Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 10 cz.3

Do domu zeszło się sporo ludzi, dziewczyna nie wiedziała, że krąg jest tak ogromny.
Większość twarzy pamiętała, jednak nie do końca. Siedziała między ojcem a Jonathanem.
Pilnowali jej, tylko czemu.
 - Puki będę udawać, że serio jestem po waszej stronie nie będziecie snuć podejrzeń. Szkoda tylko, że zaklęcia na mnie nie działają. W tedy miała bym problem, a tak mogę się wam przypatrywać i odgrywać swoją role. Jak w teatrze, wcielam się w różne role. Jeśli clave mnie znajdzie rzucą na mnie kolejne zaklęcie, zapewne przez czarowników i kolejna rola do odegrania. Jak patrzę na to z perspektywy czasu, musze być świetną aktorką. Jedyne co mnie martwi to Clary, on na pewno to przeżywa, ale nie mogę nikomu powiedzieć o moim układzie. Przez mgłę widzę jakiegoś chłopaka w bieli. Blond włosy uśmiechnięty i przystojny. Musze w końcu poprosić o te wspomnienia.
Mam złe przeczucia co do kręgu i clave. Wojna jest praktycznie pewna, ale ona niczemu nie wadzi dopóki demony i anioły w to nie ingerują. Anioły to straszne primadonny.
 Ci ludzie gapią się na mnie jak bym miała co najmniej różowe włosy. Może to dlatego, że dla niech jestem nowa. Ta kolejne ,,złe" dziecko Valentine. Ciekawe czy dała bym radę im uciec, chociaż znając życie i mojego ojca to zagrozi, że skrzywdzi mamę. Dlaczego wszyscy są tacy przewidywalni...
Nie mam pola do popisu ale to chyba lepiej. Plan kręgu wydaje się całkiem sensowny, ale ma parę wad, które z łatwością dała bym radę poprawić. Jednak moja pomoc może zostać w sferze ich marzeń - pomyślała.
 Martina słuchała uważnie dyskusji całego kręgu. Może i mieli dobry pomysł, ale nie do końca dopracowany. Dziewczyna była ciekawa reakcji nocnych łowców jak by im wytknęła wszystkie błędy, jednak to dalej sfera fantazji.
 - To wszystko, ktoś ma jeszcze uwagi co do planu - zapytała Valentine.
 - Ja mam - krzyknęła w duszy Martina.
 - Rozumiem, to było by na tyle - oznajmił.

Po wyjściu gości...

 - Co o tym myślisz córeczko - spytał Valentine.
 - Macie strasznie nie dopracowany plan - stwierdziła.
 - Zaraz ja tego nie powiedziałam głośno ?! - pomyślała.
 - Co masz namyśli - spytał wpatrując się w nią uważnie.
Dziewczyna przygryzła wargę.
 - Macie wiele niedopracowanych szczegółów, które na pewno  wykorzysta Clave - stwierdziła spokojnie.
Siedziała na sofie, tak jak na spotkaniu, założyła nogę na nogę.
 - Może masz rację, chodzi ci o atak na Alicante ? - zapytał zamyślony.
 - Tak, nie możecie tego zrobić byle kiedy i byle jak. Najlepiej wysłać tam kreta na przeszpiegi i zrobić coś co odwróci ich uwagę, na przykład przejąć ze dwa instytuty i zaatakować podczas obrad.
Tylko, że ktoś musi popsuć wierze miasta - stwierdziła odgryzając kawałek ciastka leżącego na stole.
Valentine i Jonathan patrzyli na nią bez słowa z zdziwieniem na twarzy.
 - No co ? Powiedziałam coś nie tak - zdziwiła się.
 - Nie, ale nie podejrzewałem u ciebie takich zdolności strategicznych - oznajmił.
 - Przecież to prosty plan, żeby nie iść do szko.... , znaczy potrafię lepiej coś zaplanować - próbował wybrnąć z błędu.
 Jonathan się uśmiechnął.
 - Ja mogę tam pójść, przy okazji mogę zabrać Clary - stwierdził.
 - Nie waż się jej tknąć - w jej oczach było widać złość.
 - W końcu gada jak Morgernstern, dobrze ci idzie mała - pochwalił ją blondyn.
Ona jedynie z irytacją przewróciła oczami.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Może zrobimy maraton rozdziałów ? Będę wrzucać jak tylko napisze ? Co wy na to ? Piszczie w komentarzach :) I przypominam dla tych którzy nie mają konta jest opcja anonimowych komentarzy :)

3 komentarze:

  1. Kawaii <3 z niecierpliwością czekam na następne rozdziały :) poważnie. Super. Świetne. jestem zbyt leniwa żeby pisać coś jeszcze XD Ale pisz dalej. Częściej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaha nie wytrzymam ich miny jakie sobie wyobraziłam hahahaha czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze! Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń