Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 14 cz. 3

 - Ciekawe co z Martiną - myślał na głos Jonathan.
 - To działo się tak szybko, ona nagle zbladła i zemdlała - zasmucił się Valentine.
 - Kto ją więc ma ? - spytała związana Jocelin.
 Mężczyzna złapał się za głowę.
  - Niestety ten cholerny Luke - warknął.
 - Czyli nie muszę się o nią martwić - z jej twarzy widać było że jej ulżyło.
 - I tak ją dorwę, jak skończę robotę w Alicante - stwierdził Jonathan.
 - Clary też - upomniał go mężczyzna.
 - Wiem - mruknął.
 - Nie waż się ich tknąć - warknęła.
Blondyni się zaśmiali.
 - To tak samo moje córki jak twoje Jocelin - stwierdził czarnooki.
 - Martina zna Jonathana ona ich uprzedzi - uśmiechnęła się kobieta.
Valentine przekręcił lekko głowę.
 - Nie pierwszy raz będziemy ją szantażować, że jak puści parę to cię skrzywdzimy.
 - Tyyy.. - warknęła.
 - Tak ja - uśmiechnął się.
Jonathan wstał i poszedł po coś do kuchni.  Kiedy wrócił trzymał zdjęcie Martiny.
 - Nic jej nie jest zobacz sama - pomachał jej zdjęciem przed oczami, po czym położył je na stole.
Nagle w pokoju pokazał się kłąb czarnego dymu.
 - O! Lilith już jest - uśmiechnął się Valentine.
 - Witajcie, więc mam jej zrobić pranie mózgu tak ? - spytała od razu przechodząc do rzeczy.
 - Tak - odrzekł mężczyzna.
 - Nie! Nie ! - krzyczała kobieta.
 - Nie będzie bolało - zaśmiała się demonica podchodząc do Jocelin. Po chwili dotknęła jej głowy,
w około pokazały się fioletowe iskierki. Ruda upadła na sofę.
 - Kiedy się obudzi będzie Ci zupełnie oddana - oznajmiła.
 - Wyśmienicie - stwierdził całując ją w dłoń.
************************************************************************
 - Co robimy w związku z Valentinem - zapytał Luke.
Byli na obradach Clave, poszedł na nie z Alec'em pozostali musieli w zostać w domu.
 - Mamy jego córkę - oznajmił jeden z zgromadzonych.
 - To tylko dziecko, a poza tym nie będziemy jej za nic sprzedawać, on i tak się na nic nie wymieni - oznajmił przedstawiciel Clave.
 - Masz racje - zgodzili się pozostali.
Sala była cała w złocie i bieli, delikatne kunsztowne ornamenty dodawały jej uroku. Wyglądała jak z baśni. Przypominała bardziej sale balową niż miejsce spotkań.
 - On prędzej czy później zaatakuje Alicante - oznajmiła pani konsul.
 - Racja, ale musimy mieć plan - stwierdził blondyn siedzący obok niej.
 - Krąg zbiera w sobie coraz więcej osób, spora część odeszła od nas i przyłączyła się do tego potwora. 
 - Może, jego córka wie co planuje - spytał jeden z nich.
 - Nie, ona nic nie wie pytałem - oznajmił Luke.
 - Rozumiem - odparł roszczarowany.
 - To będzie problem - stwierdziła kobieta stojąca w końcowym kącie sali.
 - Trzeba będzie wezwać więcej instytu..
 - Zaatakowano Londyński instytut ! To sprawka Kręgu! - krzyknął meżczyzna który wbiegł do sali anioła.
 - Cholera, przejeli kolejny. Niech wszyscy nocni łowcy przyjadą do Idrysu, szykuję się wojna ! - krzyknął przewodniczący Clave.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli się wam podobało nie zapomnijcie o komentowaniu pozdrawiam :3

2 komentarze:

  1. MARTYNA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam. Czekam. Z, Niecierpliwością. Dodaj kolejny !!!! jak najszybciej.!!!!

    OdpowiedzUsuń