Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 15 cz. 3

Dwa tygodnie poźniej...

Valentine przejął już większość instytutów Europekskich. Tylko Francja i Polska jakoś sie trzymały. Krąg byl bardzo brutalny w walce, czasami przychodziły listy od jego przedstawiciela. Narady byly praktycznie co dziennie, dla córek Valentine i Jace zrobiono wyjątek.  Narady były zwykle dla osob pełnoletnich.
Krąg zajął obszar w okół jeziora, dziewczyna wiedziała co sie twraz stanie.
 Obrady trwały juz od ponad godziny, nocni łowcy nie mogli dojść do porozumienia.
Nagle na końcu sali pojawił się kłąb czarnego dymu, z którego wyłonili się Valentine i Jocelin.
Kobieta wtulała się w blondyna co wywołało ogólne zdziwienie.
 - Co ! - parsknął Luke.
Clary stała jak wryta, patrzyła na matkę z niedowierzaniem. Martina natomiast wpatrywała się w ojca który się do niej ciepło uśmiechał.
 - Podejdź do nas Martino, chyba dawno nie widziałaś mamy - powiedział z zadowoleniem.
Dziewczynę dosłownie zamurowało, patrzyła prosto na niego, słyszała co mówi ale nadal w to nie wierzyła. Brunetkę ogarnął paraliż nie mogła się poruszyć. Poczuła, że ma nogi z waty, jej siostra wtuliła się w Luke.
 - Chodź do nas - dopowiedziała Jocelin.
Wszyscy na nią patrzyli, za razem miała ochotę pobiec do nich, ale wiedziała, że nie może.
 - Wybierz Martino albo nas albo ich - oznajmił przedstawiciel Clave.
 Dziewczyna się zawahała.
 - A dajcie wy mi wszyscy spokój - krzyknęła i wybiegła bocznym wyjściem.
Nie wiedziała gdzie biegnie, chciała tylko znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.
Po chwili zorientowała się, że ktoś ją goni, przyspieszyła.
Kim kol wiek oni byli, bardzo nie chciała się z nimi spotkać. Chciała uciec i zaszyć się w świecie przyziemnych, obojętnie w jakim kraju, byle by uciec.  Mężczyźni nie dawali za wygraną cały czas ją gonili, jednak nie mogli jej dogonić. W oddali widać było las iglasty wiec miała szansę uciec im, w najgorszym wypadku mogła liczyć na to, że wejdzie na drzewo. Skakać po nich też może, dla niej to żadna różnica. Może ociekać cała krwią a się nie podda.
Wbiegła do lasu więc zmieniła trochę kierunek biegu, musiała ich zgubić miała jakieś dwie minuty przewagi i starała się biec jak najbardziej cicho i nie zostawiać śladów. Właśnie zdała sobie sprawę z własnej głupoty, przecież ona biegnie prosto w stronę jeziora co za tym idzie, krąg ją dopadnie.
Musiała teraz skręcić ostro w lewo.  Słyszała za sobą głosy ,, Pan będzie zadowolony jak mu ją przyprowadzimy".
 Po moim trupie frajerzy - pomyślała.
Po chwili okazało się, że stoi na klifie z którego mogła tylko skoczyć do jeziora.
Niestety ją dogonili.
 - No skarbie jest tylko jedna droga - stwierdził jeden z nich.
 - Masz racje - zgodziła się po czym skoczyła prosto do jeziora.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje, że się wam podobało :3 4 komentarze = rozdział <3 Pozdrawiam !
Nie żeby ktoś był zachłanny Julka <3 Ja cb też :*

1 komentarz: