- Ciekawe co z Martiną - myślał na głos Jonathan.
- To działo się tak szybko, ona nagle zbladła i zemdlała - zasmucił się Valentine.
- Kto ją więc ma ? - spytała związana Jocelin.
Mężczyzna złapał się za głowę.
- Niestety ten cholerny Luke - warknął.
- Czyli nie muszę się o nią martwić - z jej twarzy widać było że jej ulżyło.
- I tak ją dorwę, jak skończę robotę w Alicante - stwierdził Jonathan.
- Clary też - upomniał go mężczyzna.
- Wiem - mruknął.
- Nie waż się ich tknąć - warknęła.
Blondyni się zaśmiali.
- To tak samo moje córki jak twoje Jocelin - stwierdził czarnooki.
- Martina zna Jonathana ona ich uprzedzi - uśmiechnęła się kobieta.
Valentine przekręcił lekko głowę.
- Nie pierwszy raz będziemy ją szantażować, że jak puści parę to cię skrzywdzimy.
- Tyyy.. - warknęła.
- Tak ja - uśmiechnął się.
Jonathan wstał i poszedł po coś do kuchni. Kiedy wrócił trzymał zdjęcie Martiny.
- Nic jej nie jest zobacz sama - pomachał jej zdjęciem przed oczami, po czym położył je na stole.
Nagle w pokoju pokazał się kłąb czarnego dymu.
- O! Lilith już jest - uśmiechnął się Valentine.
- Witajcie, więc mam jej zrobić pranie mózgu tak ? - spytała od razu przechodząc do rzeczy.
- Tak - odrzekł mężczyzna.
- Nie! Nie ! - krzyczała kobieta.
- Nie będzie bolało - zaśmiała się demonica podchodząc do Jocelin. Po chwili dotknęła jej głowy,
w około pokazały się fioletowe iskierki. Ruda upadła na sofę.
- Kiedy się obudzi będzie Ci zupełnie oddana - oznajmiła.
- Wyśmienicie - stwierdził całując ją w dłoń.
************************************************************************
- Co robimy w związku z Valentinem - zapytał Luke.
Byli na obradach Clave, poszedł na nie z Alec'em pozostali musieli w zostać w domu.
- Mamy jego córkę - oznajmił jeden z zgromadzonych.
- To tylko dziecko, a poza tym nie będziemy jej za nic sprzedawać, on i tak się na nic nie wymieni - oznajmił przedstawiciel Clave.
- Masz racje - zgodzili się pozostali.
Sala była cała w złocie i bieli, delikatne kunsztowne ornamenty dodawały jej uroku. Wyglądała jak z baśni. Przypominała bardziej sale balową niż miejsce spotkań.
- On prędzej czy później zaatakuje Alicante - oznajmiła pani konsul.
- Racja, ale musimy mieć plan - stwierdził blondyn siedzący obok niej.
- Krąg zbiera w sobie coraz więcej osób, spora część odeszła od nas i przyłączyła się do tego potwora.
- Może, jego córka wie co planuje - spytał jeden z nich.
- Nie, ona nic nie wie pytałem - oznajmił Luke.
- Rozumiem - odparł roszczarowany.
- To będzie problem - stwierdziła kobieta stojąca w końcowym kącie sali.
- Trzeba będzie wezwać więcej instytu..
- Zaatakowano Londyński instytut ! To sprawka Kręgu! - krzyknął meżczyzna który wbiegł do sali anioła.
- Cholera, przejeli kolejny. Niech wszyscy nocni łowcy przyjadą do Idrysu, szykuję się wojna ! - krzyknął przewodniczący Clave.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli się wam podobało nie zapomnijcie o komentowaniu pozdrawiam :3
No cóż jestem po prostu sobą. Kocham czytać książki i pisać dla was bloga :3 Wielbie również wasze miłe komentarze, uwielbiam je czytać. Mam 14 lat i cóż mam wiele pasji ale to moja główna. Właściwie to nie wiem co nakłoniło mnie do pisania ale na pewno tego nie żałuje :3 Dzięki wam się uśmiecham wasze komentarze są dla mnie jak miód na serce. Pozostaje mi tylko życzyć wam Miłego Czytania :3 Martyna :3
MARTYNA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam. Czekam. Z, Niecierpliwością. Dodaj kolejny !!!! jak najszybciej.!!!!
OdpowiedzUsuń