Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 37

 - Jeśli myślisz, że ulegnę to się mylisz to się mylisz - powiedziała zamykając oczy.
Zniknęła, a wokół miejsca gdzie stała unosił się czarny dymek.
 - Zaiste Jonathanie masz zadanie do wykonania - powiedział Raziel.
*****************************************************************
Dziewczyna pojawiła się przed Sebastianem i upadła na niego zadyszana. Złapał ją.
 - Co się tam działo ? - spytał ostrożnie.
Dziewczyna wstała, wzięła głęboki oddech.
 - Wiec u nich magia nie chce działać dobrze i trzeba się wysilić by jej użyć - powiedziała.
Clary wbiegła do sali.
 - Martina nic ci nie jest ?! - spytała nerwowo.
 - Nie nic, tylko trochę się tam na słuchałam. Dosyć nie ciekawych rzeczy przez które coraz bardziej nienawidzę aniołów. Zaraz skoro Jace jest pod ich kontrolą bo jest bardziej anielski to oznacza, że mogą to zrobić Clary. - powiedziała z przejęciem.
 - Może jak by dać jej trochę twojej krwi braciszku w końcu łączy trzy rodzaje krwi anielską, ludzką i demoniczna. - stwierdziła.
 - Nie głupie - zamyślił się Sebastian.
Clary wyglądała na przerażoną tym co właśnie usłyszała. Jak by tego było mało mama była po złej stronie a ojciec którego niedawno jeszcze nienawidziła okazał się tym dobrym. To ją przerastało teraz jeszcze Jace jest aniołem i ją oszukiwał. Zaczęła mieć wątpliwości czy on w ogóle ją kochał.
Nie wiedziała, a jeśli on po prostu wiedział, że Martina do niej przyjdzie. Była w rozsypce.
Zazdrościła teraz rodzeństwu, że potrafi zachować zimną krew. To było przydatne a ona mogła o tym tylko pomarzyć. To nie było łatwe. Do tego jeszcze świat wywrócił jej się do góry nogami.
 - A właśnie Martina podziemni się buntują są po stronie Raziela. - powiedział rzeczowo Sebastian.
 - Cholera jeszcze tego brakowało. Tata miał rację wytępić trzeba było raz a dobrze a nie teraz się musimy bawić z nimi. Na anioła mam dość ! - warknęła.
Clary zauważyła że jej siostra jest podobna do ojca. Ten głos kojarzyła już od niego tą mała nutkę dawało się zauważyć.
 - Martina nie złość się to nie ma większego sensu - powiedział spokojnie.
 - A jak mam być spokojna ?! Zajesz sobie sprawę, że teraz muszę iść prosić Lucyfera Morgernsterna o pomoc - mruknęła.
 - Oszalałaś do reszty to nie bezpieczne zapuszczać się do piekła - powiedział.
 - A mamy wyjście ?! - warknęła.
 - Dobra masz rację ale nie dasz rady. - powiedział.
 - Jak nie ja to nikt idę tam i już - mruknęła.
***********************************************************
 - Jocelin twoja córka dalej stawia opór - powiedział Raziel.
 - Nic dziwnego wdała się w charakterek tatusia - mruknęła.
 - Niema na nią sposobu ? - spytał.
 - Niestety nie - powiedziała ze smutkiem.
Jocelin miała satynową czerwoną suknie wieczorową pociągała nie co Raziela,
 - Jej się nie da pokonać - stwierdził Raziel.
Jace wszedł do pomieszczenia.
 - Ja ją załatwię i będzie nasza - powiedział zacierając ręce.
_________________________________________________________________

Pozdrawiam :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz