Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 38

Piekło było spore. Nikt nigdy by nie podejrzewał, że jest tak wielkie jak nasz świat. Podzielone na miasta i na prowincje. Ogółem jest to siedlisko demonów, z tego co widziała Martina biblia źle opisała piekło. Panowała tam noc i dzień ale nie taki jak znamy. Niebo nie było niebieskie lecz czerwone. Domy wyglądały trochę jak te w Paryżu. Wszędzie były demony, w zasadzie nie przeszkadzało jej to puki nie wiedziała kim jest. No tu to na pewno żaden żywy nocny łowca nie postawił nogi, cóż od teraz poza nią. Nad miastem wznosił się pałac jej cel. Był on czarno czerwony.
To jej się podobało te dwa kolory pasowały do siebie wprost idealnie. Prowadziły do niego potężnie schody. Czarna peleryna narzucona na strój bojowy powiewała delikatnie pod wpływem wiatru.
Dziewczyna weszła na schody. Rozciągały się wzdłuż wzgórza na którym stał pałac.
Długo trwało wejście na szczyt ich. Pałac był dobrze strzeżony, na wejściu stały dwa demony. Z lekcji demonologii wiedziała, że są one trudne do zabicia.
 - Nie ma przejścia - powiedziały w języku demonów.
 - Dla mnie jest - odpowiedziała w ich języku.
To był jeden z jej darów mówiła w każdym języku nawet zwierząt, kielich hojnie obdarował ją w dary.
 - Niby czemu - spytał jeden z nich.
 Parsknęła.
 - Jestem Morgerstern - powiedziała.
Od razu ustąpili i wpuścili ją do pałacu. Musiała przejść po pięknym korytarzu w stylu pałacu.
Kiedy  weszła do sali tronowej, Lucyfer spojrzał na nią ze zdziwieniem.
 - Kim jesteś i jak tu weszedłeś/weszłaś - spytał.
 Zrzuciła pelerynę.
 - Jestem Martina Morgernstern nocna łowczyni. Siostra Jonathana Morgernsterna tak tego od Lilith i mam do ciebie sprawę - powiedziała rzeczowo.
 - Czyli jesteśmy rodziną - powiedział z uśmiechem zmieniając temat.
 - Znam cię znaczy słyszałem o tobie od demonów, najlepsza nocna łowczyni, która dołączyła do nas po odkryciu prawdy o aniołach. Najsilniejsza osoba jaką dane mi było poznać. Masz w sobie moc nad którą jeszcze nie panujesz i nie znasz swoich możliwości. Potomek mojego syna pierwszego nocnego łowcy Jonathana Morgersterna, więc mogę być dumny bo jesteś tu pierwszą żywą osobą - powiedział z satysfakcją.
  - Chyba tak - powiedziała zdziwiona jego zachowaniem.
  - Może pójdziemy do mojego gabinetu usiąść i porozmawiać - zaproponował.
  - Dobrze - zgodziła się.
Przeszli do niego nie był on daleko.
 - Usiądźmy. Napijesz się czegoś - spytał.
 - Nie dzięki - powiedziała.
 - Więc jaka jest sprawa - spytał z powagą.
 - Wiesz anioły się rozochociły i próbują przeciągnąć mnie na swoją stronę i szykuję się wojna. Podziemni ich poparli. Więc chcę Cię prosić o pomoc. -  powiedziała spokojnie.
 - Oczywiście już dawno chciałem wywołać wojnę ale czekałem na okazję - powiedział.
 - Umowa stoi - podał jej rękę.
 - Stoi - powiedziała i uścisnęli sobie rękę.
____________________________________________________________________

KOMENTUJCIĘ, POLECAJCIE UDOSTĘPNIAJCIE POZDRAWIAM :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz