Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 12 cz. 3

Valentine wślizgnął się nie zauważony do Alicante. Kierował się w stronę Sali Anioła.
  Kiedy weszli do środka trwała narada.
 - Kurde, graj dobrze. Nie schrzań tego, boże jak oni się gapią, maślane oczy już ! Przekonaj ich jak ci źle tak żeby ojciec nie widział. Boże jak on mnie ściska za ramie, boli. Puść to pobiegnę, czy ja dobrze widzie ? Clary i Jace, nie ona nie może mnie zobaczyć takiej i jeszcze z nim. Nie krzycz proszę. Robię to dla sprawy inaczej była bym ,,dobrą" córką. Kupiliście to ? Może delikatne łzy w oczach, że niby o mój Boże Clary ? Na anioła, to może się udać - pomyślała.
 - Clary - powiedziała z tęsknotą w głosie.
 - Martina - wrzasnęła dziewczyna.
Brunetka starała się jak mogła wyjść na słodką i niewinną. Celowo próbowała pobiec w stronę rudej, ale jak przypuszczała ojciec ja zatrzymał.
 - Przyszedłem wam zadać proste pytanie - zaczął ojciec.
 - Poddacie się teraz czy trzeba z wami walczyć, a jak wiecie mam wszystkie dary anioła - stwierdził.
 - Tee a kiedy ty zdobyłeś miecz ja się pytam ?! - pomyślała.
 - Chyba śnisz Valentine - burknęła konsul.
Czarnooka wpatrywała się w Clary, którą od biegu powstrzymywał Jace.
Dzięki swoim ,,efektom" po wypiciu krwi z kielicha słyszała dokładnie rozmowę siostry, blondyna i o dziwo Luke. Zdziwiła się, że go tu wpuścili, ale wszystko możliwe, oni boją się Kręgu.
 - Musimy ja mu zabrać - jęczała zielonooka.
 - Teraz nie możemy - uspokajał ją wilkołak.
Z jego głosu słychać było poczucie winy.
  - A gdybym tak ,,zemdlała" to może była bym z Clave ? Przecież tego wymaga mój plan, ale to będzie cholernie trudne do odegrania. Gdy bym mogła wykrzesać chociaż iskierkę mocy mogłabym się zrobić blada. W prawdzie mogła mi ,,zaszkodzić" krew z kielicha. Zdarzają się przypadki osłabienia przy silnych zdolnościach. Jak to rozegrać, muszę wyczuć moment.
  Teraz.. - pomyślała.
Udało jej się wykrzesać nie zauważalną  i nie wyczuwalną iskierkę mocy dzięki, której zbladła i po chwili, chociaż nie spodziewała się takiego efektu zemdlała sama. Czuła się jak by tonęła w mroku. Bardzo dzienne uczycie, świat wirował w około niej. Dźwięki słyszała jak z pod wody. Nie mogła się ruszyć, to jeden z efektów czaru. Czuła jak ktoś inny bardziej delikatny ją łapie. Stłumiony głos ojca coś krzyczał, ale po chwili ucichł, a ona ciągle spadała w dół. Ktoś ją podniósł i zaczął iść.
Poczuł po jakiejś chwili poczuła znajomy zapach perfum Luke i Clary.
Ktoś przekazał ją wilkołakowi. Szli jakieś 10 minut aż poczuła jak by wchodzili po schodach. Czyż by rezydencja Lightwood'ów. Najprawdopodobniej bo słyszała głos Max, Izzy i Alec'a.
Poczuła jak mężczyzna kładzie ją na czymś miękkim, chyba sofa w salonie jak dobrze kojarzy. Zabawne4  w tej całej ,,amnezji" częściowej jest to, że panięta większość osób ale nie zbyt co robiła z nimi po za ojcem i Jonathanem. Od reguły zawsze są wyjątki. Nie pamiętała nikogo z piekła i nieba po za Razielem i Lucyferem.
 Po chwili poczuła, że ktoś ją wachluje. Zaczynała coraz lepiej słyszeć, udało jej się wychwycić słowa Luke.
 - Valentine chyba przesadził z ilością czarów i pewnie kazał jej pić z kielicha, to podły człowiek - stwierdził.
 - Ale nic jej nie będzie - usłyszła jęk Clary.
 - Raczej nie - odpowiedział jej wilkołak.

Następnego ranka...

 - Ał moja głowa gdzie ja jestem - jęknęła Martina łapiąc się za głowę.
 - W domu Lightwood'ów w Idrysie - powiedział Luke.
 - Co się stało pamiętam tylko, że stałam w sali anioła a potem jak bym się topiła w mroku - skłamała po części.
 - Wszystko ci opowiem później, Valentine mocno przesadziła z tym co z tobą zrobił - uznał.
 - W prawdzie tak, ale wytrzymywałam to tylko dla mamy - stwierdziła.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
To by było na tyle do następnego papa :* 4 Komentarze = Następny rozdział.

2 komentarze: