Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 3 cz. 3

Martina obudziła się dosyć wcześnie dopiero zaczynało świtać. Zwykle nie budziła się tak szybko.
Brunetka wstała z łóżka i podeszła do okna. Delikatne poranne promienie słońca oświetlały powili szczyty nowojorskich wieżowców. Włożyła rękę do kieszeni w poszukiwaniu telefonu. Kiedy go już wyciągnęła wskazywał on godzinę 4 :30.
 - Super - bąknęła pod nosem.
Dziewczyna odeszła od łóżka i podeszła do łazienki i wzięła prysznic.  Ubrała się w swoje wczorajsze ciuchy. Na szczęście łazienka posiadała suszarkę, wysuszyła włosy i zaplotła je w warkocz na bok i poprawiła grzywkę.
Kiedy wyszła z łazienki spojrzał jeszcze raz na telefon który teraz pokazywał godzinę piątą.
Łowczyni usiadła na łóżku i założyła swoje buty po czym skierowała się do wyjścia z pokoju.
Miała nadzieje że ktoś wstał. Niestety korytarz był pusty i ciemny.
Po chwili stania przed pokojem usłyszała kroki, które kierowały się w jej stronę.
Na szczęście był to Hodge.
 - Czemu nie śpisz - zapytał troskliwie.
 - Nie mogę spać - odpowiedziała spokojnie.
Mężczyzna się uśmiechnął.
 - Martino mógł bym z tobą porozmawiać ? - spytał grzecznie.
 - Oczywiście - przytaknęła.
 - Przejdźmy do biblioteki, masz ochotę na herbatę ? - zapytał.
 - Tak dziękuję - uśmiechnęła się.
Kiedy weszliśmy do biblioteki Hodge poszedł zaparzyć herbatę, czarnooka mogła się bardziej przyjrzeć temu miejscu. W niektórych miejscach stały gabloty z bronią i różnymi artefaktami.
Były czyste bez skazy, ten kto tu sprząta musi wiedzieć co robi.
W dolnej części stała kanapa na której siedziała.
Po chwili wrócił mężczyzna z dwoma kubkami herbaty. Pachniała wręcz nieziemsko.
 - Dziękuje - odrzekła dziewczyna.
 - Nie ma sprawy - uśmiechnął się serdecznie.
Brunetka podniosła kubek i pociągnęła łyk herbaty.
 - Jest pyszna - zachwyciła się.
 - Moja ulubiona - odpowiedział.
Mężczyzna spojrzał na nią przenikliwie.
 - Wiem już kim jest twoja matka jednak możesz mi powiedzieć kim jest twój ojciec - zapytał.
 - Z tego co mi wiadomo nie żyje i był żołnierzem walczącym na jakieś wojnie. Nie wiem za dużo mama nie zbyt chciała o tym mówić wiec wolałam nie pytać - odpowiedziała.
 - Rozumiem - nie spuszczał z niej wzroku.
Dziewczyna pociągnęła kolejny łyk herbaty.
 - Twoja matka jest z kimś, znaczy czy jest sama czy ma jakiegoś męża - spytał ostrożnie.
 - Nie mama jest sama, ma tylko przyjaciela - stwierdziła.
 - No dobrze, mam pytanie czy mogłabyś później pokazać czego Cię nauczyła na tym szkoleniu przez matkę - spojrzał na nią przenikliwie.
 - Nie ma problemu ale wolałabym najpierw skoczyć do domu po jakieś ubrania - stwierdziła.
**************************************************************************
Kiedy Clary się obudziła i  obie dziewczyny poszły do domu się spakować.
Miały się przenieść do instytutu, do tego jeszcze Martina miała pokazać co potrafi zrobić jako nocna łowczyni. Dokładnie nie wiedziała, że trening mamy był nie kompletny, dzięki bogu chodziła na akrobatykę.
Kiedy weszły do domu Clary skierowała się w stronę swojego pokoju, po chwili słychać było krzyk.
 - Clary ! - krzyknęła brunetka i rzuciła się wiej stronę.
Zielonooka stała wpatrzona w wyklętego, cała się trzęsła.
Brunetka skoczyła na niego i próbowała wbić mu sztylet w serce.
 - Panienka Morgernstern - wyszeptał chrapliwie potwór, a zaraz potem zniknął gdy dziewczyna przebiła mu serce.
 Czarnooka wstała i otrzepała się.
 - Nic ci nie jest - zapytała troskliwie ruda.
 - Wszystko dobrze, a teraz wracajmy do pakowania się - uśmiechnęła się.
 - O co chodziło temu stworzeniu, wiem tyle, że ojciec nie umarł, ale nie kim jest. Zastanawia mnie to.
Dlaczego on mnie tak nazwał - zamyśliła się Martina.
Kiedy weszła do swojego pokoju zaczęła się pakować. W końcu mogła założyć jeden ze swoich strojów bojowych. Wyciągnęła swoją stelle z ukrycia. Wyjęła swoją torbę na laptopa i władowała tam swój mały przenośny komputer. Ładowarkę do niego i do telefonu. Kiedy już spakowała wszystkie ubrania i wszystko co jej było potrzebne, wyszła z pokoju i skierowała się w kierunku pokoju siostry.
 - Jak ci idzie ? - zapytała.
 - Dobrze już kończę - uśmiechnęła się.

Godzinę później...

 - Już jesteście - spytał wyskoki chłopak o czarnych włosach, obok niego stała dziewczyna podobna do niego
 - Tak - powiedziała Clary.
 - Jestem Alec, a to jest Izzy - uśmiechnął się.
 - Miło mi ja jestem Martina, a to jest Clary - odwzajemniła uśmiech.
 - Hodge prosi cię do biblioteki - wtrącił się Jace.
Dziewczyna przewróciła oczami i skierował się w stronę blondyna.
********************************************************************************
 - Więc jesteś gotowa na pokaz umiejętności ? - spytał mężczyzna.
 - Tak jasne - zgodziła się.

Po skończeniu demonstracji umiejętności..

- Dobra jest - stwierdził Jace.
 - Na prawdę dobra, chyba ma wrodzony talent - przytaknął mu Hodge.
 - Valentine może być zadowolony, przynajmniej jedno z dzieci ma po nim talent. Jonathan potrzebował treningu, Clary go potrzebuje. Jestem pewny, że będzie ją chciał mieć. Tylko problem jest taki, że ma za dobry charakter, ale wszystko da się zmienić jest jeszcze młoda.
Gdy tylko znajdą kielich, dopełni się plan - pomyślał Hodge.
 - Na prawdę dobrze Ci poszło - powiedział mężczyzna do dziewczyny.
 - Dziękuje - uśmiechnęła się.
 - Masz chyba wrodzony talent - stwierdził Jace.
Brunetka się zarumieniła.
 - Mam nadzieje, że pomożesz nam odnaleźć kielich anioła - zwrócił się do niej.
 - Tak, tylko było by łatwiej gdybym wiedziała jak wygląda - spojrzała na nich z rozbawieniem.
 - Racja - odpowiedzieli i starszy mężczyzna podszedł do gabloty i wyjął replikę i podał dziewczynie.
Martina dokładnie przyjrzała się kielichowi.
 - Gdzieś go już widziałam, tylko gdzie - zamyśliła się.
Po chwili dziewczyna przerwała panującą ciszę.
- Już wiem - stwierdziła.
- Gdzie - zapytał Hodge.
 - Mama narysowała karty tarota dla Madam Dorotei i na jednej z nich on był - oznajmiła.
 - No tak twoja matka ma pewną zdolność - stwierdził.
Nagle przerwał mu krzyk Clary.
Wszyscy zerwali się w jej stronę.
 - Co się stało ?! - zapytał Jace.
 - Ja..ja włożyłam kubek w tą kartkę - jąkała się.
 Martina i Hodge popatrzyli na siebie.
 - Wiec to o tym mówiłeś ? - spytała.
 - Tak - potwierdził.
- Musicie natychmiast jechać do tej kobiety i zabrać kielich - stwierdził.
- Pójdzie Jace, Alec , Izzy i Martina. Clary zostanie ze mną bo nie jest wyszkolona a z tego co wiem w waszym mieszkaniu był demon i wyklęty. Wole nie ryzykować - dopowiedział.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam was serdecznie i przypominam 4komentarzr = rozdział.
Wiem, że za szybko lecę z fabułą ale musze dojść do pewnego momentu jak najszybciej bo będzie się działo :p

3 komentarze: