Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 1 cz.3

Moje dzieciństwo z mamą było tak przyjemne. Wolne od treningów, demonów, bólu i musztry ojca.
Clary nie pamięta ojca, a Jocelin oczywiście wcisnęła nam, że on zginął na wojnie. Rutynowe odwiedziny u Magnusa na kasowanie pamięci. Z moją siostrą było łatwiej, niestety ja nie byłam  praktycznie odporna na zaklęcie co za tym idzie, odwiedzałam czarownika dosyć często. Słyszałam jak Luke dużo razy kłócił się z mamą o to by mi powiedziała, nie Clary. Mówił, że mam ogromny talent po ojcu i że się to wyda. Prawdę mówiąc miał racje, ponieważ bardzo ciągnęło mnie do sportu. Zbyt duże osiągi w różnych dziedzinach sportu. Szermierka, sztuki walki, sztafety pływackie i w bieganiu i ten ostatni incydent z uratowaniem dziecka przed samochodem.
Ojciec nie wie, że mama była w ciąży jak uciekła wiec może przymknie na to oko.
I jak się dowiedziałam mam dar słowa po ojcu, tak znowu Luke. Dobrze, bóg zabrał mi jakieś
wspomnienia o nim i potrafię być miła. dla niego.
Dopiero w piątej klasie ,,dowiedziałam się " kim jestem. Luke i mama mnie wytrenowali i podobno jestem bardzo zdolna. Tylko, że runy wyskakiwały mi jak grzyby po deszczu i no cóż mam ich o parę więcej niż mama. Dostałam własny sztylet do obrony mnie i Clary. Gdyby on ją znalazł (dalej powinnam myśleć, że ojciec nie żyje a mamę ścigają źli ludzie). Bardzo prawdzie...
Z tego co pamiętam to zbliża się spotkanie z tatą. Został tylko tydzień do 16 urodzin Clary i co za tym idzie przybycia taty.
******************************************************************************

Dzień 16 urodzin Clary...

 Martine wyrwał ze snu głos matki.
 - Wstawajcie dziewczyny, śniadanie - krzyknęła Jocelin.
Niechętnie wygramoliła się z pod kołdry. Brunetka ubrała swoje ulubione skórzane spodnie i luźną ekstrawagancką bluzkę na krótki rękaw i trampki w czarno-czerwoną kratkę.
Dziewczyna wyszła z pokoju w stronę kuchni.
 - Mamo przecież wiesz, że nie jem śniadań - mruknęła zaspana łowczyni.
 - Dzisiaj mogłabyś wyjątkowo zjeść razem zemną i siostrą - stwierdziła.
  - Dobrze zrobię wyjątek jeśli nie każesz mi jeść pomidora - oznajmiła.
  - Okey - zgodziła się.
  Po śniadaniu Clary dostała prezenty.
Od mamy kasę, Luke dał jej komplet jakiś super farb, a od siostry srebrną bransoletkę z jej imieniem.
*******************************************************************************
Pod wieczór Clary wyszła do klubu.
Martina wymyśliła wymówkę, że musi iść kupić mange. Cóż wolała nie natknąć się na ojca.
 Kiedy wyszła ze sklepu usłyszała dzwonek telefonu.
Odebrała i usłyszała przerażony głos matki.
 - Dziewczyny nie wracajcie do domu idzcie prosto do  Luke.
 - Mamo - krzyknęła łowczyni i usłyszała przerwane połączenie.
Martina biegła co sił w nogach do domu.
Szybko wbiegła do domu i usłyszała krzyk Clary.
Kiedy weszła do mieszkania widziała jak jej siostra ucieka przed demonem.
Wyjęła swój sztylet i rzuciła się na demona z krzykiem.
 - Zostaw ją  - wbiła w niego sztylet i demon momentalnie zniknął.
 - Nic ci nie jest Clary - spytała patrząc na siostrę.
 - Słyszałem krzyk - powiedział chłopak o blond włosach i złotych oczach.
Martina zmierzyła go wzrokiem.
 - Już zabiłam demona, a ty kim na anioła jesteś ? - spytała nie spuszczając z jego wzroku.
 - Jace Wayland, a ty ? - zapytał.
 - Martina Fray, Fairchild - stwierdziła.
 - Mama używała fałszywego nazwiska i nie wiem gdzie jest - dopowiedziała.
 - Rozumiem, zabiorę was do instytutu - stwierdził.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
 5 komentarzy i pisze kolejny. Nadszedł czas zmian, gdybym nic nie zrobiła było by nudno.
Napiszcie mi swoją opinie o tym rozdziale :3 Pozdrawiam <3

5 komentarzy:

  1. I znów wkroczył Jace!! ❤ rozdział genialny jak zawsze! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś nominowana do LBA więcej na moim blogu :)
    http://m0jedrugieja.blogspot.com/2015/07/lba2.html

    OdpowiedzUsuń