Łączna liczba wyświetleń

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 2 cz.3

Instytut był piękny wyglądał dostojnie i tak inaczej, nie jak wszystkie nowojorskie wieżowce. Było w nim coś unikatowego, wręcz pociągającego. Jego brama była pięknie zdobiona ornamentami przedstawiającymi runy. Jace prowadził Clary za ramie, była blada. Niestety zbyt dużo dla niej jak na jeden dzień, te informacje ją zmęczyły.
 - Położę Clary w jakimś pokoju, a co do ciebie Martino to chciałbym z tobą pogadać - oznajmił Jace.
 - Jasne - mruknęła.
Chłopak otworzył wielkie drzwi do budynku.  Śliczny wystrój budynku wydał jej się nieco obcy.
Subtelne światło dodawało uroku korytarzowi z dywanem w odcieniu krwi.  Ściany były chłodne, dębowe pasowały do wystroju.
 - Poczekaj chwile zaraz po ciebie przyjdę tylko podprowadzę ją Alec'owi żeby ją zaprowadził do sypialni, nigdzie się nie ruszaj - upomniał.
 - Właśnie popsułeś mój plan ucieczki - powiedziała z sarkazmem.
Blondyn się zaśmiał i zniknął z Clary na wielkich schodach.

Chwilę później...
 - Już jestem - powiedział złotooki.
 - Dobrze - odpowiedziała dziewczyna.
Chłopak spojrzał na nią badawczo.
 - Nie zamartwiaj się wszystko będzie dobrze, a teraz chodź ktoś chciał by cię poznać - uśmiechnął się.
 - Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze. No dobrze chodźmy - zgodziła się.
Po chwili oboje skierowali się w kierunku biblioteki. Blondyn nie odrywał wzroku od młodej nocnej łowczyni. 
 - To już tu - wyrwał dziewczynę z zadumy.
 - Okej -  powiedziała nie pewnie.
 - Mam tylko jedno pytanie - oznajmił.
 - Jakie ? - zapytała.
 - Rozumiem, że miałaś stresujący dzień ale nie rozumiem czemu się tak stresujesz, oświecisz mnie ?- zapytał.
Brunetka spojrzała mu w oczy.
 - Po prostu mam mentlik w głowie, mama zabroniła ufać innym nefilm niż ona - oznajmiła.
 - Nam możesz ufać - uśmiechnął się.
 - Dobrze, a tak zmieniając temat to jak długo masz zamiar stać ze mną pod drzwiami ? - spytała.
 - Już wchodzimy - zaśmiał się.
Kiedy łowca otworzył drzwi ukazała się wielka biblioteka. Czarnooka rozejrzała się po pomieszczeniu.
 - Hodge  przyprowadziłem kogoś kogo musisz poznać - krzyknął Jace.
 - Już ide - odpowiedział poważny męski głos.
Po schodach z górnej części biblioteki zszedł starszy mężczyzna. Miał podsiwiałe włosy, jego twarz miała zmęczony wyraz.
 - Jak się nazywa ta śliczna dziewczyna - uśmiechnął się ciepło.
 - Jestem Martina Fairchild - przedstawiła się.
 - Fairchild ? Czyli twoja matka to ... - nie dokończył.
 - Jocelin i ona zaginęła - dokończyła.
 - Jest tu jeszcze jej starsza siostra ale ona nie ma zielonego pojęcia o świecie cieni - stwierdził Jace.
 - Dziwne skoro jest starsza - zamyślił się mężczyzna.
 Brunetka się uśmiechnęła się.
 - Tylko, że po mnie było to bardzo widać i by się wydało - powiedziała spokojnie.
 - Rozumiem - zgodził się.
 - Mógł bym wiedzieć ile masz lat ? - zapytał.
 - Ja mam 13 i pół a siostra 16 dzisiaj skończyła - oznajmiła.
 - Mógł bym prosić o dokładną datę ale bez roku - spytał.
 - No nie wiem czy to ważne ale 15 Luty - odpowiedział.
Mężczyzna skinął głową.
 - Starczy na dzisiaj, Jace zaprowadź ją do wolnego pokoju by odpoczęła - oznajmił.
**********************************************************************
 - Witaj mój panie - powiedział.
 - Witaj, Hodge czy coś się stało - zapytał zmartwiony nieco Valentine.
 - Nic złego, tylko chciałem panu oznajmić, że ma pan jeszcze jedną córkę z Jocelin - wypowiedział te słowa z pewnością.
 - Wspaniale, ile ma lat i jak wygląda ? - zachwycił się czarnooki.
 - Nieco ponad 13 i ma pańskie oczy oraz jest brunetką.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
To by było na tyle i pamiętajcie o komentarzach :3 4 komentarze = Rozdział

4 komentarze: