mógł zbudować go na nowo - powiedział z dumą.
 - Co!? Nigdy - warknęła.
 - Myślę, że nie chcesz śmierci swojego kochanego braciszka - stwierdził.
Dziewczyna rzuciła się na niego, że jak się okazało była cała we krwi.
Raziel się śmiał.
 - Masz wywołać erupcje wulkanów, trzęsienia ziemi, tornada i tsunami jasne ! - warknął na nią.
 - Nie.... - powiedziała.
Martina nawet nie zauważyła kiedy anioł uniósł ją do góry i wrzucił do jeziora.
Wiedziała, że wiedział że jest ona może tam umrzeć. Wrzucił ją chyba dość daleko bo opadała na dno. Kiedy dotarła do dna poczuła coś na plecach. Resztkami sił wyciągnęła stelle  która była na dnie. Należała ona chyba do jej matki a potem do Clary. Żałowała, że nie może tam umrzeć. Raziel zaraz ją z wyciągnie. Wiedziała, że jest jemu potrzebna.
Nagle poczuła moc która unosi ją do góry. Jakoś nie zdawała sobie sprawy że nie oddycha. Nawet nie wiedziała kiedy odpłynęła.
Kiedy się ocknęła leżała na piasku.
 - Razel chcesz trzęsienie ziemi ? To ci je dam. - powiedziała a ziemia pod nimi zaczęła się trząść.
Anioła sprawiała wrażenie przestraszonego.
 - Co ty robisz do cholery - wrzasnął.
 - To czego chciałeś - powiedziała i się uśmiechnęła.
Wtedy to właśnie zauważyła Sebastiana.
Rzuciła się w jego w stronę jednak nie zdążyła. Anioł przebił wspaniałym pierś brata.
Kiedy do niego dobiegła dotknęła jego rany z której powoli zaczął się wydobywać ogień.
 - Kocham Cię braciszku ze względu na wszystko - szepnęła a ogień przeszedł z Sebastiana na nią.
Sebastian nie wiedziała jak to zrobiła ale to ona płonęła.
 - Nie.. - szepnął bez silnie.
Dziewczyna wyjęła miecz z czarnym uchwytem to był miecz piekieł odpowiednik wspaniałego tylko działał w drugą stronę niszczył dobro. Dziewczyna szybkim ruchem zraniła się i płonęły w niej już dwa ognie niebieskawy od sztańskiego miecza i jasno pomarańczowy od wspaniałego.
 - Mówiłam, że nie ulegnę - powiedziała osuwając się na ziemie.
Sebastian wziął ją w ramiona. Dziewczyna leżała na jego kolanach.
 - Nie musiałaś - wyszeptał.
 - Mylisz się - powiedziała.
 - Kocham cię, nie ważne co zrobisz ja nigdy się od ciebie nie odwróciłam i dalej nie odwrócę- powiedziała.
 - Ja też cię kocham siostrzyczko - powiedział a dziewczyna się w niego wtuliła, on także ją przytulił.
Chwilę później zamieniła się w popiół.
Umarła....

                            KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
____________________________________________________________________________

JAK TO MÓWIĄ WSZYSTKO SIĘ KIEDYS KOŃCZY ALE NIE MARTCIE SIE BĘDZIE CZĘŚĆ 2 :*  POZDRAWIAM
KOMENTUJCIE <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz